Dla wielu kobiet wieczorne usypianie dziecka to prawdziwe wyzwanie. Dziecko nie chce współpracować, kręci się, wymaga naszej obecności, przytulania, piersi/butelki. Część mam uznaje to za normę i spędza przy łóżeczku dziecka, czy też biorąc je do swojego łóżka długie minuty, przeciągające się niekiedy w godziny. Dla nich więź z maluchem, pomimo zmęczenia, jest priorytetem.
Są jednak kobiety, które decydują się na inne rozwiązania, które według ich opinii są dobre zarówno dla dziecka, jak i dla nich samych. Maluch uczy się samodzielności, a mamy zyskują czas na wykonanie innych ważnych czynności.
Jak więc jest naprawdę? Co jest najlepsze dla dzieci?
Posłuchajcie najpierw tej mamy, która swoją historię opublikowała w scarymommy.com:
„Metoda wypłakiwania się wzbudza wątpliwości wśród wielu mam. Opowiem wam jednak o mojej decyzji, o moich doświadczeniach. Jako mama, która urodziła 10 lat temu, nie miałam takich możliwości zdobywania informacji, jakie mają współczesne kobiety. Byłam pełna lęków, strachu i nie wiedziałam co mam robić. Spać z dzieckiem czy w oddzielnych łóżkach? Pracować, czy zostać w domu? Jak karmić, jak przewijać, tysiące pytań i wątpliwości. Byłam wykończona i musiałam sama podjąć pewne decyzje.
Zanim mnie ocenicie, musicie pamiętać, że moje dzieci mają tera 5 i 10 lat, zasypiają samodzielnie i przesypiają całe noce. Nie mówię, że było łatwo, kiedy musiałam być silna za dwie osoby i słuchać godzinami płaczu dziecka. Jedyne co trzymało mnie w moim postanowieniu to przeświadczenie, że robię to dla moich dzieci. Wiedziałam, że daję im dar. Cenną naukę o tym, jak zasypiać samodzielnie. Dałam im szansę by miały matkę, która nie jest wyczerpana, na granicy pomieszania zmysłów. Czy było to raniące moje serce? Czy płakałam? Tak, ale mogę Wam powiedzieć dziś, że to zadziałało.
Czy zrobiłabym to samo po raz drugi? Tak, bo wiem, że nauczyłam swoje dzieci dobrych nawyków. Ta metoda jest niezbędna dla tych matek, które pracują zawodowo i potrzebują snu. Kiedy urodziłam 1. syna, pracowałam zawodowo i musiałam być wypoczęta.
Metoda „wypłakania się” polega na tym, by pozwolić dziecku na płacz po odłożeniu do łóżeczka. Należy pokazać się w tym czasie i dać znać maluchowi, że jest pora snu, a my jesteśmy w pobliżu. Tę metodę wprowadzałam przez 8-mcy z pierwszym i trochę krócej z drugim synem. Po tym, jak sprawdziłam, czy dziecko ma suchą pieluszkę, jest nakarmione i leży wygodnie, odkładałam je do łóżeczka. Gdy zaczynało płakać, zaglądałam do niego co kilka minut, ale nie brałam go na ręce. Pierwsze dwie noce były straszne, czułam się jak potwór. Ciało kobiety jest tak zaprogramowane, by była blisko dziecka, gdy dzieje mu się krzywda. Trzecia i czwarta noc były jednak zdecydowanie lepsze. Dziecko zasnęło, tak po prostu.
Wiele mam pisze, że to nieludzkie, ale moja rodzina funkcjonuje perfekcyjnie, a dzieci są mądre i szczęśliwe. Nawet naukowcy uważają, że ta metoda nie krzywdzi dzieci. Metoda "wypłakania się” sprawdziła się u nas rewelacyjnie. Chcę dać wsparcie tym mamom, które potrzebują snu. Które potrzebują wytchnienia, by przetrwać”.
"Wypłacz się" - co ta metoda oznacza dla dziecka?
Metoda „wypłakiwania się” jest jednak źle postrzegana ze względów medycznych. Głównie ze względu na ilość kortyzolu, czyli hormonu stresu, który w momencie płaczu, jest na wysokim poziomie. U dziecka jego zbyt duże stężenie może uszkodzić kluczowe struktury mózgu. Niektórzy zwracają także uwagę na aspekty psychologiczne. Lekceważenie płaczu dziecka i brak reakcji na jego potrzeby może utrudnić zapewnienie emocjonalnej i fizycznej bliskości z rodzicem. Dziecko może też wynieść przekonanie, że reagując płaczem na problemy, czy ból, może nie zaalarmować rodziców o problemie. Ze względu na to, że małe dziecko nie ma wiele sposobów na okazywanie emocji, może poczuć się zablokowane. W przyszłości będzie miało problem z okazywaniem emocji, co utrudni mu relacje z innymi ludźmi, nawet z matką, która nie okazując wrażliwości na płacz dziecka, nie nawiąże z nim silnej więzi.
Każdy rodzic ma prawo wypróbować wszelkie dostępne metody usypiania dzieci i nikt nie może mu tego zabronić. Warto jednak przed podjęciem poważnej decyzji, zapoznać się z jej konsekwencjami. Czytać, rozmawiać z innymi, którzy mieli podobne wątpliwości i co najważniejsze-zaufać własnej intuicji. Jeżeli czujemy, że stosowanie tej metody może być krzywdzące dla dziecka i przyniesie więcej strat, niż korzyści, to znaczy, że powinniśmy od razu ją odrzucić.