Nowy wakacyjny trend zachwycił Polaków. Calmcation to istne piekło ręcznikowców
O ręcznikowcach dopiero co pisała Karolina Stępniewska. Filmy, na których nabuzowani turyści biegną w stronę basenu lub plaży, by rzucić ręcznik na leżak i w ten sposób zająć rodzinie najlepsze miejsce, biją rekordy popularności. Rzecz dzieje się zwykle w dużych resortach, na wakacjach typu all inclusive.
Do tej pory to właśnie all inclusive było jednym z ulubionych sposobów spędzania urlopu wśród Polaków. Z raportu opublikowanego w czerwcu 2023 przez wakacje.pl wynika, że prawie 85 proc. klientów biur podróży stawia na tego typu wczasy. Jednak jak donosi "Business Insider", nasze wakacyjne zwyczaje zaczynają się zmieniać. Zamiast 4-gwiazdkowego hotelu, szwedzkiego stołu i opieki rezydenta coraz częściej wybieramy wakacje blisko natury, z dala od ludzi.
Co to jest calmcation?
Calmcation to połączenie dwóch angielskich słów – "calm", czyli "spokój", oraz "vacation", czyli "wakacje". Jeśli komuś przeszkadza ten językowy twór, można się posłużyć znanym wszystkim określeniem, o którym mówił Paweł Jawor na antenie RMF FM. Zamiast mówić: "Jadę na calmcation", można powiedzieć: "Rzucam wszystko i jadę w Bieszczady".
Bo w calmation właśnie o to chodzi: o porzucenie obowiązków i wyjazd w miejsce ustronne, z dala od ludzi i miejskiego zgiełku, blisko lasu, jeziora, tak by w otoczeniu zieleni całkowicie się odciąć i zresetować. Bez atrakcji typu tłumy na Krupówkach i nad Morskim Okiem czy dyskoteka à la Mielno.
Wakacje w stylu calmcation mają zwykle kilka założeń:
- do miejsca docelowego można dotrzeć w maksymalnie kilka godzin, najczęściej samochodem
- trwają krócej niż typowe 2-tygodniowe wczasy, stąd inna nazwa: nature break (w kontrze do popularnego "city breaka")
- absolutnym must-have jest bliskość natury, np. jeziora
- kiepski internet i cyfrowe odcięcie od świata mogą być dodatkowym atutem.
Naturyści nowej generacji
Wierzę, że na leżaku przy basenie gdzieś w Marmaris, z drinkiem z palemką w dłoni, można odpocząć – jeśli tylko się to lubi. Chyba nikt z nas nie planuje urlopu z myślą, że po wielu miesiącach zawodowych i rodzinnych obowiązków należą nam się kolejne 2 tygodnie harówki. Jednak ci, którzy na myśl o wakacjach z biurem podróży albo kurorcie w ciepłym kraju aż się wzdrygają, ukojenie znajdą właśnie w calmcation.
– Widzimy wyraźnie, że Polacy i nie tylko nie chcą już jeździć do wielkich hotelowych molochów czy miejsc sygnowanych logotypami znanych wakacyjnych franczyz. Dziś szukamy ustronnych miejsc, które mocno się wyróżniają i pozwalają wypocząć w zgodzie z naturą – mówi Marcinowi Lisowi z "Business Insider" Agnieszka Lekszycka, Strategic Project Lead w AlohaCamp, polskiej platformie rezerwacyjnej założonej w 2021 roku.
Lekszycka o urlopowiczach w stylu calmcation mówi: "naturyści nowej generacji". Statystyki AlohaCamp pokazują, że tych przybywa. W 2021 roku, po starcie platformy, można było w niej znaleźć 200 ofert miejsc noclegowych. Obecnie pojawia się 200 ofert miesięcznie.
– W bazie mamy niemal 2 tys. ofert, a do końca roku chcemy osiągnąć poziom 3 tys. – mówi przedstawicielka AlohaCamp. Podkreśla, że każde miejsce jest sprawdzane przez pracowników firmy, aby oferta jak najlepiej oddawała rzeczywiste warunki.
– Najważniejszym pytaniem, które stawiamy sobie przed akceptacją miejsca, jest to, czy sami chcielibyśmy spędzić tam kilka dni i dali radę wypocząć? Nasz biznes opiera się na tym, że ludzie są bardziej zmęczeni tradycyjnym spędzaniem urlopu, a to, czego potrzebują, to prawdziwy wypoczynek – wyjaśnia.
Chyba że prawdziwy wypoczynek oznacza dla kogoś poranną przebieżkę w stronę basenu i walkę o miejsce z innymi ręcznikowcami. Calmcation zdecydowanie nie jest dla niego.
źródła: businessinsider.com.pl, wakacje.pl
Czytaj także: https://mamadu.pl/186911,cudze-chwalicie-w-polsce-tez-jest-all-inclusive-i-to-lepsze