Matka boi się, że szkoła "bogaci się" na uczniach. "Syn stracił swoje oszczędności"

Redakcja MamaDu
25 marca 2025, 14:15 • 1 minuta czytania
"Jestem zrozpaczona i wściekła. Bo to, co dzieje się w szkole mojego dziecka, jest nie do pomyślenia. No nie mieści się w mojej głowie. Muszę nagłośnić problem, bo może inne matki też nie są tego świadome" – pisze nasza czytelniczka, mama 12-letniego chłopca.
Dlaczego nikt nie ma nad uczniami kontroli? fot. Wojciech Olkusnik/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Wydał całe kieszonkowe

"Mój syn stracił wszystkie swoje oszczędności, bo na korytarzu szkoły znajdują się automaty z niezdrowymi produktami – słodyczami, chipsami i napojami. Bez jakiejkolwiek kontroli wydał wszystkie swoje oszczędności na batony i napoje, ale żeby było jasne, dowiedziałam się o tym po fakcie.


Kiedy chciałam, by syn kupił coś 'za swoje', usłyszałam, że nie ma, bo wydał w automacie. Nie miałam pojęcia, że takie ustrojstwo pojawiło się w szkole, a podobno stoi tam już kilka dobrych miesięcy.

Co mnie najbardziej wkurza, to fakt, że nauczyciele ani dyrekcja nie reagują na ten problem. Dlaczego w ogóle w szkole znajdują się automaty z takimi produktami, które promują niezdrowe jedzenie? Dlaczego dzieci mają dostęp do słodyczy na wyciągnięcie ręki, a nie do zdrowych przekąsek, jak bułki czy nawet pączki po 2 zł, które można by było sprzedawać w szkolnym sklepiku? Domyślam się, że szkoła ma z tego jakieś profity, bo inaczej nie jestem sobie w stanie tego wytłumaczyć.

Przecież wiemy, jak łatwo dzieci mogą popaść w nałogi, zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie. Jeśli szkoła pozwala na tego typu automaty, to tak naprawdę tylko nakręca uczniów na niezdrowe nawyki. Co się stało z odpowiedzialnością szkoły za wychowanie i zdrowie dzieci? Dlaczego nie reagujecie, gdy dzieci tracą swoje oszczędności na to śmieciowe jedzenie?

Jestem zrozpaczona i wściekła, że moje dziecko, zamiast nauczyć się wartości oszczędzania i odpowiedzialności, zostało wciągnięte w konsumpcyjną pułapkę. Dla mnie to coś jak zbrodnia w biały dzień.

I od razu uprzedzam, że gdybym wcześniej wiedziała o tych automatach, nigdy w życiu bym synowi nie pozwoliła mu w nich nic kupić. Przepuścił w nich od początku roku ponad 400 zł!".

Od redakcji

Nasza czytelniczka zarzuca szkole zarobek na automatach. Jaka jest prawda?

Czytaj także: https://mamadu.pl/194321,to-pokolenie-nie-ma-szacunku-nauczycielka-po-slowach-ucznia-zdebialam