To wielka zmiana. W środę, 4 kwietnia, Minister Zdrowia Łukasz Szumowski poinformował o nowych standardach opieki okołoporodowej. Nowe przepisy zakładają ocenę ryzyka depresji. Do wstępnego procesu badania posłużyć ma test depresji Becka. To najpopularniejsze narzędzie sprawdzające, czy istnieje podejrzenie choroby. O włączenie badań przesiewowych w kierunku depresji poporodowej do standardów zabiegała dłuższy czas Fundacja Rodzić po Ludzku.
Problem został zauważony
1 na 10 kobiet cierpi na depresję poporodową. Jedną z przyczyn depresji jest nagły spadek hormonów. Stan smutku, niepokoju i złości utrzymuje się na ogół dłużej niż przez kilka tygodni.
Teraz lekarze mają być bardziej wyczuleni na problem depresji wśród ciężarnych. Ocena ryzyka ma być przeprowadzona trzy razy w trakcie ciąży: między 11. a 14. tygodniem ciąży, między 33. a 37. tygodniem ciąży oraz po porodzie, w czasie wizyty położnej w miejscu zamieszkania lub pobytu matki i dziecka.
Test depresji Becka – w czym pomoże?
Wykonanie testu zajmie maksymalnie 20 minut. Jest krótki, jasno sformułowany i zawiera 21 pytań wielokrotnego wyboru. Są tak ułożone, żeby dały informacje o samopoczuciu pacjentki, występowaniu myśli samobójczych, poczuciu wartości, kłopotach ze snem itd. Oto kilka przykładów:
– Czy ostatnio miewasz większe problemy z podejmowaniem różnych decyzji?
– Czy czujesz się gorszy od innych?
– Jesteś ostatnio bardziej nerwowy i rozdrażniony?
– Czy uważasz, że wyglądasz gorzej i mniej atrakcyjnie niż kiedyś?
Ocena samopoczucia powinna dotyczyć konkretnego czasu – najlepiej ostatniego tygodnia lub ostatniego miesiąca. Dlatego kobiety, które urodzą w 2019 roku, taki test przejdą trzy razy: w pierwszym trymestrze ciąży, miesiąc przed planowanym porodem oraz miesiąc po porodzie. Test jest ogólnodostępny na portalach psychologicznych – możesz sprawdź go tutaj.
Jak to będzie wyglądało w praktyce?
Wykonanie testu depresji Becka zleci lekarz prowadzący ciążę. W zależności od wyniku będzie on zobowiązany do skierowania pacjentki do psychiatry. Od kobiety będzie zależało, czy dostosuje się do zaleceń. Nikt na siłę nie zmusi jej do dalszych kroków leczenia. Jednak sama informacja może zaalarmować problem w rodzinie. To już dużo. – To, czy kobieta uda się do psychiatry, będzie leżało wyłącznie w jej gestii. Ale już samo wykonanie testu da jej wiedzę i informację, że coś takiego jak depresja poporodowa istnieje – mówi prof. Piotr Gałecki, krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii.
Pamiętać należy, że test depresji Becka jest bardzo pomocny, ale tylko na początku drogi, jednak w dalszej diagnozie to za mało. Potrzebna jest jeszcze obserwacja lekarza i osobne badanie.
O co chodzi w tej zmianie?
Lekarze zastanawiają się jak będzie to wyglądało, gdy nowy przepis wejdzie w życie. Według nich system jest niegotowy na taką "nowość": – Problem polega na tym, że przez 25 lat swojej pracy zawodowej nie spotkałem się z przypadkiem, żeby kobieta wskazywała na problem psychiczny w związku z ciążą. Jest to na tyle marginalne zjawisko, że nie jestem przekonany, czy trzykrotne wykonanie testu u każdej pacjentki jest rzeczywiście sensowne – komentuje ginekolog-położnik, dr Janusz Pałaszewski z Kliniki Leczenia Niepłodności INVICTA w Warszawie.
Od idei do realizacji jeszcze daleka droga. Choć ochrona zdrowia psychicznego kobiet jest jak najbardziej słuszna, rodzą się obawy, jak będzie wyglądało to w praktyce. Czy ginekologów ktoś przeszkoli w zakresie testu depresji Becka, przecież nie są psychologami. Czy starczy czasu na test podczas krótkiej wizyty? Lęk lekarzy przed zmianą wydaje się słuszny, ale dajmy czas Ministrowi Zdrowia na dalsze ogłoszenia zasad regulujących przepis. – Nie wiem też, jak cały proces miałby wyglądać od strony organizacyjnej. Czy przeprowadzalibyśmy test na wizycie? I kto miałby go sprawdzać? Z całym szacunkiem do lekarzy, przecież nie wszyscy mamy odpowiednie kompetencje, aby interpretować wypowiedzi pacjentów pod kątem ich samopoczucia emocjonalnego i ewentualnych zaburzeń. Wątpię, aby ten pomysł się przyjął, choć sama idea jest jak najbardziej słuszna – dodaje, dr Janusz Pałaszewski.
Jest to pewnego rodzaju nowość
O lepsze standardy okołoporodowe walczyła od dawana Fundacja Rodzić po Ludzku – wreszcie się udało. Prezes fundacji, Joanna Pietrusiewicz, brała udział w zespole tworzącym nowe standardy i podkreśliła, że to zmiana, na którą długo czekała. – Najbardziej cieszę się z tego, że udało się wprowadzić zapisy dotyczące wykrywania ryzyka depresji u kobiet w ciąży. To jest nowość! – reaguje. To jedna z ważniejszych decyzji, która w jakiś stopniu ucywilizuje porody w Polsce. Do tej pory obrazek smutnej matki na ulicy z niemowlakiem w wózku był uznawany za normalny. Jest szansa, że problem będzie rozpoznawany.
"Brzuch mi bardzo przeszkadzał"
Symptomy depresji bardzo często są widoczne już w czasie ciąży, a nawet wcześniej. Jednak świadomość na temat depresji poporodowej w Polsce nadal jest niska. Czy teraz się to zmieni? Miejmy nadzieję.