Jakiś czas temu spotkałam się na kawie z przyjaciółką. Znamy się od podstawówki, mamy ogrom wspólnych znajomych, a że właśnie minęło nam równe kilkanaście lat od jej zakończenia, wielu z nich zaczęłyśmy wspominać.
Rozmawiałyśmy o tym, co u kogo słychać, kto założył rodzinę, a kto robi światową wręcz karierę. Dyskutowałyśmy o tym, jak wiele koleżanek jest już mamami, a ilu kolegów okazało się świetnymi ojcami, mimo tego że w szkole się na to nie zapowiadało… ;-)
I doszłyśmy razem z przyjaciółką do pewnego wniosku. Im jesteś starsza, tym bardziej doceniasz swój cenny czas i przestajesz go marnować na płytkie i nic nie wnoszące do życia znajomości.
Im kobieta jest starsza, tym bardziej zaczyna lubić i szanować samą siebie i swoje własne towarzystwo. Gdy zostajemy matkami, wiele z nas zatraca się w tej roli, poświęca się całkowicie dzieciom, opiece nad rodziną, planowaniem logistyki domowej i pilnowaniem, żeby dzieci wzięły do szkoły drugie śniadanie. Ale często zapominamy o sobie samych.
A skoro z wiekiem stawiamy tylko na te najlepsze relacje, które nas ulepszają i wnoszą do naszego życia coś dobrego, dlaczego by nie skupić się na pielęgnacji relacji samej ze sobą?
Zanim miałam dzieci spędzałam mnóstwo czasu sama ze sobą – starałam się wychodzić na samotne spacery, brać do parku książkę i posłuchać szumu wiatru w drzewach kiedy nadchodziła wiosna i można było przysiąść na ławce.
Zabierałam samą siebie na kawę i do kina, starałam się odciążać głowę na różnych zajęciach sportowych. Zawsze uważałam, że porządne spocenie się sprawia, że nabiera się dystansu do bieżących problemów i nagle magicznie znajdują się rozwiązania na wszelkie trudne sprawy.
Gdy zostałam matką, (tak jak pewnie wiele z nas) większość z tego poświęciłam, na rzecz opieki nad dziećmi, spędzania czasu z rodziną. I to też jest dobre, bo relacje w rodzinie są najważniejsze na świecie.
Ale jeszcze ważniejsza jest twoja relacja z samą sobą. I ja też w którymś momencie do tego doszłam. Dziecku nie trzeba się w całości i bez reszty poświęcać. Bo w którymś momencie grozi to całkowity zatraceniem siebie i staniem się naprawdę nieszczęśliwą.
A co dziecku po nieszczęśliwej matce? Co z taką mamą będzie, gdy jej malutki syneczek czy córeczka rozwiną w pełni skrzydła i pewnym krokiem wkroczą w dorosłość i wyprowadzą się z rodzinnego domu?
Mamo, postaw czasem na siebie. Im jesteś starsza, tym bardziej powinnaś doceniać tę relację samej ze sobą. Jak nie będziesz miała czasu dla siebie i ze sobą, w pewnym momencie wszystko zacznie cię wkurzać, działać na nerwy, a cierpliwości – także do dzieci – będziesz miała jak na lekarstwo.
Nie oszukujmy się – bycie matką trochę wiąże się z tym, że połowę swojego życia poświęcasz na usługiwanie – dzieciom, partnerowi, a swoje potrzeby spychasz na dalszy plan. Tymczasem warto jednak poświęcić ten czas sobie – niech to będzie nawet 15 minut dziennie, ale codziennie.
Wystarczy na przeczytanie rozdziału ciekawej książki czy zrobienie sobie mini SPA w łazience. Albo chociaż raz w tygodniu – godzina jogi, spacer samej ze sobą do ulubionego parku czy kawiarni. Taki czas poświęcony sobie sprawi, że będziesz spokojniejsza, szczęśliwsza i cierpliwsza.
To inwestycja w siebie teraz, ale i na przyszłość – bo dzięki temu łatwiej ci będzie odnaleźć się na nowo, gdy dzieci dorosną, a ty nagle będziesz miała dużo więcej czasu. Bo nikogo już nie trzeba będzie odwozić do szkoły, przedszkola czy na zajęcia dodatkowe.
I nie marnuj czasu na powierzchowne relacje – stawiaj na te, które dla ciebie zaprocentują i wniosą coś dobrego do twojego życia, także ta samej ze sobą.
Może cię zainteresować: "Czemu nie położysz się wcześniej, skoro się nie wysypiasz?". Tylko druga matka zrozumie odpowiedź