"Jestem opiekunką w prywatnym żłobku w średniej wielkości mieście, gdzie jest ogromne zapotrzebowanie na żłobki i lista rezerwowa dzieci nigdy się nie kończy. W związku z tym, że dosyć trudno o miejsce w żłobku, zauważyłam, że rodzice prawie się o te miejsca zabijają i ambitnie podchodzą do rozwoju swojego dziecka.
Dopytują i sprawdzają, jak wygląda plan dnia dzieci w placówce, chcą dokładnie wiedzieć, jaki program jest realizowany w związku z nauką maluszków. To świetnie, że dociekają, co ich dzieci robią w trakcie dnia i jak się rozwijają. Przy tym jednak jest ogromny problem z tym, jak rodzice przygotowują dzieci do pobytu w żłobku.
A wiem, że w przedszkolach nie jest lepiej, bo mam mnóstwo koleżanek, które pracują jako nauczycielki w przedszkolach" - rozpoczyna swój list do redakcji Ola, która pracuje jako opiekunka w żłobku. Kobieta przyznaje, że rodzice nie zawsze myślą o komforcie dzieci w placówce, choć dociekają, co dziecko robi i jak się rozwija podczas pobytu tam.
Opiekunka opowiada o tym, że jako pedagog pracujący w placówce dla dzieci, stara się jak najlepiej wykonywać swoją pracę, wspierać rodziców dzieci i jak najwięcej nauczyć maluchy. Nie zawsze jest to łatwe, bo to sami rodzice utrudniają pracę opiekunkom, ale też szkodzą swoim dzieciom, odmawiając im swobody i komfortu na rzecz ładnego wyglądu:
"Tyle się mówi o tym, że dziecko, aby się mogło dobrze rozwijać i chłonąć wiedzę, musi czuć się swobodnie, także fizycznie. Dlatego też od początku pobytu dzieci w żłobku dbamy o to, by poczuły się w tym miejscu bezpiecznie i jak u siebie. To jeden z pierwszych punktów, które musimy spełnić, gdy dziecko zaczyna przygodę ze żłobkiem. Już od pierwszych dni zwracamy rodzicom uwagę i wywieszamy na tablicach informacyjnych plakaty o tym, jak ważne w poczuciu komfortu dziecka jest jego ubranko.
Bo gdy maluch ma ograniczone ruchy sztywnymi spodenkami, bluzę z drapiącą go metką, to od razu jest bardziej marudny, nieswój, denerwuje się i np. nie może lub nie chce uczestniczyć w różnych zabawach ruchowych. A przecież dla takich małych dzieci wiele zabaw polega na turlaniu się po podłodze, raczkowaniu, wspinaniu i bieganiu.
Tymczasem rodzice ubierają dzieci jak na bal w odświętne ubranko, mimo że okazji zazwyczaj ku temu nie ma. I tak 1,5-roczne i 2-letnie maluchy przychodzą w niewygodnych dżinsach, ciasnych rajstopkach i body zapinanym w kroku. Te ostatnie są świetne dla dzieci, które noszą jeszcze pieluszkę, nie przeczę.
Dzięki nim nic się dziecku nie wykasuje i nie podwija, łatwiej też utrzymać pieluchę na miejscu" - opowiada o tym, co jest prawdziwą zmorą opiekunek w żłobku i samych maluchów. Kiedy dziecko ma niewygodne, ograniczające jego ruchy ubranie, nie chce brać udziału w zabawach, a nawet gorzej się rozwija, bo nie może ćwiczyć samodzielności.
"Ale są rodzice, którzy body zakładają dziecku, które ma 2 latka (i więcej), a zależy im na odpieluchowaniu dziecka. My jako kadra pedagogiczna, staramy się wspierać rodziców i pomagać im w odpieluchowaniu dzieci. Jak to jednak robić, gdy rodzic wciąż zwraca opiekunkom uwagę, że dziecko jest w trakcie pożegnania z pieluchą, a ubiera je do żłobka w body, którego maluch sam nie rozepnie, by móc siąść na nocnik?
Wiadomo, pomagamy dzieciom, wysadzamy je, żeby zrobiły siusiu czy kupkę. Ale ważna jest też od początku nauka samodzielności, bo gdy dzieci idą do przedszkola, muszą być odpieluchowane i jak najbardziej samodzielne. Dlatego też wspieramy w tym rodziców. Ale jak pomóc maluchowi, który nie jest przygotowany na taki krok pod względem ubioru? Rodzice często wymagają od nas niemożliwego, bo nawet jeśli dziecko jest gotowe na odpieluchowanie, to mama czy tata utrudniają to dziecku poprzez ubieranie go nieadekwatnie do sytuacji.
Ja wiem, że to się wydaje być błahym problemem, ale pomyślcie sobie, że taki rodzic później przychodzi do żłobka i ma pretensje do opiekunów, że obiecywaliśmy, a nie pomagamy w odpieluchowywaniu dziecka. Bo ono od 2 lub 3 miesięcy nadal nie siada na nocnik lub siusia w majteczki" - skarży się Ola.
Opiekunka mówi wprost, że często kadra pedagogiczna w żłobku robi wszystko, co może, by pomóc w odpieluchowaniu dzieci. A najbardziej utrudniają to sami rodzice, chociaż chcą otrzymać pomoc od pracowników żłobka. "A jak to dziecko ma samodzielnie siadać na nocnik albo swobodnie bawić się z dziećmi i poznawać świat, skoro ma na sobie sztywne dżinsy, których nie jest w stanie samo zsunąć, albo body zapięte w kroku, którego nikt nie zdąży rozpiąć, gdy dziecko na ostatnią chwilę biegnie, żeby siąść na nocnik?
Rodzice, dajcie dzieciom trochę swobody i zrezygnujcie z ambicji, by dziecko było zawsze pięknie ubrane i schludne. Zamiast tego skupcie się na jego wygodzie, bo dzięki temu, że mają swobodę ruchów i odpowiednie ubranko, dzieci dużo lepiej się uczą i rozwijają" - kończy swój list Ola.
Aby dziecko mogło się dobrze rozwijać, poznawać świat i uczyć nowych umiejętności, niezbędna jest mu do tego swoboda i komfort, także te fizyczne. Jeśli maluch ma ograniczone ruchy przez nieprzystosowane do zabawy ubranko, nie może wygodnie skakać, biegać, bawić się z dziećmi czy ćwiczyć motoryki np. na placu zabaw.
Ubranko, w jakim dziecko uczy się i poznaje świat, jest jednym z kluczowych warunków do prawidłowego rozwoju dzieci i nie ma w tym ani grama przesady. Jeśli dziecko ma na sobie ciasne dżinsy zapinane na guzik i suwak, nie będzie w stanie ćwiczyć samodzielności i załatwiać swoich potrzeb na nocnik lub toaletę, bo fizycznie nie poradzi sobie ze zdjęciem takich spodenek.
Rodzice, chcąc zainwestować w prawidłowy rozwój dziecka, pomóżcie mu, ubierając je schludnie i wygodnie, a nie elegancko czy modnie. Bo to nie zawsze idzie w parze z tym, że dziecko czuje się dobrze, jeśli wygląda dobrze.
Czytaj także: https://mamadu.pl/151057,odpieluchowanie-czyli-kiedy-dziecko-jest-gotowe-by-korzystac-z-nocnika