Po przeprowadzeniu wielu szkoleń z zakresu pierwszej pomocy wniosek mam jeden: dzieci są najwspanialszymi i najbardziej wdzięcznymi uczniami. Ich wewnętrzna chęć do niesienia pomocy, empatia i odwaga sprawiają, że to właśnie dzieci i młodzież najczęściej udzielają pierwszej pomocy poszkodowanym.
Warto więc wykorzystać ich potencjał i od najmłodszych lat uczyć jak należy postępować w przypadku zagrożenia zdrowia i życia. Choć od maluchów nie musimy jeszcze oczekiwać, by opanowały do perfekcji sztukę resuscytacji krążeniowo-oddechowej (a znam takie, które potrafią!), to jest wiele innych zagadnień, które powinniśmy im wpajać za młodu, bo czym skorupka…
Stosunkowo często słyszymy w mediach o małych bohaterach, którzy uratowali życie mamie chorej na cukrzyce lub babci, która spadła ze schodów. Pomoc ta najczęściej sprowadzała się jedynie do wykonania połączenia na jeden z numerów alarmowych. Taki telefon to TYLKO i AŻ.
Swoje szkolenia z zakresu podstawowej pierwszej pomocy często zaczynam od pytania: „Kochani, kto z Was komuś życie?” I wtedy zapada niezręczna cisza, słuchacze uciekają wzrokiem. Zadaję więc drugie pytanie: „Czyli nikt z Was nigdy nie zadzwonił pod 999, 112? Serio, Nigdy?” Zapominamy, że samo wezwanie pomocy, telefon pod jeden z numerów alarmowych jest już formą pomocy, a za jej nieudzielenie grozi nam odpowiedzialność karna!
W przypadku dzieci nauka powinna zacząć się jeszcze w domu i to już w momencie, gdy dziecko mówi, w miarę logicznie rozumuje i potrafi obsługiwać telefon, co akurat w dzisiejszych czasach przychodzi im z łatwością.
Najważniejsze to nauczyć dziecko odróżniać zwykłą zabawę od stanu, który zagraża życiu. Dlatego też proponuję nie uskuteczniać różnych dziwnych zabaw w stylu „o patrz, mama zemdlała, nie można jej dobudzić”. Warto też nauczyć dziecko „jakiejś” skali bólu. Kiedy się uderzysz tłumacz dziecku jak bardzo Cię boli i czy w jakiś sposób Ci to zagraża.
Jeśli przewlekle chorujesz, przyjmujesz leki, a choroba, na którą cierpisz może wywołać nagłe stany zagrożenia życia – tłumacz to dziecku od najmłodszych lat. Pamiętajmy też, że wypadki chodzą po ludziach, dlatego należy tłumaczyć dzieciom jakie niebezpieczeństwa czyhają na nich samych i ich bliskich. Małe dzieci ucz zawsze przez zabawę! Opatrywanie misia jest naprawdę niezłą frajdą.
Oczywiście, jeśli obok są rodzice ucz, że najpierw do pomocy trzeba wołać mamę, tatę lub innego dorosłego. A co jeśli dziecko będzie samo w domu w kimś, kto właśnie stracił przytomność? Zapytaj dziecko, czy wie jak odróżnić czy ktoś śpi, czy może stało mu się coś złego. Zastanówcie się jakie próby obudzenia kogoś można zastosować.
A jak sprawdzić czy ktoś oddycha? Spróbujcie na sobie – niech jedno z Was się położy, a drugie przyłoży ucho do klatki piersiowej, ust. Czy po policzku łaskocze wydychane powietrze? Czy klatka piersiowa faluje? A może pomogą łaskotki? Zdrowy człowiek przecież zareaguje…
Napisz na dużej kartce trzy podstawowe numery alarmowe i postaraj się, by dziecko zapamiętało je poprzez skojarzenia, a nie wykuło na blachę, bo tak.
999 – to numer na pogotowie ratunkowe, które ratuje ludziom życie, gdy coś im się przydarzy 998 – to numer do straży pożarnej, która gasi pożary i pomaga w ratowaniu ludzi 997 – to numer na policję, która pomaga straży pożarnej i ratownikom, a także dba o nasze bezpieczeństwo, ponieważ łapie przestępców (tu warto dodać, że policjant jest dobry i nie wolno się go bać – nie straszmy dzieci, że zły policjant po nie przyjdzie, gdy będą niegrzeczne!)
Dzwoniąc do dyspozytora pogotowia ratunkowego pierwsze i najważniejsze, co musimy powiedzieć to miejsce, w którym jesteśmy (miejsce zdarzenia/wypadku). Jest to informacja najistotniejsza w przypadku, gdybyśmy nagle stracili łączność. Ta zasada tyczy się zarówno dzieci jak i dorosłych.
Następnie ważny jest opis sytuacji, czyli po prostu: co się stało/co się dzieje. W przypadku dzieci wystarczy, że powiedzą „mama leży i się nie rusza”. Prosty język, proste zwroty.
Zapewniam, że dyspozytor pogotowia ratunkowego będzie wiedział jak rozmawiać z dzieckiem i jakie informacje od niego uzyskać. Ale na nic to wszystko, jeśli my – rodzice od najmłodszych lat nie nauczymy naszych dzieci podstawowych danych.
Każde dziecko, które mówi powinno wiedzieć jak się nazywa i gdzie mieszka. Jest to istotne nie tylko w przypadku wzywania pomocy przez telefon, ale także w sytuacji, gdy zgubi się w centrum handlowym lub na plaży w Międzyzdrojach.