-Gdzie są te cholerne papiery? Jestem pewna, że kładłam je właśnie tutaj! - krzyczy Kasia wskazując na drewniany stolik w salonie.
Nie pytam, milczę. Boję się, że będzie jeszcze gorzej. Patrzę jak Kasia łapie się za swój pokaźny już brzuch i z trudem opada na kanapę. Za 3 miesiące powita na świecie swoje wytęsknione i ukochane dziecko. Tak, Kasia zdecydowanie należy do kobiet, którym ciąża służy. Chyba mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że nigdy tak pięknie jak teraz nie wyglądała.
-Widzisz, po prostu nie pamiętam. Jestem przekonana, że dokumenty kładłam na stoliku, a zaraz okażę się, że wpakowałam je do teczki i schowałam do szuflady. Nie pamiętam też często jak coś się nazywa. Patrzę na poduszkę, a słowo „poduszka” zupełnie znika z mojego słownika. Na początku się z tego śmiałam, ale zaniki pamięci dopadają mnie chyba za często. Nie za wcześnie na problemy z pamięcią? - śmieje się Kasia.
Zaintrygowana przeszukuję internet i trafiam na nieznane mi, jeszcze do niedawna, pojęcie „baby brain”.
Baby brain to powszechnie stosowana nazwa na określenie problemów z koncentracją i zanikami pamięci dopadającymi kobiety w ciąży. Czy istnieje naprawdę? Badacze są podzieleni. Jedni twierdzą, że owszem, istnieje. Bowiem, gdy płód w macicy porusza się, stymuluje pracę mózgu, a to wpływa na działanie systemu nerwowego ciężarnej – twierdzi Laura Glynn z Uniwersytetu Chapmana.
Są też tacy, którzy do tych rewelacji podchodzą sceptycznie. Np. badacze z Brigham Young University przebadali kobiety w ciąży, a także te, które dziecka się nie spodziewają. Okazało się, że wyniki testów pamięciowych były niemal identyczne zarówno dla kobiet ciężarnych, jak i tych, które w ciąży nie są.
Czy zatem „baby brain” to wyłącznie subiektywne odczucie przyszłych mam? Docierają do nas głosy, że jednak jest coś na rzeczy, a problemów z pamięcią w ciąży schować między bajki nie należy.
Jak było w Waszym przypadku?