W Głogowie 22 listopada doszło do tragedii - dziecko przestało oddychać, a gdy jego mama zadzwoniła po pomoc, okazało się, że w mieście nie ma żadnej wolnej karetki.
Do reanimacji dziecka wysłano jednostkę straży pożarnej, a później dojechała karetka z oddalonych o 20 km Polkowic.
Dziecka nie udało się uratować i zmarło, bo służby medyczne dotarły do niego zbyt późno.
Gdy w poniedziałek (22 listopada) roczne dziecko nagle przestało oddychać, jego mama od razu
zadzwoniła na numer alarmowy, by prosić o pomoc medyczną.
Nie było jednak dostępnych karetek z personelem medycznym, więc do niemowlaka wysłano jednostkę straży pożarnej. Okoliczności teraz wyjaśnia policja. Wiadomo już, że zatrzymano dwie osoby.
Brak karetek do nagłych przypadków
W Głogowie (woj. dolnośląskie) doszło do tragicznego zdarzenia. Jak podaje portal glogow-info.pl, gdy wczesnym popołudniem roczny
niemowlak przestał nagle oddychać, jego mama zadzwoniła na numer alarmowy, by wezwać karetkę pogotowia ratunkowego.