"Jestem pracującą mamą dwójki dzieci w wieku przedszkolnym. Mój mąż pracuje w dużej korporacji i najczęściej jego dzień pracy to 12 godzin w burze i na delegacjach. W związku z tym, od poniedziałku do piątku opieka nad dziećmi spoczywa raczej na mnie. To ja je rano szykuję do przedszkola, odwożę, potem sama lecę na złamanie karku do pracy. Po południu to samo – wychodzę z pracy, odbieram z placówki lub od babci, daję obiad, zawożę na zajęcia plastyczne, basen, piłkę nożną" – rozpoczyna swój list Monika, mama dwójki przedszkolaków, która ma cały dom i rodzinną logistykę na swojej głowie.
"Właściwie gdy mąż wraca koło 19.00, to tylko pomaga mi w wieczornych czynnościach jak kąpanie i usypianie dzieci. A to uważam, są jednak te przyjemniejsze obowiązki przy dwójce dzieciaków pełnych energii. Ja wiem, że na pracę nie zawsze mamy wpływ, że jednak to, że mąż spędza tam codziennie tyle czasu, sprawia, że czasem czuję się jak mama, która samodzielnie wychowuje dzieci.
Nigdy nie narzekałam na pracę męża, bo dzięki niej stać nas na utrzymane rodziny, spłatę raty kredytu... Ja mogłam sobie pozwolić na spędzenie z dziećmi kilku lat w domu, zanim poszły do przedszkola, bo jednak dzięki jego pensji mieliśmy za co żyć" – przyznaje kobieta. Monika uważa, że praca jej męża miała plusy, ale tylko wtedy, gdy ona nie pracowała i zajmowała się wyłącznie domem dziećmi.
Mama dwójki przedszkolaków sama pisze o tym, że jest zmęczona tym, że wszystkim zajmuje się sama: "Jestem już powoli jednak zmęczona tym, że wszystko jest na mojej głowie. Zastanawiam się, czy nie poprosić męża, by jednak mniej pracował, teraz ja też mam zatrudnienie, więc nawet jak on będzie mniej zarabiał, to jakoś damy sobie radę. Ja już trochę mam dosyć tego, że właściwie wszystko w domu jest na mojej głowie, nawet w weekendy mąż chce odpocząć, więc to ja gotuję, piorę, sprzątam.
Wiem, że to też moja wina, bo sama go do tego przyzwyczaiłam, ale nie umiem wyjść spoza tego schematu. Sama siebie łapię na myśleniu, że przecież daję radę, że ja i tak zrobię coś lepiej i szybciej. Efekt jest taki, że codziennie wieczorem, już o 20.00 ledwo widzę na oczy. Poza tym oprócz zmęczenia dopada mnie frustracja, przez co bywam mało cierpliwa wobec dzieci".
Monika opowiada też o tym, jaki najnowszy pomysł odnośnie jej samodzielności i odpoczynku na urlopie miał jej mąż: "Teraz mąż zarzucił kolejnym pomysłem – najpierw wzięliśmy wakacyjny urlop razem na przełomie lipca i sierpnia. Zarezerwowaliśmy na tydzień pokój w pensjonacie nad morzem. W uroczej miejscowości, blisko do plaży, sielanka idealna na odpoczynek z dziećmi i reset głowy. Odliczałam do tego urlopu dni, bo marzyłam od wyspaniu się, pobyciu z rodziną i po prostu odpoczęciu od codziennej bieganiny.
A mój mąż kilka dni temu wrócił z pracy i oznajmił mi, że chyba jednak nie może w tym terminie wziąć wolnego. Poraziło mnie, bo nie wiedziałam co teraz z naszym urlopem. Czy odwoływać, czy przenosić...? Mąż miał jednak genialny, według siebie, pomysł. Wymyślił, że ja sama pojadę z dziećmi na wakacje, by pobyć nad morzem, przewietrzyć głowę, a on w tym czasie będzie jak zwykle pracował. Czy on nie rozumie, że jak pojadę tam sama, to właściwie będę miała takie same obowiązki z dziećmi jak w domu, skoro nadal będę sama? Nie dociera do niego, że chciałam ten odpoczynek spędzić też z nim, że dzieci chciałyby też pobyć z tatą..." – kończy swój list rozżalona mama.
Gdy rodzice dzieci mają zupełnie inne wyobrażenie na temat rodzicielstwa, a jedno zmaga się wręcz z pracoholizmem, trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć: "stop". W przypadku, gdy mama ma dosyć tego, że całe wychowanie spoczywa tylko na niej, warto porozmawiać ze sobą i przyznać wprost, co nam nie odpowiada w relacji. Bycie w związku i rodzicielstwo wymaga kompromisów, do których warto dochodzić za pomocą rozmowy.
Jeśli masz dość zachowań partnera - powiedz mu to. Opowiedz o swoim zmęczeniu, o tym, że potrzebujecie być razem, by tworzyć rodzinę. Jeśli nie umiecie dojść ze sobą do porozumienia, być może warto sięgnąć po pomoc osób trzecich – terapeuty, mediatora czy psychologa. Jeśli jedna ze stron w związku będzie ciągle niezadowolona i sfrustrowana, a druga nie będzie chciała tego zmienić, to zwiastuje tylko jedno – rozstanie.