"Tomek jest grubszy, nikt go nie zaprasza na urodziny". Tak rodzice szykanują inne dzieci
Słowa, gesty i czyny mają ogromną moc – są fundamentem naszych relacji, źródłem emocji, a także drogowskazem dla dzieci i dorosłych. Każdy uśmiech, dobre słowo czy pomocna dłoń mogą zmienić czyjś dzień, a czasem nawet życie. To, co mówimy i robimy, zostaje z nami i z innymi na długo, tworząc niewidzialną sieć, która kształtuje naszą rzeczywistość. Dlaczego o tym tak często zapominamy?
Komunikacja międzyludzka
Podstawowym elementem komunikacji międzyludzkiej są słowa, które mają niewyobrażalną moc. Skrywają w sobie energię, która potrafi dodać skrzydeł, ale też i stłamsić. Równie ważne są czyny i gesty, które kierujemy w stronę drugiego człowieka. Drugiej osoby, której niezależnie od wszystkiego należy się szacunek.
Negatywne przekazy potrafią zrujnować naszą pewność siebie, poczucie własnej wartości i wiarę we własne umiejętności. Niszczą wszystko za jednym posunięciem. Wszystko rozpada się jak domek z kart.
I o ile dzieci nie są jeszcze do końca świadome mocy, jaką niosą za sobą słowa i czyny, to dorośli doskonale zdają sobie z tego sprawę. Ale co z tego, skoro i tak popełniają błąd za błędem?
Gdzie empatia i kultura?
"Rodzice czy naprawdę tak trudno zachować się z kulturą i empatią? Zacznę od tego, że w klasie u mojego dziecka jest uczeń grubszy. Dzieci z pogardą o nim mówią i uważają za gorszego. Słyszę, że Tomek (bo tak ma na imię) jest głupi. Ale gdy zapytałam tę dziewczynkę z klasy, co tak mówiła, dlaczego tak uważa, to nie potrafiła wyjaśnić.
Gdy któryś z chłopców z klasy organizuje urodziny, to zaprasza wszystkich z chłopców z klasy oprócz Tomka. Ja pytam, dlaczego matki tych chłopców tak robią? Czy nie myślą, co może czuć ten chłopiec?!
Cały czas jest wykluczany przez kolegów z klasy. Co matki tych dzieci czułyby, gdyby to ich syn był tak traktowany? Denerwuje mnie, gdy taka matka uważa, że jej dziecko ma prawo zapraszać, kogo chce, a ona nic nie może narzucać. Jak można zaprosić wszystkich chłopców z klasy oprócz jednego?
Podobnie jest wśród dziewczynek. Wszystkie zapraszają się na urodziny, ale jednej dziewczynki z klasy nie chcą zapraszać. Ponieważ klasa jest mała (14 dzieci), to ja zaprosiłam całą klasę na urodziny mojej córki.
I uczę moje dziecko, że nie wolno szykanować innego dziecka, ponieważ inaczej wygląda. Rodzice, dzieci bardzo przeżywają odtrącenie. Nauczcie się empatii i kultury. Bo tak jak wy traktujecie inne dzieci, tak też ktoś może wasze dziecko potraktować! Czy wtedy też powiecie, że nic się nie stało, że tylko wasze dziecko nie zostało zaproszone na urodziny? Czy nie będzie wam przykro?" – pisze czytelniczka.
To dyskryminacja, jawne (a może i celowe) wyrządzanie krzywdy drugiemu człowiekowi, dziecku. Bezbronnemu i niewinnemu. Dziecku, które chciałoby być traktowane tak jak pozostali rówieśnicy. Dziecku, które nie chce być ignorowane albo wytykane palcami i wyśmiewane. Na takie zachowanie nie ma mojej zgody.