Z okazji tego, że zaraz rozpoczyna się nowy rok szkolny 2022/2023, szef resortu edukacji udzielił obszernego wywiadu Polskiej Agencji Prasowej. W rozmowie Przemysław Czarnek, zapytany o polską szkołę, stwierdził, że jej "mocne strony to nowoczesność, absolutnie wcześniej niebywała". Rozmawiał również o tym, czy w szkołach naprawdę jest problem braku nauczycieli i jak szkoły poradzą sobie ze zbyt dużą liczbą uczniów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W najnowszym wywiadzie minister edukacji Przemysław Czarnek zachwalał to, jak po reformach pod jego rządami wyglądają polskie szkoły.
Szef MEiN uważa, że ich mocną stroną jest nowoczesność, której często brakuje nawet na Zachodzie.
Według ministra Czarnka problem braku nauczycieli nie istnieje, a jeśli jego rząd otrzyma kolejną kadencję, wprowadzonych zostanie jeszcze wiele zmian na lepsze.
"Polska szkoła jest nowoczesna" i ma się świetnie?
Przemysław Czarnek, obecny minister edukacji, śmiem twierdzić, że żyje chyba w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, w której polskie szkoły są na jakimś niebywałym poziomie świetności. W najnowszym udzielonym wywiadzie, w którym zapytano go o kondycję polskiej szkoły, minister edukacji powiedział:
"Mocne strony to nowoczesność, absolutnie wcześniej niebywała, prawdziwy przełom, który nastąpił m.in. przez epidemię COVID. My tego nie widzimy, bo żyjemy tu i teraz (...)". W dalszej części zachwalał to, jakie szkoły dostają dotacje i programy, w których wykorzystują do edukacji nowoczesne technologie. Następnie dodał, stawiając Polskę w opozycji do Zachodu: "To jest nowoczesność, która jest niespotykana – przepraszam, że to powiem – również na Zachodzie. Mamy wszystkie szkoły, bez jednego wyjątku, podłączone do szybkiego internetu – tego nawet w Niemczech nie ma, jak mi mówią przedstawiciele największej polskiej firmy informatycznej, która tworzy dla Niemców szkoły w chmurze. Nie wszystkie szkoły w Niemczech są podłączone do szybkiego internetu, w Polsce – tak”.
Minister Czarnek zachwalał wszystkie innowacje, których w Polsce mamy według niego po dostatkiem, a polskie szkoły są wyposażone w sprzęt, którego nie ma nawet na Zachodzie. Nie wspomniał jednak o tym, że niektóre rozwiązania w systemie edukacji nie są już aż tak nowoczesne i pamiętają edukację naszych dziadków. Szkoda też, że nie powiedział o tym, że nauczyciele z wielu zmian nie są zadowoleni i nie uważają, że jest się czym chwalić w polskim systemie edukacji, o czym dobitnie powiedzieli, planując we wrześniu strajk nauczycieli.
Pan minister nie wspomniał też o tym, że nie wszyscy są zadowoleni, że w szkołach dzieci będą uczyły się strzelania i że w nowym podręczniku, który rekomenduje, stygmatyzuje się dzieci poczęte przy pomocy in vitro. Przyznaje, że nie wszystko jest kolorowe i wiele jeszcze pracy należy wykonać m.in. w segmencie zatrudnienia nauczycieli i tym, jak są rozliczani z pracy. Nie uważa jednak, by był to aż tak ogromny problem, bo w polskich szkołach przecież króluje nowoczesność. Szef MEiN wspomniał tylko o Karcie Nauczyciela, która według niego "niszczy życie nauczycielskie" i w nowej kadencji rządu powinna zostać zmieniona razem z kolejnymi modyfikacjami w systemie edukacji.
Nauczycieli nigdzie nie brakuje?
Szef MEiN zapytany został też o braki w kadrach nauczycielskich w szkołach. Pytanie o to, czy faktycznie brakuje nauczycieli, szczególnie teraz, gdy w 1 klasie szkoły średniej będzie uczyć się 1,5 rocznika, a z polskimi uczniami edukację będą kontynuowali uczniowie z Ukrainy, zdziwiło ministra Czarnka. Zasłonił się tym, że nie jest to możliwe, by nauczycieli brakowało, gdy w szkołach jest coraz mniej uczniów z powodu niżu demograficznego, a nauczycieli tyle samo (i dochodzą nowi):
"Dlaczego za mało? Mówi się wiele dziwnych rzeczy. Podczas spotkania ze związkami zawodowymi jedna z pań powiedziała, że gdyby policzyć wszystkie nadgodziny okaże się, że brakuje aż 150 tys. nauczycieli (...). Nie ukrywam, że zdarzają się problemy z nauczycielami w centrach dużych miast, ale to nie oznacza, że potrzebujemy zatrudnić taką armię nowych". Być może minister Czarnek nie wie, że nauczyciele masowo odchodzą z zawodu, bo nie są w stanie przeżyć za pensję nauczycielską? W rozmowie z PAP obiecywał też, że jeszcze wiele zmian razem z obecnym rządem pragnie wprowadzić, ale nie wie, czy na wszystko starczy im czasu w obecnej kadencji.
Stwierdził, że wielu zmian (wg niego na lepsze) można się spodziewać, ale tylko wtedy, gdy PiS będzie kontynuował swoje rządy w kolejnej kadencji: "A jeśli się nie zmieni, to jednym z naszych pierwszych posunięć będzie dokończenie tej reformy i zmiana statutu zawodowego nauczyciela, zmiana systemu wynagrodzeń. Chciałbym, żeby w nowoczesnej szkole nauczyciel pracował w nowoczesnym systemie zatrudnienia" – podsumował swoją dotychczasową pracę minister edukacji.