Każda para ma lepsze i gorsze dni, a drobne sprzeczki, nieporozumienia czy kłótnie są na stałe wpisane we wspólne życie. Jednak trzeba pamiętać, że kłótnia kłótni nie równa: możemy to zrobić albo z szacunkiem do partnera albo bez, czego prawdopodobnie później będziemy żałować. Ale żeby faktycznie wybrać tę pierwszą opcję, trzeba umieć w porę ugryźć się z język. Mimo buzujących w nas emocji.
Jest jedna rzecz, którą w czasie kłótni wiele osób robi nieświadomie. I w większości przypadków prowadzi to do eskalacji konfliktu i wymknięcia się go z pod kontroli. Lepiej unikaj jej jak ognia.
"Ty zawsze tak robisz", "Dlaczego taki jesteś", "Tylko ty mogłeś wpaść na taki pomysł" – te argumenty brzmią znajomo? Kiedy nagle odbiegamy od przedmiotu dyskusji i zamiast skupić się na tym, co wywołało sprzeczkę z partnerem, zaczynamy go krytykować, wytykać jego (oczywiście negatywne) cechy, kroczymy drogą, która prowadzi tylko w jedną stronę: do eskalacji konfliktu.
Tzw. argumenty ad personam nie dość, że absolutnie nic nie wnoszą do dyskusji i w żaden sposób nie przybliżają nas do rozwiązania konfliktu (a przecież właśnie o to powinno chodzić, prawda?), to są zwyczajnie zaczepne, często też obraźliwe. Odbieganie od tematu i atak personalny rzadko przynosi jakikolwiek efekt inny niż wytrącenie z równowagi partnera dyskusji.
Podczas kłótni sięgamy po argumenty ad personam z różnych przyczyn: jeśli nie mamy do czynienia z celową manipulacją, to zazwyczaj jest to bezsilność, złość na partnera, frustracja. Niektórzy uważają, że sięgają po te argumenty w małżeńskich kłótniach, by przerzucić odpowiedzialność za konflikt na partnera i usprawiedliwić przed sobą wybuch emocji.
A jak się bronić przed argumentami ad personam? Najlepszym sposobem jest nie dać się sprowokować i naciskać, by rozmowa wróciła na merytoryczne tory.
Czytaj także: https://mamadu.pl/143453,klotnie-w-zwiazku-sa-normalne-psycholog-podaje-6-zasad-dobrej-klotni