Z najnowszych danych Ministerstwa Edukacji i Nauki wynika, że gwałtownie przybywa szkół nauczających zdalnie i hybrydowo. Teraz jest to już co dziesiąta placówka. Jest więcej zakażeń nie tylko wśród uczącej się młodzieży, ale też wśród nauczycieli. To jasny efekt braku szczepień. Czy więcej szkół niedługo się zamknie?
Dynamika zmiany sposobu uczenia ciągle się zwiększa. Niestacjonarnie działa 9,3 proc. szkół ponadpodstawowych i 9,8 proc. podstawówek. W sumie 2131 placówek, z tego większość bo aż 2037 hybrydowo.
Zakażeń przybywa w placówkach, w których niezaszczepieni są zarówno uczniowie, jak i nauczyciele. Lekarze nie są tym zaskoczeni i wskazują, że zamknięcie wszystkich placówek wcale nie jest dobrym rozwiązaniem.
"Po co zamykać szkoły, gdy ludzie chodzą do sklepów, na imprezy, a za chwilę rozjadą się po całej Polsce na groby [...] Jedynym wyjściem jest dążenie do zaszczepienia jak największej grupy osób poprzez np. stworzenie systemu zachęt czy wprowadzenie ułatwień dla osób zaszczepionych" – mówił dla portalu Rp.pl profesor Czech.
Czy nauka będzie zdalna?
Zamykane są nie tylko szkoły, ale też szkoły wyższe. Taki tryb pracy wprowadza w dniach 3–12 listopada Katolicki Uniwersytet Lubelski. Rektor tłumaczy to wzrastającą liczbą zachorowań.
Nie ma jednak planów, by wprowadzić zdalne nauczanie w większości szkół. Minister Zdrowia Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej podkreślał, że należy troszczyć się o zdrowie psychiczne uczniów, a utrzymanie nauki stacjonarnej jest priorytetem.