Trudno nawet to skomentować. Czy takie stroje naprawdę są adekwatne dla dzieci? Czy kilkulatek jest w stanie zrozumieć powagę tego stroju, czy uważa się za pszczołę, tylko w innym kolorze?
Bal wszystkich świętych, organizowany jako alternatywa dla Halloween, staje się od kilku lat coraz popularniejszy. Nikt chyba nie jednak nie zdaje sobie sprawy, że nakłanianie dzieci do przebierania się za zmarłych świętych, czy za osoby duchowne, wcale nie jest wychowawcze. Zwłaszcza gdy mowa o przebieraniu dzieci w stroje tych świętych, którzy podobnie jak miliony innych ofiar, umarli w obozach koncentracyjnych.
Chciałabym zapytać, czy rodzice tego chłopca wytłumaczyli mu powagę tego stroju? Czy są w stanie racjonalnie wyjaśnić ludziom, których najbliżsi zginęli w obozach, dlaczego ubierają tak dziecko? Czy potrafią powiedzieć im prosto w oczy, że zrobili to, by wygrać samochodzik, lalkę czy też książeczkę o kucykach Pony? Czy te dzieci wiedzą, że taki strój to symbol męczeństwa oraz niezwykle smutnej i trudnej części historii wielu narodowości?
Trudno pogodzić się z tym że dziś tak ważne sprawy traktowane są przez ludzi tak pobieżnie, bez przemyślenia, bez empatii. Jest zadanie, jest konkurs, więc idźmy w to na całość. W końcu co dziwnego, że dziecko przebiera się za Maksymiliana Kolbego, rodzice doklejają mu karteczkę z jego numerem z obozu koncentracyjnego (żeby nie było wątpliwości) i dziecko radośnie tańczy i bawi się w szkolnych murach? Cóż zaskakującego w tym,że dziewczynka w wieku szkolnym paraduje w stroju zakonnicy z różańcem na szyi, by uzyskać kolorową książeczkę w nagrodę? Czy kogoś może dziwić też to, że organizator konkursu docenia taki wybór strojów i nagradza za wspaniałą inicjatywę?
Rodzice się cieszą, mało tego są dumni i dzielą się tą informacją w mediach społecznościowych. W końcu dzieci dostały nagrody, a w sumie to nie dzieci, tylko ich zaradni opiekunowie, którzy w pocie czoła wynaleźli pewnie te przedziwne kostiumy, wiec radość całej rodziny powinna trwać tygodniami. Tylko wiecie co? Wolę chyba, by dzieci chodziły na Halloween. W końcu nawet niezbyt mądra osoba wie, że zombie i Dracula nie umierały w męczarniach w obozach koncentracyjnych, a przebieranie się za potwory, nikogo nie urazi.
P.S. Tak , wiemy, że strój z obozu wyglądał inaczej, niż dziecko miało na sobie. Pasy powinny być pionowe, a nie poziome. Tu jednak intencja rodziców jest jasna, zadeklarowali, że dziecko zostało przebrane za Maksymiliana Kolbego, a na stroju doklejono kartkę z numerem, który został przydzielony duchownemu.