Rodzice-kombinatorzy od przedszkola wychowują chytrusów. Poznasz ich po zawartości plecaków
Kolekcjonowanie zabawek, kart czy gadżetów z postaciami z ulubionej bajki ma mnóstwo zalet: dzieci uczą się interakcji społecznych i samodzielności, stają się odpowiedzialne za posiadane przedmioty, zaczynają rozumieć wartość (również finansową) swoich "skarbów". A jednak, zdaniem naszej czytelniczki Marty, za tym teoretycznie niegroźnym przedszkolnym trendem idzie również pewne zagrożenie: jeśli nie damy dzieciom dobrego przykładu, mogą wyrosnąć na cwaniaków, którzy myślą, że wszystko im się należy.
Po publikacji tekstu: Przedszkolny trend drenuje portfele rodziców. I dobrze! "Nie żal mi ani złotówki" Marta napisała do nas maila, w którym opisała własne doświadczenia.
Nauczcie dzieci się dzielić, a nie kombinować
"U mojego syna w przedszkolu też tak jest, dzieci też zbierają takie karty z Pokemonami i ogólnie to bardzo popieram, ale pojawił się taki problem, że nie wszyscy rodzice kupują dzieciom te karty. Ja raz kupiłam synowi kilka opakowań i chyba po dwóch dniach wrócił z przedszkola bez kart, bo rozdał kolegom, którzy nie mieli swoich.
Na początku pomyślałam, że nic się nie stało, że to dobrze, że on się umie dzielić, ale jak mu znowu kupiłam nowy zestaw i znowu wrócił bez kart, to już się zdenerwowałam. Myślałam, że może zgubił czy coś, ale co się okazało: że niektóre dzieci też chcą zbierać karty, ale nie mają swoich, bo im rodzice ich nie kupują. Więc zbierają karty innych dzieci i potem same mają najwięcej. Jeszcze nie chcą się wymieniać z innymi, bo to ich.
Zdenerwowało mnie to, bo według mnie to takie kombinowanie już od przedszkola. No sorry, ale dostajemy to 800 plus za nic, przypominam, że to są pieniądze dla naszych dzieci. Więc nie chcę nawet słuchać, że kogoś nie stać na karty za kilka dyszek. Niech je kupi dziecku, niech nauczy je, jak się dzielić z innymi tym, co się ma. Tym bardziej że na tym przecież polega ta zabawa, na wymienianiu się kartami z innymi, zbieraniu całych kolekcji itd., a nie na kitraniu tylko dla siebie i zabieraniu innym.
Cwaniactwo to jest i tyle. Ja nie winię tych dzieci, chociaż wiem, że mojemu synowi jest przykro. Winię rodziców, którzy tak cwaniakują i potem takie 'wartości' przekazują dzieciom. Wstyd i tyle".