
Pani Agnieszka mieszka w Warszawie, wychowuje dwóch synów ze spektrum autyzmu. Starszy ma zespół Aspergera, młodszy – autyzm. Pani Agnieszka pobiera świadczenie, pracuje mąż. Robi wszystko, żeby chłopcy stali się jak najbardziej samodzielni. Poświęciła im całe życie. Dzięki ciężkiej pracy wyciągnęła synów na wyższy poziom funkcjonowania. Boi się, że jeśli straci świadczenie, nie poradzi sobie z powrotem do pracy.
Dla państwa jestem maszynką do obsługiwania dziecka, straciłam tożsamość. Najbardziej mnie ubodło, gdy minister Rafalska mówiła o obniżeniu wieku emerytalnego. Tłumaczyła, że kobiety powinny pracować krócej, bo są „kapitałem opiekuńczym”. My, rodzice niepełnosprawnych dzieci, jesteśmy takim kapitałem. Wykluczanie nas z rynku pracy to łamanie podstawowych praw człowieka.
Pani Marta mieszka na Śląsku, samotnie wychowuje 13-letniego syna z niepełnosprawnościami sprzężonymi. Chłopiec urodził się z wodogłowiem, wadą serca i niedorozwojem ręki. Pani Marta robi wszystko, żeby w przyszłości był jak najbardziej samodzielny. Wierzy, że dzięki operacji za granicą jej syn będzie miał „normalne” życie, a ona odetchnie i pomyśli o sobie. Przyznaje, że kocha syna najbardziej na świecie i opiekuje się nim z ogromną miłością. Gdyby jednak mogła, nie wybrałaby takiego życia – ani dla niego, ani dla siebie.
My to robimy z miłości, kochamy nasze dzieci. Jesteśmy wielofunkcyjne, bo musimy takie być. Rezygnujemy z pracy, zgodnie z ustawą. Pobieramy świadczenie i jesteśmy piętnowane, traktowane jak pasożyty, nieroby. Przychodzi do mnie sąsiadka i mówi, że mnie to dobrze, mam pieniądze, nie pracuję i nic nie robię. Nie mam siły po raz setny tłumaczyć, jak wygląda moje „siedzenie w domu”. Społeczeństwo nas nie akceptuje i nie chce nas zrozumieć. Mama dziecka niepełnosprawnego jest nie tylko opiekunką, pielęgniarką czy nauczycielką, ale też człowiekiem, jednostką. Ma prawo do miłości, radości, nauki i pracy.
Zniesienie zakazu dorabiania do świadczenia to coś więcej niż pieniądze, chociaż te dodatkowe fundusze na pewno podreperowałyby domowy budżet. To również walka z niską samooceną i samotnością. Potrzeba kontaktu z drugim człowiekiem i wyjścia z domu jest tak duża, że każda interakcja, każde dodatkowe zajęcie, zrobienie czegoś dla siebie, daje ogromną radość. – Mam tak niską samoocenę, że nawet nie myślę o związkach. Wiem, że to skończy się niepowodzeniem, że zostanę zraniona. Może spróbuję za kilka lat, gdy syn się usamodzielni. Jego zdrowie jest dla mnie teraz priorytetem.
Inicjatywa "Chcemy całego życia" to grupa osób niepełnosprawnych, ich rodziców, opiekunów i przyjaciół, którzy wspólnie chcą wywalczyć zmianę w ustawie umożliwiającą podjęcie pracy osobom pobierającym świadczenie pielęgnacyjne. Petycję skierowaną do Premier Beaty Szydło i Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Elżbiety Rafalskiej podpisało już 11 tysięcy osób. Obecne przepisy dyskryminują rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych i odbierają im godność. Wystarczy jeden podpis, żeby to zmienić!