Mam dosyć listów o złych teściowych. Prawda jest taka: synowe są przewrażliwione i niewdzięczne
Redakcja MamaDu
05 października 2021, 14:37·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 października 2021, 14:37
Średnio raz w tygodniu czytam u was list lub artykuł o najgorszej teściowej. Wścibskiej, wrednej, zazdrosnej o synową kobiecie. Zewsząd słyszę krzywdzące żarty i sugestie, jakby najgorszym co mogło przydarzyć się w życiu, było posiadanie teściowej. Jako teściowa chcę wam pokazać drugą stronę medalu – synowe bywają przewrażliwione, niewdzięczne i nie chcą się z nami dogadać.
Reklama.
Teściowa o synowych
Powiem wam, jak wygląda relacja synowa-teściowa z perspektywy tej drugiej, którą zawsze przedstawiacie jako winną. Winną wtrącania się w małżeństwo, wścibską, zazdrosną o synka, rozpieszczającą waszego męża i dzieci albo właśnie zbyt surową.
Wiecie, że historie, których słuchacie od swoich zamężnych przyjaciółek, dla teściowych często wyglądają zgoła inaczej. Wystarczy mi kilka przykładów z życia moich znajomych.
Do domu mojej przyjaciółki wprowadziła się narzeczona jej syna. Syn nalegał, ona się zgodziła, bo kto by marnował pieniądze na wynajem, 20-latkowie domu sobie nie postawią. Nie, nie chciała robić z synowej sprzątaczki i kucharki, jak tamta w kłótni jej wyrzuciła.
Sądziła jednak, że skoro kolejna dorosła osoba wprowadziła się pod jej dach, to będzie po sobie sprzątać, a gdy przygotuje obiad, poczęstuje nim wszystkich. Tak, jak zrobiłaby to ona sama.
Przyszła synowa okazała się dodatkowym dzieckiem, które moja znajoma wzięła pod swój dach. Po każdej kąpieli łazienka była pełna jej brudnych kosmetyków, włosów, maszynek do golenia i wody na podłodze. Panna wprowadziła się z pieskiem, który rano piszczał, ale ona chodziła do pracy na 10.00, więc czworonóg sikał na podłogę. Wolała posprzątać po czasie niż wstać wcześniej, żeby ulżyć psu.
Mojej znajomej pieska było szkoda, więc sama zaczęła wstawać wcześniej, żeby go wyprowadzać. Gdy jej synowa robiła obiad, podkreślała, że wkłada do lodówki "swój obiad". Porcja była dla niej i jej narzeczonego. Nie przyszło jej do głowy zaprosić na obiad teściową, która co niedziele przygotowywała dla nich obiad z dwóch dań i ciasto na deser i wtedy wcale nie czuła się służącą.
Wreszcie znajoma postanowiła porozmawiać z nią i synem — ustalić grafik sprzątania, namówić, ich by obiad zawsze robić wspólny, żeby dwie osoby nie musiały stać przy garach. Prosiła, by dziewczyna wychodziła z psem i czyściła łazienkę po sobie.
Usłyszała, że nie wzięła sobie sprzątaczki i kucharki i jeśli się jej nie podoba, to oni dokupią własną lodówkę, żeby nawet jedzeniem się nie dzielić. Synowa od tego czasu przemyka po domu obrażona i zamyka się w pokoju, gdy zostaje z nią sama.
Kolejna znajoma postanowiła wyprawić swojemu synowi wesele. Zaoferowała, że zapłaci lwią część kosztów, chciała zrobić młodym przyjemność, bo mogła sobie na to pozwolić. Prosiła jednak, by na listę gości dopisać dwie pary jej przyjaciół, którzy może dzisiaj nie są z młodymi w bliskim kontakcie, ale przyjaźni się z nimi od dziecka i chce, by byli na tak ważnej dla niej uroczystości.
Nic więcej. Żadnego wtrącania się w krój sukni panny młodej, smak tortu, salę weselną i kolor kwiatów. Usłyszała, że wesele jest dla młodych i synowa nie życzy sobie "spraszania tam obcych dla niej ludzi". Sama by za nich zapłaciła! Ale wiele synowych nie ma pojęcia, czym jest wdzięczność.
Kolejna grupa to przewrażliwione damy, które tak nasłuchały się kawałów o teściowych, że w każdym jej zdaniu doszukują się podstępu, obrazy, wtrącania. Do nich należy moja synowa. Gdy pytam, gdzie jadą na wakacje i co na nich robili, odpowiada zdawkowo, bo przecież pytam na pewno po to, żeby ich skrytykować.
Dwa razy w życiu zapytałam, czy jadą do galerii, bo chętnie poszłabym na zakupy, ale nie chcę tego robić sama. Wykręcali się do skutku. Gdy słyszałam, że planują kupić sobie kota, pytałam, czy nie woleliby psa. Można się poruszać, nie trzeba sprzątać kuwety.
Usłyszałam, że mam się nie wtrącać, bo to nie moja sprawa. Kiedyś w rozmowie o makijażu powiedziałam synowej, że korzystniej jej w takim, a nie innym kolorze szminki. Tamta mało się nie obraziła, że ją krytykuję! To są dorosłe kobiety, które przy nas zachowują się jak pokrzywdzone ofiary.
Lubimy słuchać o wrednych teściowych, ale często nie widzimy, ile od nich oczekujemy, a jak mało dajemy w zamian. Synowe często stają się kolejnym domownikiem, który nie stara się nawet dostosować do zasad panujących w domu, brakuje im odrobiny życzliwości.
Synowe traktują teściowe jak całodobowe opiekunki do dzieci i nie czują się w obowiązku dziękowania im czy odwdzięczenia się, jednocześnie potrafią krzyczeć, że "Kubuś dostał od babci ciasteczko" i to zrujnowało jego dietę. Jeśli oczekujecie od teściowych obowiązków, to bierzcie pod uwagę, że wy też musicie się czasem ugiąć.
Mieszkanie z teściami często dla młodych jest jedyną szansą na zaoszczędzenie pieniędzy na to, by w przyszłości mieć własny dom. Często korzystają z tego z nadwyżką — mają posprzątane, ugotowane, bez przypomnienia od "strasznej teściowej" wielu z nich nie przyjdzie do głowy nawet dołożyć się do rachunków, raz posprzątać domu, podziękować.
A synowe zachowują się, jakby szukały wroga. Są roszczeniowe, opryskliwe, przewrażliwione. Każdy żart traktują jak przytyk, same nie potrafią nawiązać kontaktu, nie chce im się nawet spróbować poznać swojej przyszłej teściowej.
Dlatego, zanim zaczniecie żartować z teściowych i słuchać z przejęciem kolejnej anegdoty od przyjaciółki, która jest przekonana, że teściowa ma ją za "kucharkę i sprzątaczkę" zapytajcie, czy u niej mieszka, czy dokłada się do rachunków, czy sprząta po sobie i czy ma w sobie odrobinę życzliwości do kobiety, która naprawdę źle jej nie życzy. Bo obydwie kochają jednego mężczyznę.