Palec i główka to czerwcowa wymówka. Każdego ranka toczę bój z dzieckiem
Zewsząd słyszę utyskiwania na to, co dzieje się w czerwcu w szkołach. W tych placówkach, w których oceny są już wystawione, ławki świecą pustkami. W młodszych klasach część dzieci wyjeżdża już wtedy na wakacje (bo taniej), w starszych uczniowie każdego ranka prowadzą regularne wojny z rodzicami o to, by nie musieć iść do szkoły. Nauczyciele narzekają: mamy puste klasy, a pracować trzeba.
Pozwolić nie iść?
Rodzice są rozdarci: część nalega, by dziecko mimo wszystko chodziło do szkoły, część odpuszcza: bo w sumie, po co ma spędzać tam bezproduktywnie czas? W dorosłości "dupogodzin" mu nie zabraknie. Moja znajoma usłyszała na zebraniu w szkole, że właściwie w ósmej klasie, do której uczęszcza jej córka, to lekcji i tak już nie ma. – Pani powiedziała, że tylko na matematyce i polskim jeszcze coś się robi – opowiada.
Tak się składa, że mój syn też teraz kończy podstawówkę. Widzę, jaki jest przemęczony po maratonie nauki do egzaminów ósmoklasisty i wyciąganiu ocen na świadectwo. Stres trwającej rekrutacji do szkół średnich udziela się nam wszystkim. Chętnie bym mu odpuściła, ale nie wyobrażam sobie, że miałby nie iść do szkoły już do rozdania świadectw.
Zastanawiam się, co z kontaktem z rówieśnikami. W czasach, kiedy ja chodziłam do szkoły, te czerwcowe tygodnie w szkole były najfajniejsze. To był czas życia towarzyskiego. Teraz dzieci wzruszają ramionami: po co spotykać się w szkole, jak mogą pograć razem – na odległość – w internecie. Takie czasy.
Sfrustrowani, zbuntowani i nieszczęśliwi
A sama młodzież? Kombinuje. Jeśli rodzic nie pozwoli zostać w domu, nastolatki wymyślą chorobę. Pójdą na wagary. Zademonstrują ostentacyjnie niezadowolenie. Pójdą do szkoły obrażeni na cały świat. – Moja córka mówi, że i tak nic nie robią na lekcjach. Siedzą tylko. Czasem jakiś film oglądają. W klasach jest gorąco, dzieciaki się męczą – opowiada znajoma. – Na wycieczkę nie pojadą, bo ich pani nie może. Ewentualnie jakieś wyjście do kina i tyle.
W przyszłym roku szkolnym posiedzą o tydzień dłużej. – Ja to mam w ogóle poczucie, że czerwiec w szkole (w budynku szkolnym, z lekcjami) to jest jakaś totalna pomyłka i strata czasu. Że to powinien być czas na wyjazdy, wycieczki, zielone szkoły, ewentualnie wszystkie te egzaminy ósmoklasowe/maturalne. Jakakolwiek nauka w czerwcu jest dla mnie fikcją – mówiła mi Karolina, mama siódmoklasistki i licealisty.
Dla nastolatków najwyraźniej też. Zmuszać do chodzenia do szkoły czy odpuścić? Jak myślicie? Podzielcie się opiniami, pisząc na adres: mamadu@natemat.pl lub bezpośrednio do mnie: karolina.stepniewska@mamadu.pl.
Czytaj także: https://mamadu.pl/185555,po-wystawieniu-ocen-maja-wszystko-gdzies-wina-lezy-po-stronie-rodzicow