Powiedział sąsiadce, że przeszkadza mu płacz jej dzieci. Takiej reakcji się nie spodziewał
Pewien pan zszokowany zachowaniem mamy dwójki dzieci, postanowił podzielić się swoją historią w serwisie Reddit. Poprosił internautów o radę, bo nie wie, co ma robić w zaistniałej sytuacji.
Tolerancja ma swoje granice
Mężczyzna wyjaśnił, że mieszka w jednym z dwóch budynków umiejscowionych na tej samej działce. W drugim budynku w jednym z lokali mieszka rodzina z dwójką dzieci: 3-latkiem i niemowlakiem. Internauta wyznał, że gdy starsze z dzieci przyszło na świat, cały czas płakało. Choć irytowało to lokatorów, nikt nie reagował, bo był to trudny czas pandemii.
Teraz niemowlę, które niedawno się urodziło, także bez przerwy płacze o każdej porze dnia. Do słuchania tych odgłosów zmuszeni są wszyscy sąsiedzi, gdyż okna i drzwi do mieszkania tej rodziny często są otwarte. Zdaniem internauty dzieci najpewniej mają zaburzony rytm dobowy, bo buszują aż do godz. 23. Słychać jak 3-latek wali zabawkami, a niemowlę płacze.
Odgłosy męczą także innych sąsiadów, którzy zgodnie ustalili, że całą sytuację złagodziłoby po prostu zamkniecie drzwi, gdy malec płacze.
Mężczyzna przyznał, że dochodzi do siebie po usunięciu guza mózgu i jest bardziej wrażliwy na dźwięki, więc taki hałas bardzo męczy. W dodatku pracuje zdalnie i niekiedy zachowanie dzieci przeszkadza mu w powadzeniu wideokonferencji czy nawet zwykłych rozmów telefonicznych.
Wystarczy, że zamkną drzwi
"Któregoś dnia spotkałem matkę dzieci. Starałem się być uprzejmy i przyjacielski. Powiedziałam jej, że wiem, że musi być ciężko, gdy w domu są małe dzieci. Zapytałem, czy byłaby na tyle miła, by zamykać drzwi na czas, gdy jej dzieci krzyczą, a następnie otworzyć je ponownie, gdy się uspokoją" – napisał mężczyzna w sieci.
Choć kobieta przystała na jego propozycję, to drzwi nadal są nieustannie otwarte. Załamany internauta zarzeka się, że nie ma nic przeciwko płaczącym dzieciom, jednak niepokoi go to, że dorośli zupełnie nie przejmują się ludźmi mieszkającymi obok.
(Nie)uprzejma prośba?
Komentujący w większości przypadków stanęli po stronie mężczyzny, przyznając, że to egoistyczne, ale i niepokojące zachowanie:
"Nie chcę zakładać, że są złymi rodzicami, ale dziwię się, że pozwalają swoim dzieciom chodzić spać tak późno".
"Dlaczego cały czas mają otwarte drzwi? Czy oni nie boją się, że 3-latek może wyjść z domu? Wygląda na to, że zagrażają starszemu dziecku".
"Skoro pozwalają na płacz przez wiele godzin dziennie, wezwałabym opiekę społeczną. Wygląda na to, że potrzeby tych dzieci nie są zaspokajane. Chyba że mają jakieś zaburzenia rozwojowe, ale rodzice muszą się bardziej postarać".
Ktoś także zasugerował sprawdzenie lokalnych przepisów dotyczących hałasu. Inny, by sąsiedzi na zmianę powielali prośbę o zmykanie drzwi, by mama zrozumiała, jak bardzo uciążliwy to problem.
Byli i tacy, którzy uznali, że mężczyzna powinien odpuścić: "Każdy, kto mieszka w bloku, wie, że z pewnymi rzeczami musi się pogodzić". Kilku uznało, że nie można wzywać policji do płaczu, bo dzieci mają pełne prawo do takiego zachowania. Stwierdzili, że zwracanie uwagi rodzicom w takiej sytuacji jest zwyczajnie nieuprzejme.
A jakie jest wasze zdanie?
Czytaj także: https://mamadu.pl/154427,dzieci-sasiadow-ciagle-halasuja-nie-moga-skupic-sie-na-pracy