Zwykle to tak zwana matczyna intuicja podpowiada nam, że dziecko chyba „coś bierze”. Widać, że jest "niewyraźne". Ale – czy tylko tak nam się wydaje, czy może rzeczywiście powinnyśmy tego dnia zatrzymać pociechę w domu? Po czym poznać, że dziecko jednak jest chore i nie powinno iść do przedszkola czy żłobka?
Reklama.
Reklama.
Gdy u dziecka zaczyna się infekcja, objawy bywają niejednoznaczne. Czasem nie wiemy, czy dziecko jest chore, czy tylko ma "gorszy" dzień.
Warto zatrzymać malucha w domu, gdy widzimy, że coś mu dolega. To ważne dla zdrowia jego i osób, z którymi się styka.
Katar, kaszel i gorączka to objawy, które powinny powstrzymać rodzica przed wysłaniem dziecka do placówki. Ale nie tylko - poznaj inne symptomy, które mogą świadczyć o rozwijającej się chorobie.
Zmiana widoczna jest od samego rana
Noc była kiepska, maluch budził się kilka razy, kręcił, chciał pić. Teraz, gdy dzwoni budzik, z kolei nie chce wstać z łóżka. Zwykle, gdy tylko otwiera oczy, rozpiera go energia. Ale tego dnia jest inaczej. Jest powolny, ospały, marudny. Nie ma ochoty na śniadanie, a fakt, że musi się ubrać, doprowadza go do płaczu. Widać, że dziecko źle się czuje, a to jest dla mam jednoznaczne – prawdopodobnie zaczyna się infekcja.
Choć często w takich przypadkach zastanawiamy się, czy dziecko tylko wstało "lewą nogą", czy problem jest poważniejszy, na wszelki wypadek postanawiamy zatrzymać go w domu na jeden dzień i trochę poobserwować. A jakie jeszcze objawy świadczą o tym, że rzeczywiście dziecko nie nadaje się, by iść do przedszkola czy żłobka?
Zapchany nos – tak zwykle zaczynają się infekcje. Jasne, czasem rolę gra tu przesuszone powietrze w mieszkaniu, jednak dzień obserwacji powinien rozwiać wszelkie wątpliwości. Przedszkola apelują do rodziców, by nie przyprowadzać chorych dzieci. Zainfekowane maluchy zarażają kolegów i opiekunów, a poza tym, jest to także przykre dla nich samych. Chore dziecko potrzebuje czułej opieki i uwagi rodziców – w grupie nie może liczyć na taki komfort.
Kaszel, ból gardła – to ewidentne symptomy rozpoczynającej się choroby. Mogą świadczyć o tym, że w małym organizmie zaczyna rozwijać się przeziębienie, ale także inna choroba wirusowa lub angina.
Gorączka lub podwyższona temperatura powyżej 37 st. C. Jeśli twoje dziecko jest cieplejsze niż zwykle, ma rumieńce i zaszklone oczy, nie wysyłaj go do przedszkola.
Ból brzucha – sam w sobie nie musi jeszcze zwiastować niczego poważnego. Niektóre dzieci brzuszek boli czasem rano na tle nerwowym, może to być także efekt chwilowego zaparcia. Jednak kiedy maluch ma biegunkę lub zwymiotował, absolutnie nie powinien iść tego dnia do placówki. To może być przejściowa niestrawność, ale równie dobrze – zakażenie rotawirusem. Zwykle także gorszy apetyt może świadczyć o tym, że w organizmie rozwija się infekcja.
Wysypka na skórze – często w ten sposób objawia się alergia pokarmowa i jeśli rzeczywiście o to chodzi, po jednym dniu obserwacji powinnaś zyskać pewność w tym względzie. U dzieci występuje jednak wiele chorób manifestujących się wysypką – trzydniówka, ospa, rumień zakaźny, szkarlatyna – i w takim wypadku powinniśmy zatrzymać je w domu. Zarówno w trosce o zdrowie ich, jak i innych osób.
Wcześniej "wyłapana" infekcja może skrócić czas choroby
A zatem warto obserwować dziecko, jak również być świadomym tego, jakie aktualnie infekcje panują w grupie w przedszkolu czy żłobku. Zatrzymanie dziecka w domu wiąże się zwykle z wzięciem dnia wolnego od pracy, co dla wielu rodziców może być kłopotliwe, szczególnie, gdy nie jesteśmy jeszcze pewni, czy dziecko rzeczywiście jest chore. Jednak naprawdę warto to zrobić. Jeśli u malucha rozwija się infekcja, nie zarazi innych i będzie mógł w komfortowych warunkach chorować, będzie lepiej "zaopiekowany", a to zwykle skraca czas choroby – co także przekłada się na nasze zwolnienie w pracy.
konsultacja: dr n.med. Robert Piotrowski, pediatra, pulmonolog