Nigdy nie myślałam o tym, jak trudne jest bycie pełnoetatową mamą, dopóki nie sama nie miałam dzieci. Wcześniej faktycznie patrząc na to z boku u znajomych, myślałam sobie: "Ma czas na kawę, serial w ciągu dnia. Może zadbać o wygląd fizyczny, ma możliwość długich spacerów z dzieckiem". Nawet wtedy nie wiedziałam, jak bardzo się mylę. Kiedy jesteś mamą siedzącą w domu, twoja praca jest najtrudniejsza na świecie, a jeśli mi nie wierzysz, oto 10 dowodów.
Gdy mama będąca z dzieckiem w domu zachoruje, nadal musi opiekować się maleństwem i nie ma chwili oddechu. Nikt nie zwolni cię na 1-2 dni z bycia mamą, gdy dopada przeziębienie czy grypa, z gorączką czy bólem gardła – musisz wstać i wykonać swoją pracę mimo choroby. Trzeba przecież posprzątać, ugotować obiad, opiekować się dziećmi bez względu na to, jak się czujesz.
No, chyba że jedziesz na wakacje z mężem i dziećmi, co jest jeszcze większą pracą. Ale generalnie jeśli jesteś mamą, której etatem jest opieka nad domem i dziećmi, to zazwyczaj nie masz możliwości 24-26 dni urlopu od obowiązków "zawodowych". Nie obowiązuje cię też 8-godzinny czas pracy, przerwa na obiad, kawę czy nawet wolny weekend. Praca mamy, która jest z dzieckiem w domu, trwa 24 godziny, 7 dni w tygodniu.
Jedyny wolny czas, jaki możesz otrzymać w ciągu dnia, będąc mamą, to chwila, kiedy wieczorem dzieci idą spać. Gdy dzieci są malutkie, modlisz się o to, by mieć chociaż 2 godziny spokoju na kanapie czy w wannie. Bo wiesz, że twój niemowlak i tak przed północą obudzi się pierwszy raz na mleko. Przy starszych dzieciach jest trochę łatwiej, ale też zawsze zastanawiasz się, jak długo możesz wieczorem poświęcić czas sobie, żeby rano nie czuć się jak zombie.
Nie oszukujmy się – być może mąż czy partner doceniają wszystko, co robicie w domu. Ale maluchy raczej nie podziękują teraz mamie za cały trud i poświęcenia, jakich wymaga macierzyństwo i "siedzenie z dziećmi w domu". Być może za kilkanaście lat, ale teraz nikt ci nie wręczy nagrody dla pracownika miesiąca czy nagrody rocznej za bycie dobrą mamą. Od mamy oczekuje się po prostu, że wykona swoją pracę i zrobi to najlepiej jak umie.
... i jeszcze wieloma innymi. Bycie mamą w domu to nie tylko opieka nad dziećmi. Oznacza to, że jesteś też szefem kuchni, pokojówką, kierowcą, korepetytorką, nauczycielką, kozłem ofiarnym i czyimś workiem treningowym. I nikt tego z boku zazwyczaj nie widzi. I tam ci powiedzą: "Przecież ty tylko siedzisz z dzieckiem/dziećmi w domu".
Mama opiekująca się dzieckiem na urlopie macierzyńskim dostaje pieniądze w formie comiesięcznej wypłaty. Ale jeśli decydujesz się na bycie pełnoetatową mamą po upływie macierzyńskiego, nikt ci nie zapłaci za "siedzenie z dziećmi w domu". Nie ma podwyżek, premii, awansów – nic za dobrze wykonywanie swoich zadań. Nic, oprócz dowodów miłości i czułości kilkulatka w postaci buziaków i satysfakcji z wychowywania kilkorga małych ludzi, którzy cię kochają i uważają za ideał. Co koniec końców jest przecież tego warte.
Nawet podczas urlopu macierzyńskiego strasznie mnie frustrowało to, że ludzie opieki nad dzieckiem nie uważają za prawdziwą ciężką robotę. Uważają, że słowo urlop konotuje to, że się leży, odpoczywa i cały dzień pije drinki z palemką. Zanim ktoś powie mamie, że jej bycie z dziećmi w domu to nie jest praca, niech sam się podejmie tego zadania przez choćby jeden dzień. Wtedy zmieni zdanie.
Co najwyżej spotykasz się z innymi matkami, które mają dzieci w podobnym wieku, by te razem się pobawiły: w domu, na placu zabaw, w sali zabaw. Tyle. Będąc matką z dziećmi w domu, całe życie towarzyskie to kłótnie i negocjacje z dzieciakami: o zjedzenie obiadu, ubranie się czy odrobienie lekcji.
Noworodki, niemowlaki, a nawet kilkulatki z boku mogą wyglądać słodko, uroczo i spokojnie. A tak naprawdę to wymagający mały szef, który chce od ciebie pracy nie na 8 godzin etatu, tylko na 24 godziny. I ci szefowie nie dają taryfy ulgowej.
Zawsze, gdy słyszysz od nastolatki, że "jesteś najgorszą matką na świecie", pamiętaj o tym, że on czy ona całkowicie zmieni zdanie, gdy dorośnie i sam/sama stanie się rodzicem. Teraz gdy wychowujesz kilkulatka lub nastolatka, wykonujesz kawał pracy, której nikt nie widzi i nie rozumie. I często nie docenia. Tak samo z tymi, którzy z boku oceniają cię jako złą matkę, bo sami ze swoimi dziećmi zrobiliby inaczej. Dobrze, poproś ich o opinię dopiero wtedy, gdy będą w podobnej sytuacji do twojej.