Nauka zdalna przed świętami to dla wielu rodziców dodatkowy stres.
Nauka zdalna przed świętami to dla wielu rodziców dodatkowy stres. fot. Unsplash/Mel Elías
Reklama.
Napisała do nas Sylwia, mama dzieci z pierwszych klas podstawówki. Jest zła, że w przedświątecznej gonitwie będzie musiała zajmować się dziećmi, uczącymi się zdalnie. Jej zdaniem to najgorszy moment na takie rozwiązanie:
"Moje dzieci - klasa 1 i 3 szkoły podstawowej - od poniedziałku będą uczyć się zdalnie. No cudownie! Nie dość, że nie ogarniają tych wszystkich teamsów, to muszę wziąć wolne, żeby biegać między pokojem jednego a drugiego i przełączać im te wszystkie zakładki. Nawet z domu nie popracuję, skoro muszę pilnować dwa plany lekcji i jeszcze zamiast cieszyć się lukrowaniem pierniczków i ozdabianiem domu na święta, będę nauczycielką, kucharką i sprzątaczką. Najlepszy moment, no serio.
Chciałam bardzo podziękować rządowi za to, że od września miał gdzieś wzrastająca liczbę zakażeń w szkołach, a obudził się przed świętami, żeby nam je do końca obrzydzić. Jakby nie wystarczyło to, że już za jedzenie będziemy płacić więcej niż rok temu.
Mam już dość tej pandemii i chaosu. Nie rozumiem, dlaczego nie można było od razu zrobić obowiązkowych szczepień w szkołach dla grup objętych szczepieniami. A tak to się będziemy znowu bujać z tą nauką zdalną nie wiadomo jak długo, bo jakoś nie wierzę, że to ostatni raz. Czyli rodzice jak zawsze musza odwalać brudną robotę za nauczycieli i innych, a sklepy, autobusy i ulice są pełne ludzi nieprzestrzegających dystansu społecznego. Ale jasne, najlepiej zamknąć dzieci w domach, a na tłumy tylko przymknąć oko.
Przepraszam, może jestem niesprawiedliwa, ale naprawdę miarka goryczy się już przebrała. jestem zmęczona i sfrustrowana, a w święta, zamiast się cieszyć, będę odsypiać. Taki Grinch z tych naszych rządzących, naprawdę. Nie mogę tego zrozumieć i mam wielki żal o tę decyzję. Czy tylko ja tak to przeżywam?" - zastanawia się nasza czytelniczka. Jak wy to widzicie?