Polacy znaleźli sprytny sposób na oszczędzanie. Bałtyk zalali "jednodniowi"

Martyna Pstrąg-Jaworska
25 lipca 2024, 11:23 • 1 minuta czytania
Wakacje nad polskim morzem są specyficzne: nie zawsze jest pogodnie, ale za to na pewno jest drogo. W związku z ogromnymi kosztami za noclegi Polacy decydują się na inny rodzaj odpoczynku nad Bałtykiem. Rano przyjeżdżają plażować, wieczorem wracają nocować w domu.
Jednodniowe wakacje nad Bałtykiem to nowy trend wśród Polaków. fot. GERARD/REPORTER/EastNews
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Wakacje nad Bałtykiem

Nad polskim morzem wakacje rządzą się swoimi prawami. Wielu mieszkańców nadbałtyckich miejscowości przyznaje, że latem wybiera się na plażę rzadko, bo w tym czasie są pełne turystów i parawanów. Mimo wielu niedogodności, z którymi trzeba się liczyć podczas wakacji nad Morzem Bałtyckim, na polskim wybrzeżu widać, że jest dużo plażowiczów: w tym roku również jest ich sporo.


Jak się okazuje, według portalu namierzeje.pl w tym roku nad polskim morzem miało wypoczywać naprawdę dużo turystów. Zakładano, że obłożenie w ośrodkach, pensjonatach i hotelach będzie wynosiło ok. 90 proc. Tymczasem na TikToku tegoż portalu pojawił się filmik, który zwraca uwagę na pewien problem, który pojawił się w nadmorskich kurortach.

Chodzi o tzw. jednodniowych turystów, czyli osoby, które przyjeżdżają samochodem poplażować, spędzić czas nad morzem, a na koniec dnia wracają do domu i nie zostają nocować. Rok 2024 miał być jednym z najlepszych sezonów, bo wreszcie nikt nie mówi o pandemii, a okazało się zupełnie odwrotnie.

Noclegi są zbyt drogie

Na nagraniu, które zamieszczono w mediach społecznościowych, możemy zobaczyć plażę, na której ciężko znaleźć pustą przestrzeń, na której można by się rozłożyć z kocem czy parawanem. Widać po nagraniu, że nad morzem jest naprawdę ogrom turystów, ale nie ma to zupełnie przełożenia na wynajmowanie kwater. Według portalu nad Bałtykiem jest tyle wolnych noclegów, że z powodzeniem można przebierać w ofertach. To era jednodniowych turystów, którzy przyjeżdżają do kurortu wczesnym rankiem, a wieczorem wyjeżdżają z powrotem do domu.

W ten sposób oszczędzają na noclegu, który z roku na rok nad polskim morzem jest coraz droższy. Wielu Polaków woli jechać na zagraniczną wycieczkę, a nad Bałtyk przyjechać autem (lub pociągiem) na jeden dzień, spędzić miło dzień na plaży i wieczorem znowu udać się w podróż. W ten sposób oszczędzają, bo koszty paliwa często są niższe niż opłata za pokój.

Problemem jest też to, że właściciele hoteli i pensjonatów w sezonie letnim rzadko są chętni, by wynajmować miejsca na 1-2 noce, bo im się to mniej opłaca niż przyjęcie turystów, którzy zapłacą np. za tygodniowy pobyt. Ceny w przeliczeniu na osobę są na tyle wysokie, że bardziej opłaca się przyjechać na jeden dzień: szczególnie jeśli ktoś podróżuje pociągiem, bo wtedy jest taniej, ale też bardziej komfortowo (nie potrzeba kierowcy, który po całym dniu plażowania może być zmęczony i mieć obawy przed prowadzeniem auta).

Jednodniowi turyści najpewniej są mieszkańcami województw nad samym morzem i tych sąsiadujących z nimi. Nie wyobrażamy sobie bowiem, że ktoś porwałby się na jednodniową wycieczkę nad Bałtyk, jeśli na co dzień mieszka np. w województwie małopolskim, śląskim lub podkarpackim. Co sądzicie o takim oszczędzaniu na letnim wypoczynku? Skusilibyście się na jednodniową wycieczkę np. do Gdyni czy Ustki?

Źródło: wiadomosci.radiozet.pl, namierzeje.pl

Czytaj także: https://mamadu.pl/186809,wrocilam-z-wakacji-nad-baltykiem-turysci-co-wy-macie-w-glowach