Od tego się zaczęło, od krótkiego, ale dramatycznego wpisu rozwinęła się rozmowa, refleksja, może nawet interwencja. – #depresja. Czy są tu mamy, które nie umiały kochać swojego nowo narodzonego dziecka? – napisała Karolina. Wyobraziłam sobie jej ból i smutek. Pomyślałam też, że nie może pozostać sama. Na szczęście nie została.
– Ja. Obecnie już kocham najbardziej na świecie, ale nie kochałam i twierdziłam, że nie moje – pisze jedna z mam. Chcą wierzyć, że miłość przychodzi z czasem. Nie czują silnej więzi zaraz po urodzeniu, nie przytulają z niepohamowaną czułością, nie patrzą z utęsknieniem, nie okrywają różowym kocykiem, nie robią zdjęć malutkich stóp. Mają dość. Są jak automaty, nastawione na wykonanie podstawowych czynności, jakby zamarzła ich empatia i uczucia.
W miłości też nie chodzi tylko o emocje, wzruszanie się na widok dziecka, słodkie uśmiechanie i kołysanie. Dowodów na miłość nie trzeba szukać, problem jest gdzie indziej. Często to wina hormonów, które po porodzie szaleją. Tak naprawdę już od momentu zapłodnienia w organizmie kobiety zachodzą zmiany hormonalne. Podczas ciąży łożysko produkuje duże ilości progesteronu, który między innymi wpływa na poprawę nastroju. Potem następuje gwałtowny spadek, który doprowadza do zmian emocjonalnych. To wtedy jest ryzyko pojawienia się "baby blues" i depresji poporodowej.
Po porodzie samoocena kobiet spada, czują się mniej atrakcyjne, niewyspane, zmęczone. Na taki stan wpływ ma m.in. niski poziom estrogenu, który powoduje problemy ze snem, przemęczenie, brak koncentracji, bóle głowy i stawów, spadek libido czy wzmożone wypadanie włosów.
Ta miłość do dziecka wystrzela jak z kosmosu, ale nie zawsze. – Miłość przychodzi z czasem. Kiedy dokładnie? Trudno powiedzieć. Ja musiałam przywyknąć do takiego dziwnego uczucia, że męża kocham całym sercem, ale tak nie wiem – rozsądkiem, a dziecko – bezwarunkowo, to serio inne uczucie niż taka miłość do "obcej " dorosłej osoby. Ja się nie spodziewałam, że to jest takie dziwne. Ze środka – tłumaczy Julia.
Może cię zainteresować także: Nowy obowiązkowy test dla wszystkich ciężarnych. Sprawdź, czym jest test Beckau
Karolina jest w trakcie depresji poporodowej, ale szuka pomocy, zrozumienia i zdecydowała się na rozmowę ze mną.
Kobietom, które dotknęła depresja poporodowa i dzielą się swoimi historiami, wcale nie było łatwo przyznać się do tego. Nie było im też łatwo mówić o tym, że nie kochały dziecka, że się bały i nie dawały sobie rady z niczym, ale mówienie o tym, co przeszły, być może pomoże innym. To takie podanie pomocnej dłoni. I to jest najcenniejsze.