Cyrk w szkołach już rozpoczęty! Terminarze świecą na czerwono
Ósmoklasiści nie mają łatwego życia. Ten rok szkolny upłynie im na zakuwaniu do egzaminów, korepetycjach, presji ze strony nauczycieli i rodziców. Na tym jednak nie koniec, bo chociaż na egzaminie przyjdzie im zdawać język polski oraz obcy i matematykę, pozostałych przedmiotów szkolnych nie mogą zaniedbać.
W rekrutacji do szkół średnich liczą się też świadectwa, są przedmioty punktowane, dodatkowe fory otrzymuje się za świadectwo z paskiem. W tym rozdaniu nawet pół punktu może zaważyć o dostaniu się do wymarzonej szkoły.
Nie odpuszczą też nauczyciele. Podstawę programową trzeba przecież zrealizować, a poza tym – wiadomo – dla wielu nauczycieli nauczany przez nich przedmiot wydaje się ważniejszy od innych. Na taryfę ulgową uczniowie ósmych klas nie mają więc co liczyć. I zdali sobie z tego sprawę już w pierwszych dwóch tygodniach tego roku szkolnego.
Bez taryfy ulgowej
– Moja córka już na początku poprzedniego tygodnia miała egzamin próbny z matematyki – opowiada mi mama tegorocznej ósmoklasistki. Jest oburzona, że tak wcześnie stresują uczniów. – Bez żadnych powtórek, żadnego przygotowania, czy coś by się stało, gdyby dzieciaki okrzepły po wakacjach i zaczęły te próbne egzaminy w październiku czy listopadzie? – pyta.
Może i nic by się nie stało, ale w niektórych przypadkach to sami rodzice naciskają na nauczycieli, żeby ci od razu zaczęli ich dzieciom dokręcać śrubę. W klasie mojego syna, który szkołę podstawową skończył w czerwcu tego roku, rodzice już na pierwszym zebraniu (w pierwszym tygodniu ósmej klasy!) podnieśli temat egzaminów próbnych. A potem pisali do nauczycieli egzaminowanych przedmiotów, żeby robić te próbne już teraz, natychmiast, bez zwłoki.
Sprawdziany na dzień dobry
W sieci rodzice i sami uczniowie skarżą się, że terminarze w dziennikach elektronicznych już zapełniają się sprawdzianami i kartkówkami. Rekordzistka, uczennica ósmej klasy, w trzecim tygodniu września ma ich aż osiem: siedem kartkówek i jeden sprawdzian.
Na platformie X uczniowie piszą: "Czy wam też nas***i tyle rzeczy w 1 tygodniu szkoły? Mi nas***i dosłownie 2 kartkówki, 2 sprawdziany, lekturę i rozprawkę", "Mam wpisane kartkówki i sprawdziany z chemii do grudnia i za chwilę typ z biologii też to zrobi :)", "Po co te sprawdziany? 3 dni po rozpoczęciu roku szkolnego?". Plus lekcje na 7.30 i na dzień dobry kartkówka z geografii.
"Nie dam rady"
Nie trzeba wydawać wielkich pieniędzy na badania, żeby widzieć, że dzieci i młodzież nie potrafią udźwignąć takiej presji. Wystarczy poczytać wpisy na X: "Ja nie chcę już normalnej szkoły. Nie jestem gotowa na kartkówki i sprawdziany", "Jak tak patrzę, jak ludzie wracają do szkoły, to mega się cieszę, że to wszystko już za mną, dosłownie to było tak przes***e, jakieś milion przedmiotów, wstawanie o świcie, kartkówki, sprawdziany, rozprawki, no tragedia!!!!!". I wołanie o pomoc:
"Był jeden dzień w szkole, już mam zapowiedziane 2 sprawdziany i 2 kartkówki. Czy ja mam umrzeć?". Pod jej postem komentarze: u mnie to samo.
Wiele miało się w szkołach zmienić pod nowym kierownictwem MEN, zmiany te jednak są tylko kosmetyczne. Ocenoza ma się świetnie (po 16 ocen z jednego przedmiotu? Tak bywa!), cyrk ze sprawdzianami i kartkówkami startuje 1 września. I tylko uczniów żal. ALe zawsze można publicznie pobiadolić nad tym, że dzieci i młodzież są w kryzysie psychicznym, jakiego jeszcze świat nie widział, prawda?
Czytaj także: https://mamadu.pl/181232,egzamin-osmoklasisty-2025-duze-zmiany-w-wymaganiach-na-jezyku-polskim