Dr Laura Markham, psycholożka, zauważyła, że krzyczenie na dziecko to pewnego rodzaju nałóg. "Za każdym razem, gdy nie reagujesz na chęć krzyku, przeprogramowujesz swój mózg, aby nie była to już twoja domyślna reakcja" – powiedziała w rozmowie z parents.com. I jak to z nawykami bywa- by się ich pozbyć, trzeba nad sobą pracować, bo nikt z dnia na dzień nie pozbywa się nałogów. Odzwyczajenie się od krzyczenia to kilkuetapowy proces, który zakłada, że przestaniesz krzyczeć na dziecko po wykonaniu 5 kroków.
Dopóki nie zaczniesz o tym myśleć i tego pilnować, nie będziesz zdawała sobie sprawy, jak często podnosisz głos w sytuacjach, które są naprawdę błahe, codzienne i nie mają wpływu na nic istotnego. Krzyczysz o to, by zdjęło nogi ze stołu, ściszyło muzykę albo w końcu przyszło zjeść obiad.
To sprawia, ze poziom hałasu w całym domu jest wyższy. Zamiast podnosić głos, spróbuj podejść do dziecka (iść do jego pokoju, jeśli w nim przebywa) i powiedzieć do niego coś zwykłym tonem. Dzięki temu napięcia między wami będą mniejsze i rzadsze.
Żeby nie krzyczeć na dziecko, trzeba osiągnąć swój własny spokój wewnętrzny. Spróbuj medytacji, ćwiczeń oddechowych, staraj się codziennie robić coś, co pomoże ci się zrelaksować i wyciszyć. Dla jednych będzie to aktywność fizyczna, dla innych 20 minut czytania książki.
Badania dowodzą, że poświęcenie czasu na codzienne bycie samemu ze sobą pomaga się wyciszyć i wyluzować, nawet wtedy, gdy nasze dzieci szaleją. Jeśli chcesz zacząć medytację, warto skorzystać z aplikacji czy filmów na YouTubie, gdzie znajdziemy medytacje prowadzone, te będą lepsze na początek, by nauczyć się skupienia na sobie i swoim wnętrzu i wyciszeniu się.
"Wymyśl zdanie, które możesz wypowiedzieć, gdy tylko czujesz, że zaraz wybuchniesz" – mówi dr Markham. Może to być imię dziecka albo słowo-klucz czy całe zdanie. "Wybierz miłość" albo "Uda ci się" będą w porządku, ale to ty sama musisz wymyślić, co pomoże ci w opanowaniu się.
Uspokajające frazy nie tylko powstrzymają cię od wybuchu, ale pomagają również w uspokajaniu innych. Psycholożka mówi np. że gdy widzi, że jej mąż zaciska szczękę, mówi do niego słowo "śnieg". To wystarczy, by pomóc mu otrząsnąć się ze złości czy irytacji.
Kiedy dziecko rozrabia, każdy rodzic w pewnym momencie ma chęć krzyknąć, by się uspokoiło. Ale żeby być konsekwentnym, nie powinniśmy ulegać tej chęci, a zamiast tego postawić na łagodniejsze metody.
Jedną z nich jest pokazanie dziecku, że dbamy o więź z nim: wystarczy kucnięcie, bycie z nim na jednym poziomie (chodzi o to, żeby nie patrzeć z góry na malucha), przytulenie. Zapewnienie, że rozumiesz jego złość, frustrację czy zmęczenie sprawi, że wszystkim uda się zachować spokój.
Są momenty, gdy wiemy, że napięcie może skończyć się krzykiem. Np. poniedziałkowy poranek, gdy wszyscy są zaspani, spieszą się do szkoły, pracy i trzeba zagiąć czasoprzestrzeń, żeby się wyrobić ze wszystkim. A jeszcze, gdy kilkulatek nie współpracuje i ma własny plan na poranek, to twoje nerwy sięgają zenitu.
To doprowadza do szału, ale wściekłość i krzyk nie pomogą nikomu – zamiast tego trzeba starać się z całych sił o spokój, bo wtedy on również udziel się dzieciom. Już samo obudzenie ich powinno być pogodne i łagodne, bo to sprawia, że wszyscy od samej pobudki są dobrze nastawieni. To prosta rada, ale skuteczna metoda – sama będziesz zdziwiona, jak wiele to może zmienić.
Od kiedy postanowisz wprowadzić takie nowe nawyki w waszym domu, odkryjesz pewną rzecz – w domu, gdzie są dzieci, może czasem być cicho. Nie zawsze będzie spokojnie, ale zdarzą się chwile, gdy naprawdę każdy zajmie się sobą w spokoju. To też pomoże ci zachować krzyczenie na naprawdę trudne chwile, np. gdy dziecko wybiegnie na ulicę i może dojść do wypadku. Wtedy tez ono zrozumie, że krzyk nie jest bezpodstawny. A ponieważ nie będziesz tego robić z błahych powodów i znacznie rzadziej, twoje dziecko faktycznie będzie cię słyszało, kiedy to zrobisz z ważnego powodu.