Dziecko lubi wejść w kałużę, ubrudzić się błotkiem, brodzić wśród wysokich traw, wspiąć się na drzewo. Ty się martwisz, bo brud, zarazki, możliwość upadku z wysokości, zranienia. Co robić? Zabraniać? Pozwalać? Eksperci przekonują, że warto walczyć ze strachem i nie ograniczać dziecku "ryzykownych" aktywności, bo w przeciwnym przypadku możemy za kilka lat ponieść poważne konsekwencje ciągłego "nie rób, uważaj".
Kiedyś to były czasy...
Nie ma co się oszukiwać. Czasy argumentów "kiedyś to dzieci były inne" i "każdy tak robił i jakoś wszyscy przeżyliśmy" minęły bezpowrotnie. Współczesny rodzic wbrew pozorom nie ma łatwego zadania. Często tkwi w rozbiciu, pomiędzy podejściem starszego pokolenia a nowymi zasadami, badaniami, metodami.
Niby teraz jest łatwiej, bo mamy dostęp do produktów, o których nasze babcie nie śniły, a media aż pękają w szwach od artykułów poradnikowych dla mamy i taty. Pomoc i odpowiedzi na wątpliwości znajdziemy na każdym kroku. Powoduje to jednak również problemy – informacje dosłownie nas zalewają i nieraz trudno wybrać opcję najlepszą.
Takim przykładem niech będą zabawy dziecięce. Trochę narzekamy, że współczesne dzieci przyklejone są do elektroniki, trochę ograniczamy maluchy, które chcą próbować, sprawdzać, babrać się w piachu. Wystarczy wizyta na placu zabaw, by nasycić się wszystkimi "nie rób, uważaj, nie wchodź, nie skacz, nie biegaj".
Byleby bezpiecznie, czysto i cicho
Kwestia bezpieczeństwa stała się priorytetowa. To oczywiście bardzo dobrze, ale wszędzie tam, gdzie jest "bardzo dobrze" jest jakieś "ale". Widzieliście dziecko, które wspina się na drzewo? Ja sporadycznie miałam okazję i zawsze spotykało się to z szybką reakcją rodzica. Bo spadniesz, do nie wolno, zrobisz sobie krzywdę. Trochę jakby dzieci miały bawić się tylko tak, jak my, dorośli, ustalimy.
Zwróciła na to uwagę Linda McGurk w artykule dla portalu rainorshinemamma.com. – Dla mojego pokolenia wspinanie się po drzewach było kwintesencją doświadczeń z dzieciństwa. Na równi z bieganiem pod zraszaczem w upalny letni dzień i obdzieraniem kolan podczas za szybkiej jazdy na rowerze po żwirowej drodze. Dzisiaj wiele dzieci z wielu powodów nie ma dostępu do takich aktywności.
Autorka zwraca uwagę na dwa powody: elektronikę i rodziców, którzy ze względów bezpieczeństwa na wchodzenie na drzewa się nie godzą. Badanie przeprowadzone przez Play England wykazało, że aż połowie brytyjskich dzieci zabrania się wchodzenia na drzewa. Inne raporty (IKEA Play Report i "Play in Balance") pokazują, że dzieci spędzają na podwórku mniej czasu niż więźniowie w USA. Około 20 proc. najmłodszych przez większość dni w roku nie bawi się na dworze wcale. Na szczęście coraz więcej ekspertów i rodziców zauważa negatywne skutki ograniczania czasu na odpoczynek i zabawę.
Linda McGurk podkreśla, że nie wspomina o wspinaczkach na drzewa z nostalgii i wymienia realne korzyści, które dostaje dziecko w związku z taką aktywnością: fizycznie, psychicznie, poznawcze i społecznie.
– Pomyśl. W ten sposób dziecko ćwiczy mięśnie, rozwija zdolności motoryczne, takie jak równowaga, poprawia świadomość przestrzenną i propriocepcję (świadomość pozycji i ruchu ciała), którą czasem nazywa się szóstym zmysłem. Kiedy decyduje, które gałęzie są bezpieczne i jak wysoko może wejść, uczy się oceniać ryzyko i rozwija umiejętności krytycznego myślenia. Gdy planuje swoją drogę przez konary, zdobywa umiejętności podejmowania decyzji i rozwiązywania problemów, a jeśli sprawy nie idą zgodnie z planem, zyskuje siłę emocjonalną i odporność, próbując ponownie.
Kiedy udaje mu się osiągnąć cel, czuje spełnienie, co z kolei zwiększa jego pewność siebie. Wejście na drzewo rozwija wyobraźnię i twórcze myślenie – może udawać pirata lub małpkę w dżungli. Jeśli zaangażuje w tę zabawę inne dzieci, pielęgnuje umiejętności społeczne. Gdy czuje szorstką korę na dłoniach i słucha wzburzonych liści na wietrze, łączy się z naturą na głębszym, podświadomym poziomie. Co najważniejsze – dobrze się bawi!
A jeżeli spadnie i zrobi sobie krzywdę?
W 2016 r. naukowcy z University of Phoenix przebadali 1600 rodziców, którzy pozwolili swoim dzieciom wspinać się na drzewa i stwierdzili, że najczęstszym urazem była zdarta skóra. Tylko 2 proc. rodziców odpowiedziało, że ich dziecko złamało kość, jeszcze mniej cierpiało z powodu wstrząsu mózgu. Tymczasem ponad 3,5 miliona amerykańskich dzieci w wieku poniżej 14 lat co roku otrzymuje pomoc medyczną z powodu urazów spowodowanych sportem zorganizowanym.
Warto również wspomnieć, jak istotne dla zdrowego rozwoju jest podejmowanie ryzyka. Psycholog Peter Gray, jeden z głównych propagatorów takich zabaw, posuwa się nawet do stwierdzenia, że odebranie dzieciom takich aktywności przyczynia się do ogromnego wzrostu przypadków zaburzeń psychicznych wśród najmłodszych w ostatnich dziesięcioleciach.
– Ta historia jest zarówno ironiczna, jak i tragiczna. Pozbawiamy dzieci darmowej, ryzykownej zabawy, tłumacząc to ochroną przed niebezpieczeństwem, ale tymi zakazami narażamy je na zaburzenia psychiczne. Dzieci są tak zaprojektowane przez naturę, aby uczyć się odporności emocjonalnej właśnie poprzez próbowanie – pisze Gray.
Lęk rodzica jest rzeczą naturalną, warto jednak zastanowić się, czy nie są to odczucia irracjonalne, przez które blokujemy własne dziecko. Przykładem może być również strach przed brudem – sprawdzono, że zbytnie dbanie o porządek może spowodować, że układ odpornościowy nie będzie gotowy do walki z bakteriami czy chorobami. Podobnie jest z zabawami – "ochrona", odseparowanie od ryzyka może sprawić, że dziecko nie nauczy się regulować emocji i nimi zarządzać.
Zachowujmy zatem zdrowy rozsądek w nakazach i zakazach.