"Na Wigilię barszcz z kartonu i ciasto z supermarketu. Nie robię świąt dla własnej wygody"
W polskich domach już na dobre rozpoczęły się świąteczne przygotowania. Jedni sprzątają, drudzy dekorują choinkę, a jeszcze kolejni koncentrują się na prezentach. A gdyby tak machnąć na wszystko ręką i wrzucić na luz?
Tradycyjna Wigilia, ale nie tym razem
Włączyłam komputer, zalogowałam się na swoje konto i otworzyłam pocztę. Moim oczom od razu ukazała się wiadomość o niecodziennym i intrygującym tytule: "W Wigilię założę dres". List nadesłany przez naszą czytelniczkę to prawdziwa petarda.
"W moim rodzinnym domu Boże Narodzenie było świętem pełnym tradycji: z 12 potrawami na stole, zapachem domowych pierników i barszczu gotowanego przez kilka dni. Choć wspominam te chwile z sentymentem, to teraz, jako dorosła kobieta, matka i osoba pracująca na pełnych obrotach, muszę przyznać, że zwyczajnie już nie mam siły, aby organizować takie święta.
Dwa lata z rzędu wieczerzę wigilijną organizowałam w swoim domu. Harowałam od rana do wieczora, by zadowolić rodzinę i sprostać oczekiwaniom najbliższych. Byłam zmęczona, podirytowana i nie czułam tej prawdzie świątecznej atmosfery. Miałam wrażenie, że jestem sprzątaczką, kucharką i dekoratorką w jednym. Do tego praca zawodowa i opieka nad córką.
Może zabrzmi to dziwnie, nieco wyniośle, ale w nosie mam takie świąteczne usługiwanie. Tegoroczna Wigilia będzie inna od dotychczasowych. Po pierwsze, spędzimy ją tylko we trójkę: ja, mąż i córka. A po drugie, trzecie i czwarte: nie będzie tradycyjnego karpia, pracochłonnego barszczu ani pierogów lepionych przez pół nocy. W moim wigilijnym menu znajdą się paluszki rybne z piekarnika i barszcz z kartonu. Wiem, że niektórzy mogą uznać to za lenistwo i szaleństwo, ale dla mnie ważniejsza jest moja rodzina, odpoczynek i święty spokój, niż bieganie od garnka do zlewu.
Nie założę też eleganckiej sukienki i tych okropnych rajstop, a wygodny dres. Nie umyję okien, bo nie widzę w tym sensu. Nie urządzę polowania na kurz, bo nie biorę udziału w żadnym konkursie. Tegoroczne święta nie będą dla mnie ani żadnym pokazem mody, ani kulinarnym programem telewizyjnym.
Wypijemy barszcz podgrzany w kuchence mikrofalowej, zjemy paluszka rybnego z piekarnika, do tego jakiś kupiony makowiec i piernik (może nawet z supermarketu, a nie najdroższej osiedlowej cukierni).
Potem kanapa, kocyk, herbatka, dobry film i odpoczynek. I tak spędzę Wigilię i kolejne dwa wolne świąteczne dni. Już nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie odpocznę".