Cały dzień seriale i reality show w telewizji. Matki w domu – upupione czy nieambitne?
Marta Pawłowska
04 września 2014, 15:21·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 04 września 2014, 15:21
Pieluchy, mleko, gotowanie, sprzątanie – tak wygląda rzeczywistość wielu mam po urodzeniu dziecka. Na rozrywkę i rozwój nie zostaje wiele czasu. Nawet jeśli mamy go wygospodarują, mają do wyboru – mało ambitną ofertę telewizyjną. Na ciekawsze oferty mogą znaleźć ewentualnie mamy w dużych miastach. Eksperci zwracają uwagę, że w Polsce młode matki traktuje się trochę, jak "kobiety o małym rozumku". A przecież w domach pozostają nie tylko miłośniczki seriali, ale również kobiety z aspiracjami.
Reklama.
Edyta Pazura przyznała w wywiadzie dla jednego z magazynów, że poświęciła karierę dla męża i teraz tego żałuje. "To był mój błąd" – podkreśliła. To nie jedyna matka, która czuje, że zostając w domu, traci szansę na rozwój. To spora zasługa społeczeństwa, które nadal kobiety zajmujące się domem i dziećmi utożsamia przede wszystkim z pieluchami, gotowaniem i sprzątaniem. Zapomina się, że w domu pozostają również kobiety ambitne, wykształcone i wymagające, które macierzyństwo chcą traktować jako jeden z etapów rozwoju.
Telewizja dla słodkiej trzpiotki
Nawet oferta telewizyjna, która jest skierowana do kobiet pozostających w domu, ma specyficzny klimat. Prym wiodą seriale, reality show i programy odkrywające "skrywane sekrety". Nie wszystkie matki czują się z tym dobrze.
Joanna urodziła kilka miesięcy temu pierwsze dziecko – synka Jasia. Mieszka w Warszawie, jest wykształcona, zawsze była aktywna. Po porodzie została z synkiem w domu, a mąż był w pracy. – Chodziliśmy z Jasiem na spacery, jak tylko pozwalała na to pogoda. Kiedy synek zasnął w domu, nie zawsze miałam siłę czytać książkę, nad którą przeważnie od razu ze zmęczenia zasypiałam. Włączałam czasem telewizję, żeby się chociaż chwilę na odprężyć i tylko załamywałam ręce. Mama, która jest z dzieckiem w domu, ma do wyboru plotki, newsy modowe i poradniki – jak się ubrać, jak wywabić plamę, jakiego koloru kupić parasol. Teoretycznie wszystko przydatne i praktyczne, ale jako mama spędzająca od urodzenia synka całą dobę wśród pieluch i mleka, szukałam czegoś innego – wspomina Joanna i dodaje, że znalezienie w przedpołudniowym paśmie programu kulturalnego, czegoś o sztuce, nauce, czegoś inspirującego, rozwijającego graniczy z cudem. – Do 15.00 leci to, co leciało w poprzedni dzień wieczorem, ewentualnie żenujące reality show czy seriale w stylu "Ukryta Prawda", "Pamiętniki z Wakacji" – mówi.
Joanna rozczarowana ofertą telewizyjną szybko wypełniła sobie czas wolny pasją kulinarną i malarską. Jest jednak zaskoczona, że producenci zakładają, że matki, które zostają z dziećmi w domu, nie mają ambitniejszych potrzeb niż infantylne programy. Na problem zwraca uwagę również Ewa Pągowska, redaktor naczelna serwisu Mamazone.pl. – Jeśli chodzi o sposób przekazywania informacji mamom, to często można odnieść wrażenie, że adresatem są nie tyle osoby, które mają dzieci, co raczej duże dzieci. Młode matki traktuje się trochę, jak kobiety o małym rozumku. To zresztą widać także w stosunku otoczenia. Kiedy kobieta rodzi dziecko, nagle w okolicy pojawia się mnóstwo ekspertów od rodzicielstwa, którzy chcą ją pouczać. To z pewnością działa na matki przytłaczająco – twierdzi Pągowska.
Prawo mamy
Dr Patrycja Dołowy, wiceprezeska Fundacji Mama uważa, że poziom oferty telewizyjnej, z której mogą korzystać mamy pozostające z dziećmi w domu, wynika z postrzegania matek w społeczeństwie. – Wiele kobiet rzeczywiście odmawia sobie prawa do czasu dla siebie, kiedy opiekują się dziećmi. Nadal króluje również kulturowe założenie, że mama jest nieaktywna i bardzo silnie przypisana do strefy domowej. Nie przypisuje im się przecież aktywnego udziału w życiu publicznym. Duża część społeczeństwa zakłada, że kobiety tego po prostu nie potrzebują – zauważa dr Dołowy.
