Łagodne rodzicielstwo, bliskościowe często jest mylone z rodzicielstwem permisywnym. To drugie oznacza brak jakichkolwiek granic, zasad, akceptację pełnej wolności dziecka i jego wyborów. To nie może działać, wystarczy podstawowa wiedza o dziecięcym psyche.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dr Siggie Cohen od ponad trzech dekad pracuje z dziećmi i ich rodzicami. Jej doświadczenie pozwala na weryfikację tego, co nie działa, mądre przewodnictwo po zawiłych drogach rodzicielstwa.
Tym razem publikuje nagranie, w którym mówi o cienkiej linii, jaka istnieje pomiędzy rodzicielstwem bliskości a rodzicielstwem permisywnym. O granicy, której przekroczenie nie jest ok i może zaburzyć potrzebną nam i naszym dzieciom równowagę relacji.
Cohen pisze: "Pragniemy szanować nasze dzieci i nawiązywać z nimi relacje, a także słuchać ich i być dla nich mentorami. I to wszystko jest cudowne.
Nie możemy jednak stracić z oczu granic, parametrów i zdrowej hierarchii.
Jesteś rodzicem, jesteś liderem. To jest dobra i potrzebna rzecz. Autorytet to dobra rzecz. Nie używasz swojej władzy, aby obezwładniać i grozić dziecku. Używasz jej, aby być przy swoich dzieciach jako pewny siebie mentor, którego potrzebują".
Potrzebują cię
Trudno nie zgodzić się z jej słowami. "Szacunek do dziecka nie oznacza pozwolenia na to, by robiło, cokolwiek zechce. Przewodnictwo nie oznacza negocjacji przez cały czas. Połączenie z nim w bliskiej relacji nie oznacza spełnianie każdej jego prośby".
Nie jest novum, że dzieci potrzebują struktur, rytuałów, zasad i granic. Świadomi rodzice wiedzą, że są one elementami bliskości i dobrego rodzicielstwa. Dziecko przychodzi na świat, nie znając rzeczywistości, w jakiej się znajdzie, zasad, jakie regulują życie danej społeczności. Dziecko, przychodząc na świat, w pierwszym okresie życia jest całkowicie uzależnione od rodzica.
Z czasem ta opieka ma nieco inny wymiar. Przewodnictwo jednak, poza samą obecnością, jest dziecku niezbędne do prawidłowego rozwoju. W jego strukturach wewnętrznych, rosnącym ciele i rozwijającym się, uczącym się mózgu, dzieje się tak wiele, że ktoś ten chaos musi potrafić okiełznać. Próbować nadać mu jakiś kierunek, uporządkować, wyciszyć, a czasem po prostu nazwać. Emocje, uczucia, konsekwencje.
"Mamo, tato… Proszę, abym mógł być. Chcę być wszystkim, czym jestem. Tutaj, teraz. Z wami. Jestem małą istotą, a zarazem wielką duszą i mogę wszystko, i nie mogę nic…"*