
Drzemka na świeżym powietrzu jako sposób na odporność? W polskim przedszkolu w Olsztynie maluchy śpią na tarasie niczym w skandynawskich placówkach. Ten widok jednych rodziców zachwyca, a innych wprawia w osłupienie.
Sposób na odporność: drzemka pod chmurką
Od kiedy jestem mamą, sama doświadczyłam "chorobowego maratonu" każdego roku w sezonie jesienno-zimowym. Moje dzieci – szczególnie w wieku przedszkolnym – chorowały bardzo często. Starałam się je zdrowo żywić, spędzać dużo czasu na świeżym powietrzu i suplementować witaminę D. Pediatrzy jednak powtarzają, że w tym wieku dzieci chorują, bo w ten sposób budują i wzmacniają swoją odporność na kolejne lata.
Kilkulatki, które nie chodziły wcześniej do żłobka, częściej łapią infekcje, ponieważ wcześniej nie miały okazji przebywać w dużych skupiskach ludzi, gdzie drobnoustroje łatwo się rozprzestrzeniają. Do tego maluchy dopiero uczą się zasad higieny – z różnym skutkiem – więc infekcje są naturalnym elementem życia przedszkolnego.
Dodatkowo odporność wzmacnia przebywanie na świeżym powietrzu – powie Wam to każdy rodzic ze Skandynawii. Tam dzieci w przedszkolu nie spędzają całych dni w przegrzanych salach – ubierają się odpowiednio i biegną bawić na dworze: w ogrodzie, parku czy lesie.
Maluchy nawet śpią na zewnątrz, żeby się hartować i wzmacniać odporność. I podobny obrazek zobaczyłam ostatnio w mediach społecznościowych, ale… w polskim przedszkolu! Byłam w szoku, że ktoś u nas zdecydował się na takie praktyki. W kraju, w którym przy 15 stopniach w październiku babcie oburzają się, że dziecko nie ma czapeczki.
Polska niczym Skandynawia
Tymczasem w przedszkolu Norlandia w Olsztynie maluchy, ubrane odpowiednio do pogody, śpią na przedszkolnym tarasie. Widać, że mają kurtki, czapeczki, przykryte są kocykami.
"Skandynawski klimat w Olsztynie? Tylko u nas! W #NorlandiaPrzedszkola wierzymy, że bliskość natury to najlepsze, co możemy dać najmłodszym. Kiedy pogoda sprzyja (a jedyne, co nas powstrzymuje, to deszcz), grupa żłobkowa [...] odpoczywa na świeżym powietrzu – ciepło otulona, bezpieczna i zrelaksowana.
Ten moment wyciszenia wzmacnia odporność, uspokaja i daje dzieciom naturalny komfort, którego nie da się zastąpić. A po drzemce – czekają książeczki, zabawy i wspólny czas na tarasie" – czytamy w poście na Facebooku, do którego dołączono zdjęcie śpiących maluchów. Mnie ten widok zachwyca, ale wiem, że przy przekonaniach wielu polskich rodziców może wywołać szczere oburzenie.
Rodzice nie rozumieją, że to wzmacnianie odporności
To, czego najbardziej brakowało mi w publicznym przedszkolu, do którego uczęszczały moje dzieci, to świadome dbanie o odporność podopiecznych. A właściwie – to pewnie nie wina nauczycielek czy zasad placówki, lecz przewrażliwionych rodziców.
Wielu z nich nie pozwala wietrzyć sal, wychodzić na spacery czy plac zabaw, bo w sezonie jesienno-zimowym "pogoda jest obrzydliwa i dzieci zaraz są chore". Tymczasem prawda jest taka, że regularne przebywanie na świeżym powietrzu i aktywność niezależnie od pogody wzmacniają odporność i sprawiają, że dzieci chorują mniej.
Sama mam swoje obawy, ale staram się hamować nadopiekuńcze zapędy. Dzięki temu mój starszy syn trenował piłkę nożną na dworze aż do połowy listopada, a ja zauważyłam, że nie ma typowych sezonowych przeziębień, kaszelków i katarów.
Uważam więc, że zwyczaje panujące w olsztyńskim przedszkolu nie tylko pozytywnie wpływają na zdrowie dzieci. Myślę również, że to cudowne, iż ktoś zdecydował się przełamać schematy panujące w naszym kraju i nieco zmienić sposób myślenia współczesnych rodziców. Dzięki temu możemy zyskać przede wszystkim lepszą odporność naszych dzieci.