Z tą opinią zgadza się Ewa Pągowska. – Należałoby zacząć od tego, że mamy, które są z dziećmi na urlopie macierzyńskim czy wychowawczym, spędzają czas bardzo pracowicie. Nie zapominajmy, że wciąż żyjemy w kulturze patriarchalnej i kobieta, która zostaje w domu z dziećmi, ma poczucie, że przede wszystkim powinna wypełnić szereg domowych i rodzicielskich obowiązków. Stawia sobie bardzo wysoko poprzeczkę. Dąży do ideału. Często nie daje sobie prawa do tego, by się rozerwać czy zrelaksować – wyjaśnia Ewa Pągowska.
Jej zdaniem nawet jeśli matka myśli o ciekawie spędzonym czasie, dba o to, by był on atrakcyjny przede wszystkim dla dziecka. – Jeśli ma iść np. na wystawę dla własnej przyjemności i przez to nie ugotuje obiadu z pięciu dań, tylko wyjmie mrożonkę, to wie, że może spotkać się z dezaprobatą otoczenia. Może usłyszeć: "Siedzisz w domu z dzieckiem i porządnego obiadu nie zrobiłaś?!" – zwraca uwagę redaktor naczelna Mamazone.pl.
Przywilej miasta
Nie tylko w telewizji brakuje programów dla aktywnych kobiet w domu. "Miejskie" oferty dla matek z dzieckiem, zachęcające je do wyjścia z domu, można znaleźć jedynie w dużych, ewentualnie średnich miastach. – To, że matki nie dają sobie prawa do rozrywki, to pierwszy powód. Drugi to mała oferta skierowana dla mam z dziećmi. W zasadzie adresowana głównie do mieszkanek dużych miast – potwierdza Ewa Pągowska.
Na ogromne różnice w tym zakresie między dużymi, a małymi miastami zwraca uwagę również dr Małgorzata Sikorska, socjolog rodziny z Uniwersytetu Warszawskiego. – W 2009 roku robiliśmy badania, które pokazały przepaść między dużym a małym miastem i wsią. Myślę, że niewiele się od tego czasu zmieniło. W małych i średnich miastach, na wsiach całkowicie brakuje przestrzeni publicznej dla matek. Nawet nie mają, jak fizycznie wyjść z wózkiem, bo chodniki są w takim stanie, że nie da się po nich jechać – podkreśla ekspertka.
W dużych miastach mamy mają do dyspozycji baseny, kina, fitness kluby, centra handlowe. Są organizowane specjalne projekcje kinowe, są kąciki do zabaw. Koszt wielu z nich sprawia jednak, że niewiele kobiet, które po urodzeniu dziecka mają dodatkowe wydatki, może sobie na to pozwolić. To zdaniem Ewy Pągowskiej, trzeci powód przywiązania matek do domów. – Wiadomo, że te rodziny, w których mama jest na wychowawczym, utrzymują się przeważnie z jednej pensji. Nawet więc jeśli istnieje ciekawa oferta dla mam z dziećmi np. zajęcia z jogi czy tańca, to często jest ona zbyt droga dla wielu kobiet – zaznacza redaktor naczelna Mamazone.pl.
Upupione mamy
Eksperci zwracają uwagę, że w zajęcia dla kobiet po porodzie zaangażowane są również dzieci. Dzięki temu mamy nie mają poczucia, że robią coś dla siebie kosztem maluchów. – Kluczem oferty dla mam jest właśnie to, że to propozycja dla "mamy i dziecka". Nie samej mamy, która wyrwie się z domu, a dziecko zostawi z nianią. To ma zdejmować z kobiety poczucie winy, że poświęca czas na swoją rozrywkę – wyjaśnia dr Małgorzata Sikorska.
Czytaj też: Brytyjskie matki hartują dzieci. Polskie na nie chuchają. Potem dorośli co chwila lądują na zwolnieniach lekarskich
A prawa do rozrywki, relaksu i ambitnego spędzania czasu polskim mamom się często odmawia. Chociaż tzw. "upupianie", czyli traktowanie kobiet z małym dzieckiem jako mało ambitnych, skupionych na gotowaniu i sprzątaniu, zdarza się na szczęście coraz rzadziej. Dr Sikorska przyznaje jednak, że kiedy sama chodziła kina na projekcje dla matek z dziećmi, repertuar nie był specjalnie ambitny. – Były to przede wszystkim lekkie komedie romantyczne. Nie uważam jednak, że to kwestia "upupiania". Telewizje śniadaniowe, które bardzo często oglądają matki, nie są wcale takie głupiutkie. Mają plotki z życia gwiazd, ale również i ambitniejsze tematy – zauważa socjolog rodziny.
Pewną równicę widzi również dr Patrycja Dołowy. – Faktem jest, że w Polsce rzadko myśli się o czasie wolnym dla matek, a to sprawia, że wiele z nich nie walczy o siebie. Niektórym jest z tym dobrze, ale inne się z tym nie godzą, tak jak my. Tupnęłyśmy nogą i założyłyśmy Fundację Mama – mówi ze śmiechem. Jej zdaniem sytuacja i świadomość mam jest coraz większa. – Znacznie więcej kobiet po urodzeniu dziecka nie podporządkowuje się społecznemu przywiązaniu do domu. Chcą wychodzić z domu, chcą się realizować i być aktywne – dodaje dr Dołowy.