
Trudno ze spokojem oglądać materiał przygotowany przez dziennikarkę UWAGI TVN. Trafiła ona bowiem do szkoły w Łężynach, do której uczęszcza chłopiec z zespołem Aspergera, Kamil. Zdiagnozowano u niego zaburzenie rozwojowe, które niestety powoduje, że dziecko nie zawsze jest w stanie zapanować nad swoim wybuchowym charakterem i zdarza mu się, co jest charakterystyczne dla tej choroby głośno przeklinać, czy czasem agresywnie się zachowywać.
Rodzice pozostałych uczniów zamiast wraz z nauczycielem i psychologiem wytłumaczyć dzieciom, z czego wynika takie, a nie inne zachowanie chłopca, postanowili zrobić wszystko, by usunąć chłopca z klasy. Nie interesuje ich ani to, że psychologowie zdecydowanie wskazują właśnie taki rodzaj nauczania, jako najlepszy dla chłopca, ani że dziecko regularnie chodzi na spotkania z terapeutami.
Może cię zainteresować także: "Marzę o dniu, kiedy wszystko będzie dobrze". Chłopiec z autyzmem pisze wiersz, w którym tłumaczy kim jest
Czemu więc rodzice chcą koniecznie usunąć Kamila ze szkoły? Czy naprawdę tak trudno im wytłumaczyć swoim dzieciom, na czym polega zespół Aspergera? Łatwiej się pozbyć problemu, niż się z nim zmierzyć?
Może cię zainteresować także: Niegrzeczne dziecko może być po prostu chore. Lekarze nie potrafią zdiagnozować tego zaburzenia
Bardzo dużo pomogły rozmowy, mieliśmy bardzo fajną wychowawczynię, która otwarcie na zebraniu (za moją zgodą) powiedziała, jaki to uczeń (mowa o synu - przyp. red.), z jakimi boryka się problemami, że jest w terapii, jest zadbany, dobrze wychowywany itd. Dla mnie jako rodzica ważne były warsztaty dla rodziców dzieci z zaburzeniami, tam nauczyłam się jak pracować z takim dzieckiem. Potem trzeba walczyć o podobne metody w szkole i w każdym otoczeniu dziecka, to nie jest proste, bo potrzebna jest i wiedza i chęci, a przede wszystkim akceptacja, cierpliwość i miłość.
Trudno mi się odnieść do sytuacji Kamila, pierwsze co bym zrobiła w tej sprawie, to spotkanie z radą pedagogiczną w obecności specjalisty, rozmowa, ustalenie zasad postępowania, jasny plan z konsekwencjami, potem stopniowo wprowadzanie dziecka w te zasady, koniecznie przy współpracy z nauczycielem wspomagającym. Poza tym, uświadamianie innych rodziców na zebraniach, no i praca z dziećmi, rozmowa i nauka akceptacji. Fakt, że jak dorośli ludzi są już tak wrogo nastawieni, to trudno z nimi rozmawiać, ale trzeba próbować, dla dobra dziecka.