Dorośli zachowali się skandalicznie wobec matki i jej syna.
Dorośli zachowali się skandalicznie wobec matki i jej syna. bignai / 123RF
Reklama.
On przeklina, wyrzućcie go ze szkoły?
Trudno ze spokojem oglądać materiał przygotowany przez dziennikarkę UWAGI TVN. Trafiła ona bowiem do szkoły w Łężynach, do której uczęszcza chłopiec z zespołem Aspergera, Kamil. Zdiagnozowano u niego zaburzenie rozwojowe, które niestety powoduje, że dziecko nie zawsze jest w stanie zapanować nad swoim wybuchowym charakterem i zdarza mu się, co jest charakterystyczne dla tej choroby głośno przeklinać, czy czasem agresywnie się zachowywać.
Na agresję i niechęć dzieci wobec niego, może niestety reagować podobnym zachowaniem. O ile jednak innym dzieciom, wolno czasem źle się zachowywać, o tyle jemu nie, bo według oceny przerażonych dzieci, a raczej ich rodziców, stanowi on zagrożenie dla innych.
W czyim imieniu przemawiają dzieci?
Rodzice pozostałych uczniów zamiast wraz z nauczycielem i psychologiem wytłumaczyć dzieciom, z czego wynika takie, a nie inne zachowanie chłopca, postanowili zrobić wszystko, by usunąć chłopca z klasy. Nie interesuje ich ani to, że psychologowie zdecydowanie wskazują właśnie taki rodzaj nauczania, jako najlepszy dla chłopca, ani że dziecko regularnie chodzi na spotkania z terapeutami.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę w prezentowanym materiale widać bardziej brak tolerancji i dyskryminację po stronie rodziców, niż dzieci. Te przemawiają przed kamerami wypowiadając sformułowania swoich opiekunów. Cała klasa przeciwko jednemu małemu chłopcu – aż trudno uwierzyć, że dorośli i inteligentni ludzie mogli w ten sposób upokorzyć dziecko i jego mamę. Cały materiał – tutaj – zobacz film.
Trudno pojąć jak ci rodzice mogli stanąć oko w oko z matką chłopca, przy blasku fleszy aparatów i kamer telewizyjnych z takim transparentami? Jak mogli kazać dzierżyć je w dłoniach tak naprawdę niczego nieświadomych dzieci? "Kamila trzeba wychowywać, a nie chować", "Pani Małgorzato, jak Pani nie wstyd". Do czego odnoszą się te zarzuty i obelgi? Według sądu i policji, którzy po anonimowych donosach musieli zbadać sytuację w rodzinie chłopca, nie ma żadnych podstaw do niepokoju. Dziecko żyje w dobrych warunkach, jest pod stałą opieką lekarzy i przyjmuje leki. Oprócz zachowań charakterystycznych dla zespołu Aspergera, chłopiec jest zdolny i inteligentny. Uniemożliwianie mu dorastania i rozwijania się w normalnych warunkach wśród rówieśników, mocno podetnie mu skrzydła i utrudni współżycie w przyszłości w społeczeństwie. Nie ma wskazań nawet ze strony kuratorium w Rzeszowie, by chłopca trzeba było izolować.
Można przecież inaczej
Czemu więc rodzice chcą koniecznie usunąć Kamila ze szkoły? Czy naprawdę tak trudno im wytłumaczyć swoim dzieciom, na czym polega zespół Aspergera? Łatwiej się pozbyć problemu, niż się z nim zmierzyć?
Zapytaliśmy o ocenę sytuacji panią Anię, mamę dwóch chłopców w wieku szkolnym (młodszy syn z zespołem Aspergera, starszy ADHD). Jej młodszy syn uczy się w ramach NI (nauczanie indywidualne), natomiast starszy z ADHD uczęszcza do klasy ogólnej i w związku z tym także pojawiły się liczne uwagi ze strony grona pedagogicznego i rodziców. Tam jednak załatwiono sprawę zupełnie w inny sposób.
Pani Anna, mama dwóch chłopców
dla Mama:Du.pl

Bardzo dużo pomogły rozmowy, mieliśmy bardzo fajną wychowawczynię, która otwarcie na zebraniu (za moją zgodą) powiedziała, jaki to uczeń (mowa o synu - przyp. red.), z jakimi boryka się problemami, że jest w terapii, jest zadbany, dobrze wychowywany itd. Dla mnie jako rodzica ważne były warsztaty dla rodziców dzieci z zaburzeniami, tam nauczyłam się jak pracować z takim dzieckiem. Potem trzeba walczyć o podobne metody w szkole i w każdym otoczeniu dziecka, to nie jest proste, bo potrzebna jest i wiedza i chęci, a przede wszystkim akceptacja, cierpliwość i miłość.

Trudno mi się odnieść do sytuacji Kamila, pierwsze co bym zrobiła w tej sprawie, to spotkanie z radą pedagogiczną w obecności specjalisty, rozmowa, ustalenie zasad postępowania, jasny plan z konsekwencjami, potem stopniowo wprowadzanie dziecka w te zasady, koniecznie przy współpracy z nauczycielem wspomagającym. Poza tym, uświadamianie innych rodziców na zebraniach, no i praca z dziećmi, rozmowa i nauka akceptacji. Fakt, że jak dorośli ludzi są już tak wrogo nastawieni, to trudno z nimi rozmawiać, ale trzeba próbować, dla dobra dziecka.

Niestety wrogość rodziców pozostałych uczniów nie daje zbyt wiele możliwości sensownego rozwiązania zaistniałej sytuacji. Byłoby cudownie, gdyby wszyscy złapali trochę dystansu i zastanowili się, czy najbardziej w tym wszystkim nie są pokrzywdzone dzieci.
źródło: UWAGA/TVN