Nie bój się mówić dziecku "nie". To klucz do lepszego dzieciństwa, powtarzaj je z uważnością

Klaudia Kierzkowska
21 października 2024, 11:35 • 1 minuta czytania
Słowa pozostawiają w nas trwały ślad. Te naładowane pozytywną energią budują od środka, a negatywne niszczą i rujnują wszystko, co udało się wypracować. Z mocy tego, co mówimy do dziecka, doskonale zdajemy sobie sprawę, dlatego niektórych zwrotów, słów i wyrażeń unikamy jak ognia. Jednak czy aby na pewno, wszystko to, czego się tak boimy, ma krzywdzącą moc?
Słowo "nie" nie musi mieć negatywnego wydźwięku. fot. zhukovvvlad/123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Spotykamy się z niesprawiedliwością, nierównym traktowaniem, wytykaniem błędów, a czasami i poniżaniem. Świat, choć skrywa w sobie wiele ciepłych barw, ma drugie, mroczne dno, przed którym za wszelką cenę chcemy uchronić dzieci.


To jedno słowo

Słowo "nie" rozbudza w nas nieprzyjemne emocje. Kojarzy się z czymś negatywnym, krzywdzącym, a nawet obezwładniającym. Niekiedy przywołuje wspomnienia, o których chciałybyśmy zapomnieć. Przypuszczam, że właśnie z tego powodu wielu rodziców tak bardzo boi się i za wszelką cenę unika mówienia dzieciom "nie".

Rodzice obawiają się konfliktu, chcą uniknąć kłótni dlatego, zamiast zaprzeczyć i postawić na swoim, przytakują i akceptują prośbę dziecka. Dla świętego spokoju, by nie patrzeć na płacz, histerię i żal, włożą do sklepowego koszyka kolejny wóz strażacki, lalkę czy czekoladowego batona. Niby mieli z dzieckiem umowę, ustalili, że podczas tych zakupów w koszyku lądują tylko najpotrzebniejsze rzeczy, no ale każdy przecież może zmienić zdanie i ulec. Brzmi znajomo?

Współczesny świat postawił nam, rodzicom, wysoko poprzeczkę. A my za wszelką cenę staramy się ją przeskoczyć. Nie dajemy sobie taryfy ulgowej, nie zwalniamy i wciąż jesteśmy na najwyższych obrotach. Dążymy do bycia perfekcyjnym rodzicem i zapominamy, że takowy nie istnieje.

Nie mówimy "nie", bo chcemy zaspokoić wszystkie potrzeby dziecka, chcemy sprostać jego oczekiwaniom i wymaganiom (czasami nawet irracjonalnym). Nie chcemy, by ktoś zabrał nam plakietkę najlepszej mamy/najlepszego taty na świecie. Chcemy, by nasze dzieci były szczęśliwe i wpadamy w pułapkę, z której nie potrafimy się wydostać.

Nie ma się czego bać

Słowo "nie", nie zawsze nacechowane jest negatywną anergią. To za jego pomocą egzekwujemy wyznaczone granice, uczymy, co jest dobre, a co złe, pokazujemy, jakie zachowania akceptujemy, a na jakie nie ma naszego przyzwolenia.

Brak granic nie wnosi do życia niczego dobrego, a sprawia, że dziecko staje się zagubione, zmieszane i nie wie, w którym kierunku pójść. "Nie" użyte we właściwy sposób i w odpowiednim kontekście uczy cierpliwości, uwagi i zapewnia wewnętrzny spokój. Pokazuje, jak ważny jest szacunek, empatia i przestrzeganie pewnych zasad.

Kwestię tę poruszyła w mediach społecznościowych psycholog Ewa Sękowska-Molga, która opublikowała bardzo wartościowy wpis.

Słowo "nie" przygotowuje na trudniejsze momenty w życiu, przed którymi choć nie wiem, jakbyśmy się starały, nie da się do końca uchronić dziecka. W pierwszych latach życia być może, ale na dłuższą metę to nie jest możliwe.

"Nie" odgrywa ważną rolę w wychowaniu dziecka. Jest nieodłącznym elementem życia, którego nie da się uniknąć. I co ważne: "nie", odmowa i wyznaczanie granic, nie są oznaką braku miłości, troski i szacunku. Wręcz przeciwnie, są jednymi z ważniejszych rzeczy i umiejętności, jakie możemy przekazać dziecku.

Czytaj także: https://mamadu.pl/172718,granice-sa-potrzebne-w-wychowaniu-9-zasad-dla-silnych-psychicznie-dzieci