Podsłuch w misiu obnażył skandaliczne zachowanie nauczycielki. Kobieta nadal pracuje z dziećmi
Schowali podsłuch w przytulance
W jednym z prywatnych przedszkoli na terenie Lublina w ostatnim czasie rozegrał się prawdziwy dramat. Dzieci uczęszczające do placówki Bajkolandia miały być bite i zastraszane przez nauczycielkę. Najpierw na podejrzane zachowanie wychowawczyni zwrócili uwagę rodzice przedszkolaków.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", 3-letnia Natalka powiedziała mamie, że "pani Ewa uderzyła ją w policzki i biła po rękach". Dziewczynce zdarzyło się wrócić z przedszkola z siniakiem, ale rodzice początkowo myśleli, że to efekt nieostrożnej zabawy. W końcu dziecko nie chciało w ogóle chodzić do przedszkola i zaczęło się moczyć. Po Natalce były kolejne dzieci, które wspominały rodzicom o niedopuszczalnym zachowaniu nauczycielki.
Rodzice wspomnianej dziewczynki postanowili do misia włożyć podsłuch i pozwolili dziecku zabrać przytulankę do placówki. Zapis dźwiękowy był wstrząsający i nie pozostawiał złudzeń – nauczycielka miała znęcać się psychicznie nad dziećmi, bić je, krzyczeć i szantażować cukierkami. Po odkryciu szokującej prawdy wychowawczyni przedszkolna otrzymała z prokuratury zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dzieci, choć sama 44-latka nie przyznaje się do winy.
Zostało przeciwko niej również wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Na czas prowadzonych śledztw, kobieta została zawieszona przez dyrekcję przedszkola. Placówka przez ostatnie 2 tygodnie miała przerwę wakacyjną, ale "Gazeta Wyborcza" próbowała dotrzeć do dyrektorki Anny Wiśnieckiej, by dowiedzieć się, jakie jest jej stanowisko w tej sprawie. Kobieta jednak od 19 sierpnia 2024 r. przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Nikt nic nie widział?
Sprawę skomentowali właściciele przedszkola, którzy o całej sprawie dowiedzieli się z mediów: – Dyrektorka zawiesiła nauczycielkę. Ale nauczycielka złożyła odwołanie od tej decyzji do rzecznika dyscyplinarnego przy kuratorium oświaty – mówiła "Gazecie Wyborczej" Urszula Kropniewska. Dodała też, że mimo spotkań rodziców z dyrekcją i poruszania problemów, o których mówiły przedszkolaki, do właścicielki placówki nie dotarły żadne niepokojące informacje.
– My też jesteśmy zszokowani tymi doniesieniami medialnymi. Jednak ani my, ani nikt z personelu nie zauważyliśmy nic niepokojącego […]. Nigdy żadnych krzyków nie słyszeliśmy. Na razie nie byliśmy przesłuchiwani, czekamy na rozwój sprawy – opowiadała właścicielka Bajkolandii. Rodzice podzielili się na dwa obozy: jedni są wzburzeni postawą dyrekcji, drudzy bronią placówki i jej władz.
Nauczycielka może wrócić do pracy z dziećmi
Jak podaje "Dziennik Wschodni", nauczycielka odwołała się od postawionych jej zarzutów i decyzji o zawieszeniu. Co szokuje najbardziej, Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli przy Wojewodzie Lubelskim przyjęła to odwołanie. Dzięki temu kobieta może wrócić na razie bezkarnie do pracy z dziećmi.
Na tym sprawa się nie kończy, bo śledztwo prokuratury nadal trwa, a po decyzji Komisji postanowił interweniować wojewoda lubelski Krzysztof Komorski. Dziś (22.08.2024 r.) ma się spotkać w tej sprawie z urzędnikami z Kuratorium Oświaty w Lublinie.
"Jednocześnie wojewoda w trybie pilnym wezwie przewodniczącą komisji dyscyplinarnej w celu złożenia wyjaśnień, na temat działań podjętych przez komisję w tej sprawie" – cytuje "Gazeta Wyborcza" za Miłoszem Bednarczykiem, kierownikiem oddziału ds. mediów i komunikacji społecznej w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim.
Źródło: lublin.wyborcza.pl, onet.pl, dziennikwschodni.pl
Czytaj także: https://mamadu.pl/164329,przemoc-wobec-dzieci-to-nie-tylko-bicie-ale-tez-krzyki-osmieszanie-i-inne