Nastolatki nie mają poczucia odpowiedzialności. Sytuacja z usprawiedliwianiem wagarów dowodem

Martyna Pstrąg-Jaworska
29 stycznia 2025, 13:34 • 1 minuta czytania
Coraz więcej uczniów opuszcza lekcje bez większych konsekwencji, bo ich rodzice chętnie usprawiedliwiają każdą nieobecność. Problem "miękkich wagarów" narasta, a nauczyciele alarmują, że takie podejście uczy młodych ludzi braku odpowiedzialności i unikania obowiązków. Najgorsze jest to, że do takiego stanu rzeczy doprowadzili rodzice.
Rodzice pozwalają dzieciom na uchylanie się od odpowiedzialności w szkole. fot. Wojciech Olkusnik/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Usprawiedliwianie nieobecności przez rodziców

Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiedziało zmiany limitów frekwencji w szkole. Wszystko dlatego, że obecnie limit ten to 50 proc. obecności, by uczeń był zaklasyfikowany i mógł zdać do następnej klasy. Uczniowie mocno to wykorzystują, wagarują i nie chodzą do szkoły zawsze wtedy, kiedy im się nie chce.


W tej ostatniej kwestii dodatkowy problem pojawił się w ostatnich latach – mianowicie współcześni rodzice przyzwalają na takie opuszczanie lekcji bez większych konsekwencji. Wielu usprawiedliwia nieobecności swoim dzieciom bez problemu, co uczy je braku odpowiedzialności za swoje decyzje i zachowania. Dyskusja na ten temat ostatnio toczyła się w portalu Threads.

Użytkownik o nicku michalgoreckipl napisał (pisownia oryginalna – przyp. red.): "Dobra, nie chce brzmieć jak boomer, ALE srsly co to jest za moda, że jak licealista chce iść na wagary, to go mamusia zwalnia? Serio? A widzę, że to się masowo dzieje. No też się zrywałem, nie raz, nie dwa, ale jakoś potem musiałem mieć konsekwencje takie czy inne. Ale zwalnianie 'małego syneczka' 16 lat, bo chłopaki idą, bo jest zastępstwo, bo coś tam. Naprawdę?" – pyta zdziwiony mężczyzna.

Dziś rodzice, którzy usprawiedliwiają nieobecności ucznia, któremu nie chce się iść do szkoły, nie rozumieją, że ich zachowanie jest dużym problemem. Nauczyciele nazywają to "miękkimi wagarami" i wyraźnie zaznaczają, że to większy problem niż długofalowe opuszczanie lekcji przez kilku "problematycznych" uczniów, którzy potrzebują szczególnej uwagi.

Rodzice odbierają dzieciom odpowiedzialność

Coraz rzadziej rodzice i opiekunowie wyciągają od uczniów konsekwencje po opuszczeniu lekcji, a coraz częściej im te nieobecności po prostu usprawiedliwiają. W ten sposób uczą ich, że nie muszą być odpowiedzialni za swoje zachowania i decyzje, bo mama lub tata naprawi jego błędy (usprawiedliwiając mu czas na wagarach). To problem, którego konsekwencje odczujemy, kiedy dzisiejsi uczniowie staną się dorosłymi osobami, pracownikami.

Oczywiście należy pamiętać, że każdy czasem ma prawo mieć dość, być przemęczony itp. Wtedy taki jeden dzień nieobecności, którą rodzic usprawiedliwi, będzie czymś podobnym jak nagły urlop na żądanie w pracy. Nie może być jednak tak, że takie nieobecności będą notoryczne. Z drugiej strony ukrywanie nieobecności przed rodzicami i nieusprawiedliwianie ich przez nich wynika często z braku zaufania między dzieckiem a rodzicem. To też nie jest dobre rozwiązanie.

Wprowadzenie bardziej restrykcyjnych zasad dotyczących frekwencji może być jednym z rozwiązań, ale kluczowa jest rola rodziców w kształtowaniu postawy odpowiedzialności u dzieci. Szkoła powinna uczyć nie tylko wiedzy, ale także konsekwencji podejmowanych decyzji. Warto, by rodzice zastanowili się, czy chcą wychować samodzielnych, odpowiedzialnych dorosłych, czy osoby, które będą oczekiwać, że ktoś zawsze "załatwi" za nich ich obowiązki.

Czytaj także: https://mamadu.pl/180386,zamarlam-gdy-uslyszalam-jak-nauczycielka-ukarala-corke-to-bezprawne