„Pierwszego dnia było jeszcze całkiem nieźle. Niestety kolejnego moja córka za żadne skarby nie chciała iść do przedszkola. Namawiałam ją prawie godzinę – wszystko na nic. W ogóle nie chciała mnie słuchać. Chowała się za kanapą, pod stołem, nie mogłam nawet jej ubrać. W końcu dałam za wygraną, zostałyśmy w domu. Ale przecież ona musi chodzić do przedszkola, bo ja pracuję!”.
Reklama.
Reklama.
Ile mam mogłoby opowiedzieć podobną historię... Niewiele jest dzieci, które chętnie chodzą do przedszkola od samego początku. Większość ma z tym ogromny problem i nie ma się co dziwić. Z dnia na dzień całe ich życie przewraca się do góry nogami. A tym, które latem nie chodziły na adaptacje, szczególnie.
Rewolucja w życiu
Nagle całe dnie mają spędzać w nowym miejscu. Przebywać z obcymi paniami i w wielkiej grupie dzieci. Jeść jakieś dziwne posiłki. Spać bez maminego utulenia. W ogóle – spać! – przecież niektóre trzyletnie dzieci już nie czują potrzeby drzemki w dzień. To naturalne, że nie chcą iść do przedszkola. Nie kojarzy im się ono z niczym pozytywnym. Zero mamy, za to cała masa rzeczy niefajnych. Więc co możemy zrobić, by poprawić nastawienie swojego malucha? Trzeba spróbować jakoś uatrakcyjnić mu zarówno wyjście, jak i samo przedszkole.
Kluczowe jest wyjście
Każda mama wie, że jeśli uda jej się zamknąć drzwi i wyjść z domu z dzieckiem, które idzie na własnych nogach i jest kompletnie ubrane, to już jest połowa sukcesu. Pomóc w tym mogą nowe kalosze z nadrukowanym superbohaterem. Jeśli idziecie na piechotę, maluch może jechać rowerkiem specjalnie przystrojonym na tę okoliczność, na przykład efektownym balonem. Świadomość, że zaraz na niego wsiądzie, potrafi zdziałać cuda. Jeśli jedziecie samochodem, do szyby możesz przyssać maskotkę lub osłonę przed słońcem również z wystrzałowym deseniem. I jeszcze w domu powiedz, że to tam czeka.
Mało myślenia, dużo mówienia
Gdy już uda się i jesteście w drodze, postaraj się, by była ona możliwie jak najbardziej fascynująca. Chodzi o to, żeby malec nie miał zbyt wiele czasu na refleksje. Zajmij go rozmową na tematy niezwiązane z przedszkolem. Mogą być kompletnie abstrakcyjne, czyli takie, jakie dzieci lubią najbardziej. Co by nie mówić o odwracaniu dziecku uwagi, czasem naprawdę dobrze to działa. Opowiedz mu więc, co ci się śniło, po czym zauważ grubego kota na płocie i niemal natychmiast zapytaj o ulubiony kolor lub zmień temat na marki samochodów, które was mijają.
Bądźcie zbieraczami
Pora roku nam sprzyja. Po drodze do przedszkola można znaleźć mnóstwo fascynujących rzeczy. Nazbierajcie kasztanów, ale dużo. Tylko nie do nudnej torebki, ale do wszystkich możliwych kieszeni. Tak, żeby było naprawdę śmiesznie. Żeby się aż wysypywały. Wariant z żołędziami też działa.
Prezenty są zawsze mile widziane
Gdy po kilku-kilkunastu dniach przedszkola twój malec zacznie się do niego przekonywać, możesz się posunąć o krok dalej. Nazbierajcie świeżych kasztanów, żołędzi lub pięknych liści i zanieście je do przedszkola. To będzie dopiero coś! Można dzień wcześniej przygotować w domu specjalny koszyczek i ustawić przy drzwiach, żeby już czekał. Rano wypełnijcie go darami jesieni. Pani na pewno będzie pod wrażeniem. Pokaże je wszystkim dzieciom.
"Nacałuj" misiaczka
Z przynoszeniem do przedszkola maskotek jest różnie. Jedne placówki tego zabraniają, inne nie mają nic przeciwko. A zabawka dla dziecka to coś bardzo ważnego. Jeśli twoja pociecha może po prostu wziąć coś ze sobą, to super. Ukochany pluszak, czy autko będą dla niego symbolem domu, ostoją bezpieczeństwa. Jednak jeśli w waszym przedszkolu jest zakaz przynoszenia zabawek, też mamy na to sposób. Można ją zostawić w szafce w szatni i dla wielu dzieci to jest już dużo. Ale można też... przyszyć ją do ubranka. Oczywiście coś malutkiego, co może uchodzić za element stroju. Przyszytą do kieszonki czy rękawka zabaweczkę dobrze też „nacałować” (naładować miłością) jeszcze w domu maminymi buziaczkami. Potem w przedszkolu w gorszych chwilach mogą bardzo się przydać.
I najważniejsze – bądź słowna
Kiedy w jako takim stanie uda ci się odprowadzić dziecko do przedszkola, umów się z nim, kiedy po nie wrócisz. Nie chodzi tu o podawanie konkretnych godzin, bo kto w tym wieku zna się na zegarku. Ale jeśli powiesz, że będziesz po obiedzie, to się nie spóźniaj. Jeśli obiecasz przyjść od razu po leżakowaniu, tak ma być. Dziecko musi wiedzieć, że może być ciebie pewne. Że to, co mówisz, to jest prawda. To jest warunek, dla którego w spokoju zostanie w przedszkolu. Bo przedszkole, w gruncie rzeczy jest fajne, a jeśli malec nie zdąży rozczulić się świadomością rozstania z mamą, zanim do niego wejdzie, będzie w stanie zobaczyć te jego miłe strony. I z każdym dniem będzie tylko lepiej.