Każdego roku w maju elektryzują nas tematy komunijne. Jaka alba, jaki wianek, ile dać w kopertę. Dotąd najbardziej szokowały nas wystawne przyjęcia i sądziłam, a może miałam nadzieję, że wynajęcie karety czy limuzyny, to najbardziej przesadzone z pomysłów rodziców. Jakże się myliłam.
Reklama.
Reklama.
Komunie co roku są festiwalem przepychu i pokazówki. Ale to, co odbywa się wiosną 2022 roku - przejdzie do historii.
Dzieci śpiewające pod ołtarzem disco polo czy piniaty w kształcie krzyża? Ty też możesz wybrać tegoroczny szczyt żenady.
Szkoda, że już tak niewiele rodzin pamięta, czym tak naprawdę jest ten sakrament.
Na bogato i z brokatem
Ostatnie lata przyzwyczaiły nas do tego, że przyjęcia komunijne w wielu przypadkach odbywają się w klimacie "cygańskie wesele". Nie odnoszę się do samej głębi przeżywania sakramentu, bo nie mnie to oceniać. Bardzo chcę wierzyć, że znaczna większość dzieci przystępuje do Pierwszej Komunii Świętej, ponieważ pochodzą z rodzin wierzących i praktykujących.
Odrzucam myśl o tym, że jedyny kontakt z instytucją Kościoła dzieci mają z okazji przygotowań do sakramentu, a na kolejny przyjdzie czas przed bierzmowaniem. Skupmy się na samych imprezach. Dwa tygodnie temu znajoma napisała mi, że udało jej się cudem zarezerwować lokal na przyjęcie komunijne córki. Na końcówkę maja 2023...
W tym roku już nawet o fryzjera ciężko, bo ci pracują we wszystkie najbliższe niedziele nawet od piątej. Aktualnie wykonują fryzury... próbne. Pełne ręce roboty mają też makijażystki i stylistki paznokci. Jedne i drugie zajmują się nie tylko mamami, ale też dziewczynkami. 9-latki mają umówione hybrydy, makijaż i fryzjera. Wszystko w normie.
Kilka lat temu moja znajoma jako jedyna wyłamała się i kupiła córce albę, bo wszystkie dziewczynki w parafii szły do komunii w sukniach. Strojnych, rozkloszowanych - takie miniślubne. Też taką miałam na początku lat 90. Dziś patrzę na to zdjęcie z lekkim zażenowaniem, mimo że mam na nim warkoczyk, czuję, że przebrano mnie za dorosłą i mam ciary żenady na plecach.
Dziś większość dziewczynek zakłada alby, żeby wyglądały skromnie i jednakowo. Ale rodzice starają się jednak, żeby na tym zdjęciu, z wielką białą plamą za 20 lat córkę dało się znaleźć. Po rzęsach, lokach, paznokciach. Gryzie mi się to z ideą samego sakramentu, ale może się czepiam. Rodzice wiadomo, że chcą dla dziecka jak najlepiej, więc trochę wychodzą przed szereg, ale cóż - ich sprawa.
Komunia w stylu popkultury
Kościół przeżywa dość mocny kryzys wizerunkowy. Ostatnie słowa papieża Franciszka o wojnie w Ukrainie wprawiły wielu w osłupienie. Krótko mówiąc, skrytykowali je nawet prawicowi publicyści. Zresztą od lat obserwujemy coraz mniej ślubów kościelnych, coraz mniej dzieci na religii. A wierny jest cenny, każdy jeden.
W jednej z polskich parafii w czasie sakramentu, oprócz tradycyjnych pieśni religijnych dzieci zaśpiewały spod ołtarza coś jeszcze, coś... bliższego ludziom. Mianowicie utwór "Ja dla ciebie ty dla mnie" zespołu Classic. To formacja muzyczna, która tworzy disco polo. Znają to wszyscy, bo wiadomo, że prezes Kurski lubi i w misyjnej TVP można usłyszeć podobne piosenki.
