"Niech się rodzice zajmą bąbelkami". Sytuacja w przedszkolach jest dramatyczna

Karolina Stępniewska
25 czerwca 2024, 10:20 • 1 minuta czytania
Najpierw rodzice martwią się, czy ich dziecko w ogóle dostanie się do przedszkola. Gwarancja miejsca to jednak wcale nie powód, by odetchnąć z ulgą. Teraz pora na zamartwianie się, czy będzie miał się kto naszym dzieckiem tam zająć. Bo w przedszkolach, jak donosi warszawska "Gazeta Wyborcza", jest coraz mniej nauczycieli. A chętnych do pracy brak.
W warszawskich przedszkolach brakuje nauczycieli, ale podobna sytuacja jest w całym kraju. fot. 123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

I to nie tylko do pracy na stanowisku nauczyciela przedszkolnego. Brakuje też chętnych do kierowania placówkami. "Na 170 konkursów dyrektorskich w tym roku (część jest w trakcie) do sześciu placówek nikt się nie zgłosił, w kolejnych dziewięciu zgłosiła się tylko jedna osoba i konkursów nie rozstrzygnięto", czytamy w artykule na warszawa.gazeta.pl.


– Brak chętnych na objęcie stanowiska dyrektorskiego jest zjawiskiem ogólnopolskim. Podobne problemy zgłaszają również inne miasta zrzeszone w Unii Metropolii Polskich – mówi Małgorzacie Zubik, dziennikarce "Wyborczej", zastępczyni prezydenta Warszawy Renata Kaznowska. Dodaje, że wciąż widoczne są rosnące braki kadrowe w przedszkolach.

Nikt nie chce pracować w przedszkolu

I rzeczywiście, rok temu dyrektorzy przedszkoli zgłaszali 641 wakatów. W tym roku jest ich 718. Jaskrawym przykładem tego, jak dramatycznie wygląda sytuacja w przedszkolach, jest to, co dzieje się w integracyjnym przedszkolu nr 185 na warszawskiej Pradze Północ. "Gazeta Wyborcza" donosi, że już drugi rok z rzędu nikt nie zgłosił się do konkursu na dyrektora. Brakuje nauczycieli. Na 18 dzieci, z czego część z orzeczeniami, jest jeden nauczyciel. Powinno być dwóch plus trzeci wspomagający

Mama jednego z przedszkolaków mówi, że wśród nauczycieli jest ciągła rotacja. Gdy nauczycielka z grupy jej dziecka kończy pracę, zastępuje ją inna, ta, która akurat może. Czasami pani dyrektor. – Dzieci nie wiedzą, czego się spodziewać, kto z nimi będzie – opowiada mama przedszkolaka. – Pań w przedszkolu wystarcza na styk. Jeśli którejś zabraknie, bo np. jest chora, sypie się cały plan. Byliśmy informowani, że gdyby zdarzyła się sytuacja kryzysowa, to najlepiej, gdybyśmy nie przyprowadzali w miarę możliwości dzieci do przedszkola

– Poza wakatami na stanowiskach nauczycielskich w przedszkolu brakuje także psychologa, logopedy, anglisty, osoby zapewniającej kształcenie muzyczne – mówi dziennikarce "Wyborczej" mama z Rady Rodziców.

Winne niewychowane dzieci roszczeniowych rodziców?

O tym, że brakuje chętnych do pracy w przedszkolach, mówi się nie od dziś. Powodem jest coraz niższy prestiż zawodu przy jednocześnie dużej odpowiedzialności, niskie płace, coraz bardziej roszczeniowa postawa rodziców. W komentarzach pod artykułem na warszawa.gazeta.pl internauci nie mają złudzeń: będzie coraz gorzej. Nie tylko w przedszkolach. "I nie chodzi tylko o zarobki, tylko o traktowanie pracowników zajmujących się edukacją jak chłopców do bicia przez władze danej placówki aż po rodziców i uczniów/studentów", czytamy w jednym z komentarzy.

Wielu komentujących wskazuje na rodziców jako winnych: "Czas, żeby roszczeniowi rodzice bez krzty szacunku dla pań pracujących w przedszkolach sami zajęli się swoimi dziećmi", "Niech się rodzice zajmują bąbelkami. W 2019 w czasie strajków pokazali nauczycielkom środkowy palec, to nauczycielki zaczęły odchodzić". Dostaje się też dzieciom: "Pora zrozumieć, że kilkuletnie dzieci obecnie są zupełnie inne niż lata temu i poradzenie sobie z przepełnionymi grupami dzieci z zasady niewychowywanymi, jak to ujął w sobotnim wywiadzie prof. Hartman, jest nadludzkim wysiłkiem".

Czytaj także: https://mamadu.pl/176518,braki-nauczycieli-w-przedszkolach-niewykluczone-sa-zmiany-w-pracy-placowek