Współcześni rodzice dużą wagę przywiązują do higieny. Dzieci uczone są płukania owoców przed jedzeniem, mycia rąk, zmieniania ubrań i bielizny… Wszystko po to, by czuły się lepiej i były zdrowsze. Tymczasem badania pokazują, że siedliskiem szkodliwych bakterii może być nie tylko poręcz w autobusie, czy plac zabaw, ale też ukochana przytulanka!
Zatrucie pokarmowe przez misia?
Badania, wykonane na zlecenie marki Dettol, wykazały obecność szkodliwych bakterii na 80 proc. poddanych analizie przytulanek. 66 proc. z nich zawierało staphylococcus aureus, czyli gronkowca złocistego, odpowiedzialnego m.in. za infekcje skórne, choroby układu oddechowego i zatrucia pokarmowe. Jedna czwarta zabawek zanieczyszczona była bakteriami pochodzącymi z kału. Jest to spowodowane faktem, że jeden na pięć misiów nie był nigdy myty, a 75 proc. z nich nie była prana po chorobie dziecka.
Z wywiadów przeprowadzonych z rodzicami, okazuje się że zaledwie połowa matek przejmuje się zarazkami, które mogą znajdować się na tzw. miękkich zabawkach. Twórcy kampanii przestrzegają też przed praniem misiów wraz z brudną bielizną, czy ręcznikami, co też okazało się być częstą praktyką.
Pluszowi przyjaciele
Dziecięce przytulanki niewątpliwie posiadają magiczną, uzdrawiającą moc, która pomaga maluchom przezwyciężyć smutki. Bardzo często dzieci nie rozstają się ze swoimi pluszowymi przyjaciółmi- zabierają ich na spacery, do przedszkola, na wakacje, no i do łóżka. Badania wykazały, że 90 proc. dzieci regularnie upuszcza swoje zabawki na ziemię lub podłogę, albo odkłada je w losowych miejscach. Takie porzucone misie, są później przez dzieci przytulane i całowane, co często umyka rodzicielskiej uwadze. Dużo łatwiej zaniepokoić się, gdy dziecko próbuje zjeść upuszczonego na ziemię lizaka, niż gdy tuli do twarzy maskotkę, kilka godzin wcześniej leżała na przedszkolnej podłodze.
Dr Lisa Ackerley, specjalistka do spraw higieny, przestrzega: „Wszystko, co dzieci wkładają do ust, powinno być czyste, choć jest to często trudne do wyegzekwowania. Zdarza się, że dzieci nie pozwalają rodzicom wziąć swoich przytulanek do prania, przez co są one bardzo brudne.”. Doradza ona dbanie o to, by raz na jakiś czas zabawka jednak wylądowała w pralce. Jest to szczególnie ważne, kiedy w rodzinie pojawi się choroba, nawet zwykłe przeziębienie może pozostawić swe ślady na maskotce.
Dbanie o przytulanki Twórcy kampanii przygotowali dla rodziców kilka porad dotyczących dbania o czystość pluszaków:
1. Misie najlepiej prać w niskiej temperaturze, ale oprócz zwykłego detergentu należy zastosować specyfiki o działaniu atybakteryjnym.
2. Pluszaków nie powinno się wsadzać do pralki razem z innym praniem. Pozwoli to uniknąć krzyżowania się różnych bakterii oraz ewentualnego pofarbowania przytulanki.
3. Misie powinny suszyć się naturalnie. Suszarki do prania mogą okazać się zbyt brutalne i uszkodzić delikatne futerko, zmienić kształt lub pozbawić zabawki guzikowych oczu.
4. Dodatkową ochronę podczas prania zapewni umieszczenie misia w specjalnym siatkowym worku lub poszewce.
5. Warto przeznaczyć osobną gąbkę do czyszczenia plam pozostałych na maskotce.
Czy jest się czego bać?
Jako, że kampania i badania przeprowadzone zostały przez producenta środków antybakteryjnych, część rodziców podchodzi do nich sceptycznie. Ciężko jednak zaprzeczyć temu, że zabierany przez dziecko wszędzie miś, prędzej czy później stanie się bardzo brudny. Skoro normalne jest, że rodzice nie pozwalają dzieciom jeść czegoś, co upadło na podłogę oraz po chorobie zmieniają mu pościel, to wrzucenie ulubionego misia do pralki, też nie powinno być traktowane jako fanaberia.
Chory maluch przytula się do niego, kicha i smarka, więc siłą rzeczy zostawia na przytulance, niewidoczne gołym okiem ślady. To zaskakujące, że 75 proc. rodziców nie widzi w tym niczego niepokojącego. Może niekoniecznie trzeba za każdym razem odkażać pluszaki specjalnymi środkami (jak sugerują twórcy kampanii), ale myślę że wrzucenie ich raz na jakiś czas do pralki, na pewno nikomu nie zaszkodzi.