No, ale przedszkole pracuje do 17.00, panie mają obowiązek opieki nad grupą dzieci, dopóki ostatnie z nich nie zostanie odebrane przez rodziców. Zgadnijcie, co się okazało. Bartek był w sali z jedną panią i jednym kolegą – cicho i grzecznie
bawili się na dywanie klockami, a pani siedziała w rogu przy biurku. Nie powiedziała mojemu mężowi nawet pół złego słowa, ale mi zrobiło się przykro. Jak zareagowałby synek, gdyby po tamtego chłopca przyszli rodzice i zostałby sam w grupie? Czy nie zacząłby płakać? Może faktycznie zraziłby się do przedszkola mimo wcześniejszego pozytywnego nastawienia?" – zastanawia się w swoim liście nasza czytelniczka.
Czy szukać dodatkowej opieki i też wcześnie odbierać dziecko z przedszkola?
"Nie wiem, co zrobić w takiej sytuacji. Kolejnego dnia poprosiłam swoją mamę (która akurat pracuje zawodowo, ale akurat miała jeden dzień wolny), czyli babcię Bartka, by ta odebrała go przed 13.00 z przedszkola, bo my obydwoje z mężem pracujemy i nie możemy tego zrobić tak wcześnie.
Babcia odebrała go i zajęła się nim do czasu naszego powrotu z pracy. Ale co będzie przez kolejny tydzień czy dwa? Nie mamy możliwości, by codziennie odbierać dziecko z przedszkola o 13.00, a z drugiej strony nie chcę, by Bartek siedział w sali przedszkolnej sam.