"Dlaczego goście tak zrobili?". Chciała zrobić dziecku przyjemność na urodziny, a skazała na stres
List czytelniczki
20 maja 2022, 16:01·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 maja 2022, 16:01
Rodzice, chcąc uprzyjemnić dziecku dzień urodzin, często z tej okazji zorganizują klasową imprezkę. To świetna zabawa i superwspomnienia, pod warunkiem, że goście dopiszą. Niestety niektórzy dorośli lekkomyślnie podchodzą do zaproszenia. Nie zdają sobie sprawy, że mogą sprawić przykrość dziecku? Przeczytajcie historię Magdy i jej córeczki.
Reklama.
Reklama.
A miało być miło
"Jestem zdegustowana i zdruzgotana tym, co zrobiłam własnemu dziecku i absolutnie nie jestem w stanie pojąć, co się wydarzyło. Przez pandemię przez ostanie dwa lata nie organizowaliśmy urodzinowych przyjęć (nikt tego nie robił). Córka w międzyczasie poszła do pierwszej klasy i korzystając z luzowania obostrzeń, rodzice zaczęli organizować imprezy, by dzieci lepiej się poznały. My też postanowiliśmy skorzystać z ostatniej okazji na grupowe spotkania w sali zabaw. Lada moment dzieciaki będą na to za duże.
Pomijając fakt, że właściciele sal zabaw oszaleli już do reszty, a ceny za imprezę dla 25 dzieci poszybowały tak w górę, że szkoda gadać, postanowiliśmy, że naszej córeczce wyprawimy choć jedną taką imprezkę. Zawsze to miłe wspomnienie i uroczyste zamknięcie pewnego etapu dzieciństwa. Zrobiliśmy to także dlatego, że dzieci znajomych są maleńkie i się nie nadają jeszcze na kinder party, a w rodzinie nie mamy dzieci. Pomyśleliśmy: 'Niech ma choć jedną imprezę z prawdziwego zdarzenia, jest w takim wieku, że zapamięta'. Jednak nawet w najgorszych snach nie spodziewałam się, że zafunduję dziecku tak fatalne wspomnienia.
Zapraszamy serdecznie
Wydrukowaliśmy zaproszenia, które córka osobiście wręczyła każdemu z dzieci, a ja wysłałam maila, dałam znać na naszej facebookowej grupie dla rodziców, że serdecznie zapraszamy. Okazało się, że prawie nikt nie potwierdził, więc zaczęło się wydzwanianie i przypominanie. Poczułam się jak nachalna wariatka, co na siłę się wpycha ze swoim pomysłem. Każdy oczywiście przepraszał, że zalatany i mówili, że postarają się być, ale większość nadal mówiła, że jeszcze dadzą znać.
W sumie odmówiły 3 osoby, które miały już inne plany. Otwarcie przeprosiły, ale było czuć, że nie chcą nas narażać na niepotrzebne koszty. Nawet ktoś zaoferował, że podrzuci wcześniej prezent, co było bardzo, bardzo miłe. Na tydzień przed imprezką obecność potwierdziło zaledwie 10. A co z resztą? Tego nie jestem w stanie pojąć. Rozumiem sytuacje losowe i odwołanie w ostatniej chwili. Ale takie wstrzymywanie decyzji? Albo ktoś ma ochotę przyjść, albo nie.
To kosztuje
To stanowcza różnica między organizacją imprezy dla dziesiątki dzieci, a dla dwudziestki. Przecież to dwukrotnie wyższy koszt! Ale już nawet już nie o te pieniądze chodzi. Córka zaczęła wyczuwać, że ja się denerwuję. Nie chciałam, by sala była pusta, by poczuła zawód i rozczarowanie. Gdybym wiedziała, ile osób będzie, mogłabym ją przygotować. Powiedzieć: 'Słuchaj, mieli już inne plany, wjazdy, rodzinne uroczystości. Imprezka będzie mniejsza, ale też fajna'. Ale ja do dnia urodzin nie wiedziałam, ile tych osób będzie. Może na ostatnią chwilę zorganizować coś mniejszego? Wieczorem dostałam jednego smsa, że jedno dziecko się rozchorowało.
Niestety mimo szczerych chęcizaraziłam dziecko swoim niepokojem. Jadąc na miejsce, była smutna. Serce niemalże mi pękło, gdy powiedziała: 'Mamusiu boję się, że nikogo nie będzie'.I po co mi to było? Chciałam zrobić dziecku przyjemność, a skazałam na niepotrzebny stres. Dotarliśmy przed czasem, by się przygotować i z niecierpliwością czekaliśmy, co się wydarzy. Ostatecznie dotarło 13 osób, większość spóźniona. Część z potwierdzonych nie przyszła, nie dając nawet znać, że ich nie będzie.
Sama zabawa była miła, ale pozostał niesmak. Córka zapytała: 'Dlaczego goście tak zrobili?'. Absolutnie nie umiałam jej odpowiedzieć na to pytanie, bo sama nie jestem w stanie tego zrozumieć. Trudno mi pojąć, jak można taka bardzo nie szanować drugiego człowieka. Ludzie, przecież ktoś za to płaci, można odmówić i już, a nie zwlekać z odpowiedzią lub obiecywać i nie przychodzić.
Proszę, daj znać!
Jeśli masz w nosie rodziców i kasę, to choć może jako rodzic, wykazałbyś się większą wrażliwością. Dziecko siedzi za stołem nakrytym dla całej grupy, czeka na gości, a połowa miejsc jest pusta i do końca imprezy się nie zapełnia.
Jeśli nie masz ochoty, nie przychodź. Twoje dziecko nie lubi jubilata i nie chce przyjść? Nie przychodź. Ale daj znać wcześniej, bo wtedy rodzic może zrobić naprawdę dużo, by dziecko nie poczuło się źle w dniu swojego święta".
Od redakcji
Kiedy po raz pierwszy organizujemy dziecku urodziny dla kolegów i koleżanek z klasy czy przedszkola, może nam brakować pewnej organizacyjnej wiedzy. By uniknąć takiej sytuacji jak ta opisana przez naszą czytelniczkę, w zaproszeniu na urodziny warto podać datę, do której czekamy na potwierdzenie przybycia. Po tym terminie potwierdzić w sali zabaw czy innym miejscu, w ótrym zorganizowane będzie przyjęcie, ilu małych gości się spodziewamy. Oszczędzi to nie tylko niepotrzebnych wydatków, ale przede wszystkim niepotrzebnego stresu i rozczarowania.