Niby fajnie, bo taka wesoła muzyka kojarzy się z amerykańskimi kościołami, gdzie chóry gospel śpiewają znacznie mniej patetycznie niż nasze na nabożeństwach. Ale jednak czuję zgrzyt. Bo ta piosenka... nie jest o Bogu. Jakby nie patrzeć, to opowiada o miłości między kobietą a mężczyzną. Już bardziej na miejscu byłoby "Boso" Zakopower. Też byłoby inaczej, w rytmie pop, bliżej ludzi, a jakoś tak... bardziej na miejscu.
Komentarze pod relacją z tego śpiewania były różne. Od takich, które wyśmiały pomysł, bo to już tylko krok od śpiewania w kościele "Miłości w Zakopanem", po takie, że pomysł jest świetny. Zgadzam się w pełni, że Kościół, jeśli chce przyciągnąć młodych wiernych, musi popracować nad wizerunkiem i nieco dogonić czasy, ale czy za wszelką cenę? Jak mawia klasyk, "mam wątpliwość".
Powiecie: "jeny, bez przesady, dla dzieci to tylko piosenka, nawet nie wiedzą o czym". Pełna zgoda, tyle że wydaje mi się, że wiedzieć powinny. Dlaczego? Ano już tłumaczę. Znacie taki termin, jak "uznanie nieważności sakramentu"?
Zwykle chodzi o ślub, a można je uzyskać, m.in. w momencie, kiedy udowodni się, że nie miało się pojęcia, co się czyni, przysięgając pod ołtarzem. Czyż to, że dzieci śpiewają piosenkę disco polo o miłości między kobietą a mężczyzną Jezusowi, nie jest najlepszym dowodem na to, że nie mają pojęcia, co czynią? Bolesne, ale prawdziwe.
Naprawdę, nie neguję samego sakramentu. Jak ktoś czuje potrzebę, nawet polecam, bo poczucie przynależności do społeczności jest dla człowieka bardzo ważne.
Ale upewnijcie się, że posyłając dziecko do Pierwszej Komunii Świętej i wy, i ono wiecie, o co w tym chodzi, bo mam wrażenie, że istota Sakramentu już dawno została zagubiona.
Jezusowi prosto w twarz
Nawet w najczarniejszych snach nie sądziłam, że kiedykolwiek przyjdzie mi napisać powyższe zdanie. W tym roku na przyjęciach komunijnych pojawiła się nowa atrakcja dla dzieci. Zastanawiam się, jak to zgrabnie napisać, ale chyba lepiej niż wprost się nie da. Otóż bardzo popularne są teraz piniaty.
Piniata to taka konstrukcja z kartonu, którą ozdabia się kolorowym papierem i wypełnia słodyczami. Następnie zawiesza się ją, np. na drzewie i w czasie przyjęcia, zwykle urodzinowego, dzieci uderzają w nią kijem, kiedy rozbija karton, sypią się z piniaty cukierki i wszyscy się cieszą. Ładne, dzieci to bardzo lubią i mają sporo zabawy.
Tyle że na przyjęciach komunijnych piniaty mają zwykle kształt kielicha z hostią, krzyża, a nawet twarzy Jezusa. "Tyś za nas życie swe oddał na krzyżu, a w znaku chleba w świątyniach zostałeś. I dla nas zawsze masz otwarte serce, bo Ty do końca nas umiłowałeś" ("Panie dobry, jak chleb" pieśń religijna, śpiewana tradycyjnie w czasie ceremonii Pierwszej Komunii Świętej w kościołach).
Więc dzieci, ubrane na biało, na znak czystości, ze złożonymi rączkami, idą do ołtarza. Przyjmują ciało Chrystusa po raz pierwszy w życiu. Stają się świadomymi członkami społeczności wiernych. A potem biorą kij i tłuką krzyż, żeby dostać się do cukierków. No nie bardzo mi to wszystko pasuje.
Przerobiliśmy już laptopy, elektryczne hulajnogi, kłady w prezencie. Przyjęcia pełne przepychu, disco polo, piniaty... Boję się myśleć, co czeka nas za rok. Zastanawiam się też, jak wiele dzieci zdaje sobie sprawę, czym tak naprawdę jest Pierwsza Komunia Święta, ile z nich wie, po co uczą się modlitw, zakładają alby i przyjmują ciało Chrystusa?
Może jednak ta "świecka komunia" nie jest najgorszym pomysłem, skoro coraz częściej wcale nie chodzi o wiarę?