Słowa polonistki wyprowadziły córkę z równowagi. Taka uwaga w XXI wieku to skandal
Komentarz na temat wyglądu
"Moja córka w tym roku jest w ostatniej klasie szkoły podstawowej. Wszyscy się tym stresujemy, bo czeka ją egzamin 8-klasisty. Julka wciąż też rozważa różne szkoły średnie i ma dylemat między dwoma liceami, więc w domu bywa intensywnie. Jeśli dołożycie jeszcze do tego buzujące hormony i 'nastoletnie dramaty', możecie sobie wyobrazić, jak czasami bywa burzliwie" – pisze w liście mama 14-katki.
"Ostatnio wróciła ze szkoły, znowu trzaskając drzwiami. Pracuję zdalnie, więc byłam w domu i od razu wyczułam, że jest zła jak osa. Postanowiłam dać jej chwilę na uspokojenie emocji i jeśli sama by do mnie nie przyszła, planowałam iść do jej pokoju, by porozmawiać. Minęła dłuższa chwila i córka przyszła do kuchni, wziąć sobie coś do picia. Podpytałam ją, jak tam minął jej dzień. Spojrzała na mnie i zaczęła niczym karabin wyrzucać z siebie słowa.
Opowiedziała, że na lekcji nauczycielka od języka polskiego zwróciła jej uwagę. Najpierw poprosiła Julkę do odpowiedzi i zapytała o lekturę, którą uczniowie mieli przeczytać przez wakacje. Ona zaczęła odpowiadać (wiem, że przeczytała tę książkę na szczęście), a polonistka przerwała jej w pół zdania. Zamiast rozmawiać o książce, spytała ją, czy aby nie przesadziła ze strojem, i że brzuch na wierzchu to może sobie nosić po szkole".
Prawo do swobodnego ubierania się
Kobieta jest zdenerwowana zachowanie nauczycielki względem jej córki: "Rozumiecie? XXI wiek, duża szkoła podstawowa, w której jest przekrój dzieci z różnych środowisk. A nauczycielka zarzuciła mojemu dziecku nieprzyzwoite ubranie. Może starałabym się zrozumieć, gdyby ona faktycznie była ubrana w jakąś kusą sukienkę albo bikini. Julka tymczasem miała na sobie crop top z długim rękawem i dżinsy.
Jedyne, co przeszkadzało nauczycielce, to trochę odkrytego brzucha. Też się wkurzyłam, bo jeszcze nie zapomniałam, jak to było mieć 14 lat. Też chodziłam w takich bluzkach, bo moda na początku lat 2000. była bardzo podobna. Gdybym nadal miała tak płaski brzuch, może też czasami bym się tak ubierała, tego nie wiem. Zdenerwowało mnie to, bo szkoła otwarcie mówi, że uczniowie mają prawo do wyrażania siebie przez ubiór.
Dlaczego nauczyciel ma mieć prawo do komentowania i krytykowania wyglądu uczennicy, skoro w szkolnym statucie nie ma ani słowa o specjalnym ubiorze? Uważam, że nauczyciele powinni mieć autorytet, ale nie nie wypracowywać go za pomocą ataku na uczniów. Jeśli tej kobiecie przeszkadza ubiór córki, niech po prostu nie patrzy na nią. Postanowiłam, że jeśli takie sytuacje się będą powtarzały, wybiorę się do szkoły porozmawiać z tą polonistką" – kończy list nasza czytelniczka.