
Nie będzie się uczyć, bo są święta
To, co usłyszałam podczas tegorocznych świąt wielkanocnych przy rodzinnym stole, naprawdę mnie zszokowało. Chciałabym podzielić się z moimi przemyśleniami na temat tego, jak dzisiejsze dzieci podchodzą do nauki i obowiązków. A także o tym, jak dzisiejsi rodzice pozwalają swoim nastoletnim dzieciom wchodzić sobie na głowę.
Na rodzinne spotkanie w niedzielę moja kuzynka przyszła z nastoletnią córką. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać o planach na poświąteczne dni, dziewczyna z pretensjami w głosie oznajmiła, że nie zamierza iść do szkoły w środę i czwartek, bo nie ma czasu na przygotowanie się z lektury, którą zadała polonistka.
Zdziwiłam się i zauważyłam, że po świętach jest jeszcze przecież wolny wtorek (przynajmniej w szkołach w moim mieście), na co młoda odpowiedziała, że święta są po to, by odpoczywać, a nie tyranizować się nauką. Oczywiście w pierwszej chwili myślałam, że sobie żartuje. Twierdziła jednak na poważnie, że nie pójdzie do szkoły i żądała od matki usprawiedliwienia tego w e-dzienniku.
Sama już niczego nie skomentowałam, widziałam, że jej matce też jest trochę wstyd. Pomyślałam, że dziś mamy bardzo roszczeniowe i bezczelne pokolenie nastolatków. Sama w tym wieku byłam dość butna i pyskująca, ale w życiu bym nie pomyślała, żeby pójść do rodziców i powiedzieć, że mają mi coś usprawiedliwić, bo ja, zamiast przygotować się do lekcji, to będę się relaksować.
Nie tylko prawa, ale i obowiązki
Zaczęłam się zastanawiać, jak doszło do tego, że dzieci dorastają w przeświadczeniu, że mają tylko prawa, a obowiązków zero. Wychowujemy je, jakby miały tylko doświadczać przyjemności, ale nie były zobowiązane do żadnego wysiłku. Kiedy ja byłam nastolatką, wszyscy z mojego pokolenia przygotowanie do klasówki czy lektury w święta lub ferie traktowali jak coś normalnego. To, że Wielkanoc czy Gwiazdka mają być czasem odpoczynku, nie znaczy, że mamy całkowicie rezygnować z obowiązków, nawet jeśli jest to kilka godzin przygotowań do szkoły.
Zdaję sobie sprawę, że brak prac domowych w wielu szkołach może być jednym z powodów, dla których dzieci nie czują potrzeby, by poświęcać czas na naukę w wolnych chwilach. Jednak to, że nie uczymy ich odpowiedzialności, jest też wynikiem zmieniającego się podejścia do wychowania. Wydaje się, że dzieci nie muszą się wysilać, bo wszystko dostają na tacy – ale przecież życie tak nie wygląda.
Jestem mamą małych dzieci, więc może też moja perspektywa jest inna. Uważam jednak, że powinniśmy wychowywać je na ludzi, którzy będą odpowiedzialni. Jeśli nie nauczymy ich, że żeby coś osiągnąć, czasami trzeba się wysilić, to w przyszłości mogą mieć poważne trudności, by stawić czoła wyzwaniom dorosłego życia. Zamiast wychowywać je na królewiczów i księżniczki, którym wszystko się należy, warto nauczyć je, że życie to nie tylko przyjemności, ale też obowiązki, które trzeba wykonać.