Co dom to inny przepis na rosół
Z rosołem jest trochę jak z bigosem – co dom to obyczaj. Czyli każdy ma jakiś tajny składnik czy krok podczas gotowania rosołu, w każdym domu jest jakiś sposób na niego, więc i smaki wszędzie nieco się różnią. Są tacy, którzy nie wyobrażają sobie rosołu bez pęczka liści selera czy liścia laurowego i ziela angielskiego.
Są tacy, którzy po zagotowaniu mięsa odlewają wodę i dopiero w nowej gotują drugi raz mięso z warzywami i przyprawami. A są też tacy, którzy zjedzą rosół tylko z cienkim makaronem i nigdy nie pomyślą o innych, np. lanych kluskach. Takie różnice w gotowaniu rosołu trafiają się nawet w kilku pokoleniach rodzin, co dopiero mówić o całej Polsce.
A w innych krajach rosół gotuje się też trochę inaczej. W Stanach Zjednoczonych słynną "chicken soup" robi się tylko na bulionie z kurczaka, z kawałkami mięsa drobiowego i drobnymi kluseczkami, a nawet ryżem. Azjatycki Rāmen to już świętość, bo tę japońską potrawę przygotowuje się wiele godzin, by jej smak był jak najgłębszy.
Brytyjski bulion
W Wielkiej Brytanii zaś dodaje się do wywaru z mięsa warzywa podobne jak te, które wybieramy w Polsce: marchewkę czy pora. W brytyjskim rosole nie znajdziemy jednak selera albo pietruszki. Dodatkowy składnik, który Brytyjczycy często dodają do rosołu, sprawia, że zupa jest jeszcze bardziej aromatyczna, ma głęboki smak i piękny złoty kolor.
Zamiast warzyw korzeniowych jak seler czy pietruszka, w Wielkiej Brytanii częściej w rosole znajdziemy: pasternak, rzepę albo fenkuł. Każdy z nich nadaje rosołowi nieco inny aromat: