Jeszcze kilka dni temu Muminki raczej większości kojarzyły się z bajką z dzieciństwa. Jednak działaczka pro-life Kaja Godek, nie przejmując się konotacją swoich komunikatów, jako osoby publicznej, wywołała fantastyczne trolle fińskiej pisarki Tove Jannson do tablicy w kontekście zakazu aborcji w Polsce. W mediach zawrzało.
Na osoby z zespołem Downa czasami, ale coraz rzadziej, używa się określenia Muminki. Warto zaznaczyć, że to praktyka spotykana wyłącznie w Polsce i wymyślona przez polską inteligencję katolicką najpewniej w latach 80 ubiegłego wieku związaną z Ruchem Wiara i Światło. To grupa ludzi, którzy przy parafiach pracują z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie.
Kwestię tę dokładnie wyjaśnia doktor nauk społecznych Anna Wilkońska. Według niej tzw. Ruch Wiara i Światło swoje początki w Polsce miał we Wrocławiu z inicjatywy tamtejszej mieszkanki i matki dziecka dotkniętego upośledzeniem umysłowym Teresy Berezy.
Następnie poprzez kontakty z innymi wspólnotami katolickimi ruch rozszerzył się na cały kraj. Niemniej w Polsce członkowie wspólnoty sami zaczęli nazywać osoby upośledzone właśnie Muminkami, a siebie Paszczakami, czyli przyjaciółmi Muminków. W Krakowie już w 1983 roku ks. Tadeusz Zaleski-Isakowicz założył grupę "specjalizującą się Małymi Muminkami".
W ten sposób chciano "ciepło" i "łagodnie" mówić o osobach z zespołem Downa, bo słowo "down" do dziś nacechowane jest negatywnie, a wśród najmłodszych uważane jest nawet za wyzwisko, obrazę.
Określenie "Muminki" ośmiesza osoby z zespołem Downa
Jednak doprowadzenie do określania osoba z zespołem Downa, jako Muminków dziś przez wielu jest krytykowane. To dlatego, że z jednej strony rodzice i aktywiści walczą o równe traktowanie osób z trisomią, a z drugiej strony inni, jak Kaja Godek sami przyrównują ich do karykaturalnych trolli Tove Jannson — Muminków.
Już w latach 80 polski pedagog specjalny Krzysztof Lausch pisał, że w ten sposób "doprowadza się do swoistego ośmieszenia samych upośledzonych umysłowo. Deprecjonując z takim trudem wywalczony status społeczny tych osób."
Od takiego trywializowania i infantylnego określania osób z zespołem Downa zdecydowanie powinno się odejść, a tym bardziej w kontekście szerokiego zasięgu publicznego. Jak pisał Lausch, dla dzieci z trisomią określenie takie nie ma znaczenia i jeszcze bardziej wyróżnia je grupy. Ma jednak znaczenie dla osób bez trisomii. Co potwierdza nauczycielka Sylwia Madalińska pisząc:
— Rozróżnianie Muminków i Paszczaków podkreśla tylko różnice dzielące te grupy osób, a więc podkreśla inność, nieuchronny podział i niepełnosprawność właśnie tych pierwszych.