Nauczycielka: W połowie przerwy świątecznej dostałam maila od rodzica. "Zdębiałam"

Redakcja MamaDu
22 kwietnia 2025, 14:31 • 1 minuta czytania
Wielkanoc to czas refleksji, rodzinnych spotkań i – teoretycznie – odpoczynku. Ale dla wielu nauczycieli ten "wolny" okres coraz częściej oznacza lawinę wiadomości od rodziców. Bo skoro jest Librus, to przecież można napisać w każdej sprawie, prawda? Oto list polonistki, która po świętach wraca do pracy nie tyle wypoczęta, co sfrustrowana.
Zdaniem nauczycielki rodzice odbierają dzieciom samodzielność. fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jestem nauczycielką języka polskiego w szkole podstawowej, uczę klasy 4–8. Piszę ten list, bo po ostatnich świętach doszłam do wniosku, że granica między pracą a życiem prywatnym w tym zawodzie po prostu przestała istnieć.


W Niedzielę Wielkanocną, dokładnie po południu, kiedy siedziałam z rodziną przy stole, dostałam wiadomość w Librusie. Pisze mama uczennicy z 7 klasy. Cytuję fragment: "Dzień dobry, chciałam zapytać, co moja córka mogłaby jeszcze zrobić, żeby mieć szansę na lepszą ocenę końcową z języka polskiego. Czy są jeszcze jakieś zadania dodatkowe albo możliwość poprawienia czegoś? Będziemy wdzięczne za informację".

Zamurowało mnie.

Po pierwsze: jest Wielkanoc. Naprawdę musimy takie sprawy załatwiać w święta? Po drugie: córka ma 13 lat. Jest nastolatką. Sama chodzi do szkoły, sama odpowiada za swoje oceny, sama powinna zapytać, jeśli czegoś nie rozumie albo chce coś poprawić. Dlaczego mama pisze w jej imieniu?

Przestańcie wyręczać dzieci

Mam wrażenie, że wielu rodziców nie potrafi się oderwać od szkolnych tematów nawet na chwilę. A co gorsza – nie uczą tego swoich dzieci. Gdyby ta uczennica sama do mnie przyszła w środę, po powrocie do szkoły, zapytała o możliwość podniesienia oceny – nie widziałabym w tym nic złego. Ale wiadomość wysłana przez mamę w niedzielę świąteczną, w jej imieniu? To niepokojące.

Nauczyciel też ma prawo do odpoczynku. Ma prawo spędzić święta bez sprawdzania wiadomości, bez czytania żądań i pretensji. Rozumiem, że komuś może zależeć na ocenach – ale są na to lepsze momenty niż świąteczne popołudnie. Jasne, może to ja zawaliłam, bo dostałam powiadomienie i przeczytałam wiadomość.

Naprawdę chciałabym, żebyśmy jako dorośli przestali robić z dzieci bezradnych petentów, za których trzeba wszystko załatwiać. Bo jeśli 13-latka nie potrafi sama zapytać nauczyciela o swoje oceny, to jak poradzi sobie w liceum? A potem w normalnym życiu?

Czytaj także: https://mamadu.pl/196037,slowa-nastolatki-przy-rodzinnym-stole-to-przesada-a-rodzice-to-akceptuja