Kiedy kobieta zajdzie w ciąże po 40. roku życia, wciąż jeszcze pojawiają się głosy poszczególnych osób, mówiące: „to za późno, nie myśli o dziecku”. Ostatnio na świat przyszedł maluszek, którego mama miała... 57 lat!
Barbara Higgins w rozmowie z "Today", zdradziła, dlaczego zdecydowała się na tak późne macierzyństwo. Opowiedziała o swoich trudnych doświadczeniach. Jej trzynastoletnia córka zmarła niespodziewanie na niezdiagnozowanego guza mózgu.
Kobieta opowiada, że po stracie swojego jedynego dziecka zaczęła myśleć o kolejnym.
– Te myśli zaczęły przychodzić zaraz po stracie Molly. Najpierw pomyślałam, że tracę rozum i to, co się we mnie dzieje jest spowodowane traumą po śmierci dziecka – wyznaje 57-letnia "młoda" mama. – Zaczęłam śnić o tym, że mam w domu dziecko. Słyszałam, jak ono nazywa mnie "mamusią".
Higgins opowiada, że za każdym razem budziła się z poczuciem, które podpowiadało jej: "Musisz zadzwonić do lekarza i postarać się o to, by zacząć ten proces". Samej sobie tłumaczyła jednak, że takie myśli są odrobinę szalone.
57-letnia "młoda" mama
Ostatecznie Barbara Higgins i jej mąż Kenny Banzhoff postanowili znaleźć klinikę, która mogłaby zrealizować ich marzenie o dziecku. Para zdawała sobie sprawę, że wielu lekarzy może odmówić przeprowadzenia procedury in vitro na 57-letniej kobiecie.
Wreszcie jednak Higgins i Banzhoff skontaktowali się z dr. Ashish Chaudhari, pracującym w Bostonie. Ginekolog i położnik postanowił pomóc parze w staraniach o dziecko. Chaudhari podkreśla, że w czasie ciąży, stale monitorowano zdrowie płodu i Barbary – robiono dodatkowe badania krwi i organizowano więcej wizyt kontrolnych.
Higgins w rozmowie z "Today" wyznała, że swoją ciążę przez długi czas utrzymywała w tajemnicy.
– Któregoś dnia powiedziałam: "hej, muszę wam coś wyznać. Jestem w 20. tygodniu ciąży, urodzi mi się chłopiec". Po tych słowach w pomieszczeniu zapadła głucha cisza – opowiada 57-latka.