Bycie nadopiekuńczym rodzicem nieco koliduje z nurtem, w którym stawiamy na samodzielność dziecka i poznawanie przez niego świata. Napisała do nas czytelniczka, która przyznaje, że bardzo długo była nadopiekuńcza. Kobieta opowiedziała o tym, co się stało, gdy raz spróbowała odpuścić i pozwoliła dzieciom na samodzielną zabawę na placu zabaw.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Bycie rodzicem to ciągłe poczucie odpowiedzialności, które u niektórych rodziców wygrywa ze zdrowym rozsądkiem. Ten typ rodzica to nadopiekuńczy rodzic-helikopter.
Bycie nadopiekuńczym rodzicem uniemożliwia dziecku naukę samodzielności, która jest bardzo ważnym elementem rozwoju psychiki dziecka.
Napisała do nas czytelniczka, która opowiedziała o tym, co się stało, gdy zdecydowała się raz odpuścić i pozwolić dzieciom na samodzielną zabawę, bez czuwającej dwa kroki dalej mamy.
Mama zawsze w pogotowiu
"Jestem mamą dwóch żywiołowych chłopców w wieku przedszkolnym, których właściwie od zawsze wszędzie jest pełno. Są pierwsi do jazdy na rowerze, hulajnodze, skaczą po łóżkach, uwielbiają w przedszkolu gry i zabawy ruchowe. Właściwie jestem przyzwyczajona do ciągłego ruchu i tego, że moje dzieci chcą odkrywać świat wszystkimi zmysłami.
Nie ukrywam też, że mam zadatki na nadopiekuńczą mamę, która chucha i dmucha na dzieci zawsze i wszędzie. Gdy chodziłam z dziećmi na spacery czy na plac zabaw, zawsze widziałam oczami wyobraźni najgorsze – a to wypadek na rowerze, a to starte ręce i kolana, bo syn za szybko biegł" - opisuje swoją nadopiekuńczość Marysia, mama dwóch chłopców w wieku 3 i 5 lat. Nasza czytelniczka przyznaje, że nigdy dzieci nie odstępowała na krok, gdy wychodziła z nimi z domu, bo zawsze bała się, że stanie im się krzywda.
"Na placu zabaw, zawsze miałam wrażenie, że akrobacje skończą się złamaną ręką, wybitymi zębami i wszystkimi plagami egipskimi. Nie ukrywam, że na placu zabaw zawsze byłam blisko dzieci i nie pozwalałam im się oddalać od siebie dalej niż 2 metry. Na wszelkich drabinkach i zjeżdżalniach zawsze ich asekurowałam, pomagałam nakierować nóżkę czy rączkę na odpowiednie miejsce" - przyznaje sama przed sobą i przed innymi czytelnikami mama żywiołowych chłopców.
Dzieci wreszcie poczuły wolność
"Ostatnio byliśmy na placu zabaw i spotkałam znajomą, która także ma 2 dzieci, ale starszych od moich o jakieś 3-4 lata. Dzieciaki zaczęły się razem bawić, a ja za namową koleżanki odpuściłam asekurowanie moich 3- i 5-latka. Zauważyłam, że Beata ma trochę inny stosunek do opieki nad dziećmi na placu zabaw – pozwalała im biegać swobodnie, chociaż wciąż ich miała na oku i w razie potrzeby reagowała" - opisuje Marysia.
Kobieta doszła do wniosku, że raz spróbuje odpuścić bycie nadopiekuńczą, widząc, że jej koleżance i jej dzieciom to bardzo służy: "Stwierdziłam zdroworozsądkowo, że to w sumie dobra strategia – pozwala się samej matce mniej zmęczyć, a dzieciom daje swobodę. Trochę musiałam powalczyć z tym, że od razu wyobrażałam sobie najgorsze scenariusze. Ale okazało się, że takie odpuszczenie pomogło dzieciom nabrać samodzielności.
Nagle okazało się, że starszak umie poradzić sobie na skomplikowanej zjeżdżalni z mostkami, a młodszy umie się wspiąć na drabinkę, we wchodzeniu, na którą zawsze mu pomagałam. Dodatkowo chłopcy poznali jakieś dzieci, z którymi świetnie się bawiły. Wcześniej wiecznie byli w moim towarzystwie, więc chyba krępowali się zabawy z innymi dziećmi.
Wiem, że czasem trudno przyznać się do błędu, ale być może mój list jakiejś innej mamie w tym pomoże. Mamy, czasem warto odpuścić i wrzucić na luz. Wtedy dzieje się magia - dzieci nagle okazuje się, że potrafią bardzo wiele, uczą się nowych umiejętności i samodzielności. Polecam każdej mamie odpuszczanie bycia nadopiekuńczą, choć dla mnie było to bardzo trudne" – kończy swój list Marysia.
Samodzielność jest niezastąpiona
Nauka samodzielności to inwestycja w przyszłość naszego dziecka, ale też ulżenie jego rodzicom w wielu kwestiach. Jeśli pozwolisz dziecku na robienie wielu rzeczy bez twojej pomocy, nagle okaże się, że doskonale sobie z nimi radzi i niepotrzebnie go wyręczałaś.
To również inwestycja w jego dalszy rozwój i sukcesy, bo im dzieci bardziej samodzielne, tym lepiej radzą sobie z nauką, osiągają sukcesy i świetnie radzą sobie w dorosłym życiu. Warto więc pozwalać już naprawdę małym dzieciom na samodzielność i nie wyręczać ich – to wspiera pozytywnie ich rozwój.