Nauczyciele powinni czytać dzieciom na lekcjach. Wystarczy 20 minut dziennie

Hanna Szczesiak
29 kwietnia 2024, 11:49 • 1 minuta czytania
Szkoły powinny wspierać rodziców w wychowaniu oraz wyrównywać szanse tych dzieci, które nie mają takiego wsparcia rodziców, jakiego potrzebują. Pomóc im może... czytanie.
Czytanie dzieciom w czasie lekcji może poprawić ich zdolności językowe. Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Czytanie dzieciom ma mnóstwo korzyści: wzmacnia więź i zaspokaja potrzeby emocjonalne, wspomaga prawidłowy rozwój mowy, ćwiczy pamięć, rozwija wyobraźnię, uczy wyrażania własnej opinii i argumentowania jej, rozwija wrażliwość moralną i kształtuje nawyk czytania. Nie są to puste słowa (czy obietnice), ale fakty poparte badaniami naukowymi.


Wyniki jednego z badań, które opublikowano w czasopiśmie "Psychological Medicine" wydawanym przez University of Cambridge, pokazują, że dzieci, które czytają dla przyjemności, w kolejnych latach życia mają lepiej rozwinięte zdolności poznawcze i mniej problemów ze zdrowiem psychicznym w porównaniu do ich nieczytających rówieśników.

W Polsce krzewieniem czytelnictwa zajmuje się Fundacja "ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom". Od ponad 20 lat fundacja prowadzi kampanię "Cała Polska czyta dzieciom". Jej celem jest wspieranie prawidłowego rozwoju – psychicznego, umysłowego i moralnego – dzieci i młodzieży właśnie poprzez codzienne czytanie przynajmniej przez 20 minut.

Nauczyciele powinni czytać dzieciom

Fundacja próbuje dotrzeć nie tylko do rodziców, ale również pedagogów. Służą temu programy "Czytające szkoły" i "Czytające przedszkola". Irena Koźmińska, założycielka i prezeska fundacji, w rozmowie z Anitą Karwowską z PAP apeluje, by nauczyciele zaczęli czytać uczniom w czasie lekcji.

– Dzisiaj dzieci mają, nie ze swojej winy, duże deficyty językowe. Zastanówmy się, jak człowiek uczy się języka? Przez słuchanie. Dzieci uczą się wszystkich niuansów mowy, po prostu obcując z ludźmi, którzy do nich dużo mówią – lub im czytają, co jest świetnym sposobem osłuchania się przez dziecko z językiem bogatszym niż potoczny – mówi Koźmińska.

– Rozmawiałam niedawno z dyrektorką znanego liceum w Warszawie, która stwierdziła, że licealiści często nie rozumieją trudniejszych słów, które bez problemu rozumiało pokolenie ich rodziców. Polonistka z innego liceum oceniła, że jej uczniom też przydałoby się codzienne czytanie na głos przez nauczyciela – dodaje.

Wystarczy 20 minut dziennie

Na pogorszenie się zdolności językowych u współczesnych dzieci wpływ mają nowe technologie. Jak zauważa Koźmińska, dziś nawet niemowlakom daje się do rąk smartfony, aby czymś je zająć. Dorastanie z telefonem w ręce może mieć katastrofalny wpływ na młode pokolenie. Nadmierne korzystanie ze smartfonów i innych urządzeń elektronicznych ma negatywny wpływ na gospodarkę hormonalną, co może prowadzić do zaburzeń nastroju, a nawet pogorszenia zdrowia psychicznego, o wadach postawy nie wspominając.

Dzieci dorastające w świecie ekranów mają problemy ze skupieniem uwagi, są przebodźcowane, ciągle rozproszone. Krócej śpią, a ich sen jest słabej jakości. To wszystko przekłada się na naukę: na lekcjach nie mogą się skoncentrować, pojawiają się problemy, o których wspominała Koźmińska – trudności z czytaniem, zubożenie słownictwa. By to zatrzymać, szkoły muszą wspierać rodziców.

– Codzienne czytanie w klasie wspólnie wybranej książki przez 20 minut – nie na przerwie, nie przed lekcjami, nie w świetlicy, ale właśnie na lekcji, bo jest to nauka języka w najczystszej postaci – przekłada się na lepsze wyniki w nauce i lepsze zachowania, co potwierdziły doświadczenia naszego programu "Czytające szkoły" – mówi Irena Koźmińska dla PAP. 

źródła: pap.pl

Czytaj także: https://mamadu.pl/183965,warto-czytac-ksiazki-juz-niemowlakowi-te-argumenty-sa-nie-do-przebicia